Korzyści większe niż doraźne
Tak jak w Warszawie, również w Waszyngtonie, nikt nie ma wątpliwości, że Polska powinna zostać wynagrodzona za aktywny udział w operacji "Iracka Wolność" - pisze w "Rzeczpospolitej"
Krzysztof Darewicz.
15.04.2003 | aktual.: 17.04.2003 10:12
Polska otwarcie wsparła amerykańską politykę w momencie, gdy odmówiło tego wielu innych, ważnych sojuszników. Byłoby jednak niedobrze, gdybyśmy zadowolili się jedynie kontraktami na odbudowę infrastruktury w Iraku i uczestnictwem w misjach związanych z tworzeniem tam fundamentów demokracji - uważa komentator dziennika.
Jego zdaniem, owszem, nasze firmy i specjaliści na pewno w Iraku przydadzą się, a ich materialne zyski mogą być niemałe. Ale nasze zdolności kapitałowo-inwestycyjno-technologiczne są, niestety, ciągle mizerne. Byłoby naiwnością liczyć, że w Iraku staniemy się poważną konkurencją dla wielkich zachodnich koncernów.
Dzięki stanowisku w kwestii Iraku mamy do wygrania coś ważniejszego. Jeśli mądrze wykorzystamy przychylność Ameryki do wzmocnienia naszego potencjału gospodarczego i militarnego, to przed Polską stoi otworem droga do członkostwa w klubie najważniejszych sojuszników USA w Europie - podkreśla Darewicz.
Dlatego równie aktywnie - jeśli nawet nie bardziej - co o kontrakty, powinniśmy zabiegać w Waszyngtonie o konkrety, które pozwolą Polsce poczuć się wartościowym partnerem USA. Takie konkrety to ulokowanie w Polsce baz i niektórych struktur dowódczych NATO, wypełnienie oferty offsetowej na zakup samolotów F-16 najnowocześniejszymi technologiami, aktywizacja amerykańskich inwestorów - podkreśla komentator dziennika. (mk)
Więcej: Korzyści większe niż doraźne