Kościoły pustoszeją
Co roku z polskich kościołów ubywa 400 tys.
Polaków. Co prawda po śmierci Papieża nawy zapełniły się wiernymi,
ale już wiadomo, że był to tylko trend chwilowy - donosi "Metro".
03.02.2006 | aktual.: 03.02.2006 06:40
"Liczby mówią same siebie. Co tu można dodać?" - mówi ks. prof. Witold Zdaniewicz, szef Instytutu Statystyki Kościoła Katolickiego, pokazując kościelne statystyki obrazujące, jak zmieniała się frekwencja na niedzielnych mszach w ciągu ostatnich 25 lat.
Jeszcze w latach 80. co niedziela do kościoła chodziło prawie 60% wiernych. W 1991 r. odsetek ten po raz pierwszy spadł poniżej 50% i już nigdy później nie wrócił ponad tę magiczną granicę.
Z danych za 2004 r., które opublikował Instytut Statystyki Kościoła Katolickiego, wynika, że trend spadkowy jest coraz większy. O ile w 2000 r. do kościoła chodziło 47,5% wiernych, o tyle po czterech latach było ich już tylko 43%. A to oznacza, że co roku z polskich kościołów ubywa 400 tys. Polaków (dla porównania - tylu mieszkańców liczy Szczecin czy Lublin). Jeśli ta tendencja się utrzyma, za 20 lat w mszach będzie uczestniczył tylko co piąty Polak. Tymczasem do wiary przyznaje się aż 92% Polaków.
"Dlaczego coraz mniej Polaków chodzi do kościoła?" - pyta "Metro". "Na początku lat 80. ludzie uważali, że w Polsce wszystko oprócz Kościoła to bagno, dlatego szukali w nim ucieczki od szarej rzeczywistości. Nie musieli przy tym wcale wierzyć w Boga - to była kategoria ludzi "niewierzący-praktykujący". Teraz z kolei są ludzie, którzy mówią o sobie "wierzący-niepraktykujący" - żyjemy w zupełnie innym społeczeństwie, w którym każdy ciągnie w swoją stronę" - mówi prof. Krzysztof Łęcki, socjolog.
Ks. Zdaniewicz nie chce komentować danych o spadku wiernych. "Ciężko powiedzieć, dlaczego tak się dzieje, przyczyn może być wiele. W 2005 r. można spodziewać się wzrostu. To był rok wyjątkowy z powodu śmierci Jana Pawła II" - mówi. Instytut nie zaczął jednak jeszcze podliczać ankiet, które każdy z 10,5 tys. polskich proboszczów wypełnił podczas jesiennego liczenia wiernych w parafiach. Chce zdążyć z tym do czasu przyjazdu papieża Benedykta XVI do Polski.
"Czy dane z poprzedniego roku faktycznie odwrócą ten trend? Czy śmierć Jana Pawła II spowodowała, że więcej Polaków zaczęło chodzić do kościoła? Już teraz wiadomo, że są diecezje, gdzie wzrost frekwencji na nabożeństwach był tylko chwilowy: choć wiosną, tuż przed śmiercią Jana Pawła II i zaraz po niej, w archidiecezji katowickiej na niedzielne msze do kościoła chodziło prawie milion osób, to już jesienią było ich ok. 700 tys." - czytamy w "Metrze".
"Przeżywanie śmierci Papieża było bardzo emocjonalne, ale już wtedy rodziło się pytanie, jak długo to potrwa. Przewidywaliśmy, że to, niestety, minie i wrócimy do normalnego praktykowania. Liczby to potwierdzają" - mówi ks. Arkadiusz Wuwer, socjolog z Uniwersytetu Śląskiego.
W czołówce najbardziej pobożnych Polaków są dziś mieszkańcy diecezji tarnowskiej (69% chodzi do kościoła), rzeszowskiej (66,5%), przemyskiej (63,4%), opolskiej (51,8%), pelplińskiej (51,6%) i bielsko-żywieckiej (51,1%). Od lat najgorzej z chodzeniem do kościoła jest w diecezji łódzkiej - jest jedyną, w której robi to mniej niż 30% wiernych.