Kościół organizuje zbiórkę dla Stella Maris
Metropolita gdański chce, by proboszczowie z archidiecezji zebrali milion złotych na pomoc dla wydawnictwa kościelnego Stella Maris. Firma ma poważne kłopoty finansowe od czasu wykrycia w niej afery prania brudnych pieniędzy. Jednym z podejrzanych w tej sprawie jest były dyrektor wydawnictwa, ksiądz Zbigniew B.
11.03.2004 | aktual.: 11.03.2004 15:47
Tymczasem, jak dowiedziała się nieoficjalnie PAP od źródła zbliżonego do Kościoła, luksusowy samochód zakupiło gdańskie Seminarium Duchowne.
Kuria gdańska powołała specjalny Fundusz o nazwie "Praca", na który księża mają do końca marca wpłacić pieniądze. W liście podpisanym przez arcybiskupa Tadeusza Gocłowskiego czytamy: "Każdy ksiądz proboszcz przekaże na powołany Fundusz sumę wynoszącą jeden złoty od jednego wiernego jego parafii".
Arcybiskup Gocłowski w rozmowie z Radiem Gdańsk stwierdził, że to nie jest składka na Stellę, a konieczność pomocy firmie, tak by zostały utrzymane miejsca pracy. Wydawnictwo zatrudnia 122 osoby.
"Wierni są wrażliwi na problem ludziej pracy. Chcemy uratować firmę. Błędów w wydawnictwie nie popełnił Kościół, a źli ludzie, w sposób który rozpatruje teraz prokuratura" - powiedział metropolita gdański. Pytany, czy oczekuje, że wierni zapłacą na Stellę Maris, biskup stwierdził, że księża mają też inne dochody, niż te z datków, np. pensje za lekcje religii w szkołach.
Z pisma arcybiskupa do proboszczów wynika, że decyzję o powołaniu Funduszu pod koniec lutego podjęli księża konsultorzy oraz dziekani i wicedziekani archidiecezji gdańskiej.
Tymczasem, jak dowiedziała się nieoficjalnie PAP od źródeł związanych z Kościołem, Gdańskie Seminarium Duchowne kilka tygodni przed ogłoszeniem "zbiórki" na wydawnictwo kupiło luksusowe volvo. "Jest to samochód używany z 2003 r., ale jego wartość przekracza zapewne znacznie 100 tys. zł" - powiedziała anonimowo osoba związana ze sprawą.
"Dowiedziałem się o tym dzisiaj od dziennikarzy. (...) Poprosiłem o informacje dyrektora gospodarczego seminarium i powiedział mi, że w pewnych okolicznościach korzystnych, jakiejś darowiźnie, do tego doszło. (...) Trudno mówić mi o szczegółach, bo to musi być wyjaśnione, ale ja oświadczam, że nie wiedziałem o tym i mam nadzieję, że to się wyjaśni. Dlaczego doszło do tego kupna czy darowizny, trudno mi powiedzieć" - stwierdził arcybiskup Gocłowski, pytany, czy moralne jest w obliczu kłopotów wydawnictwa kupowanie drogiego auta przez seminarium.
Przypomnijmy, sprawę Stella Maris od prawie dwóch lat bada Prokuratura Apelacyjna w Gdańsku. Postawiła już zarzuty 24 osobom, jest wśród nich ksiądz, były wiceminister, były baron pomorskiej SLD i wielu przedsiębiorców. Za pośrednictwem kościelnego wydawnictwa mieli prać pieniądze w ten sposób, że Stella Maris wystawiała faktury za fikcyjne usługi doradcze. Na ich podstawie spółki wyprowadzały gotówkę.