Korzenie ludobójstwa


Choć termin „ludobójstwo” zastosowano po raz pierwszy dopiero w akcie oskarżenia przeciw zbrodniarzom hitlerowskim w Norymberdze, to w „nowoczesnym” kształcie pojawiło się ono znacznie wcześniej. Przywódcy rewolucji francuskiej pierwsi dali przykład „racjonalnego” uzasadnienia eksterminacji całych grup społecznych. Ludobójstwo jest bękartem demokracji, radykalną konsekwencją upolitycznienia mas.

10.07.2003 10:30

Uznanie „ludu” za podmiot polityczny ma pewną niemiłą konsekwencję: jego niepożądany skład może być źródłem niepożądanych wyborów. A co z sytuacją, gdy obok siebie mieszkają różne „ludy”, czy „klasy”, o innej pamięci historycznej i sprzecznych aspiracjach? Uzgodnienie ich wyborów jest oczywiście niemożliwe. Dlatego architekci wszystkich nowoczesnych rewolucji socjalnych i narodowych odrodzeń dążyli do wypreparowania takiego „ludu”, który mógłby się stać idealnym podmiotem politycznym. Dążenie do wyniszczenia niepożądanych grup społecznych czy etnicznych jest paradoksalną konsekwencją uznania ich ważności politycznej.

W powyższym kontekście trzeba też patrzeć na krwawe wydarzenia na Wołyniu, Chełmszczyźnie i w Galicji Wschodniej, w latach II wojny światowej. Nie chodzi o relatywizowanie zbrodni, ale nie można na zasadzie odpowiedzialności zbiorowej uznać naród ukraiński winnym rzezi na Polakach. Winni byli konkretni ludzie - przywódcy ukraińskiej partyzantki, wcale nie centralnego szczebla, odpowiedzialni za wydanie zbrodniczych rozkazów.

Ci, którzy te rozkazy świadomie wykonywali i ci, którym nie przyświecała żadna „idea”, a dali się wciągnąć w krwawe szaleństwo, gdyż dawało okazję do zwykłego rabunku. Winni są też polscy wykonawcy odwetowych mordów na niewinnych Ukraińcach w Galicji. To też było ludobójstwo. Zastosowanie w tej sprawie odpowiedzialności zbiorowej, mieści się w logice przyjętej przez ideologów dzielących ludzi na lepszych i gorszych, ze względu na przynależność do jakiejś grupy etnicznej.

To nieprawda, że istnieją dwie prawdy o Wołyniu: polska i ukraińska. Prawda jest jedna i domaga się moralnego potępienia każdego, pojedynczego zabójstwa i jego sprawcy. Nawet, gdy wskazanie go po imieniu jest już dzisiaj niemożliwe. Nie licytujmy się liczbami, który naród poniósł większe straty, kto zaczął, itp.

Odejdźmy wreszcie od podmiotowego i politycznego traktowania „mas”, które same z siebie niczego nie „chcą” i nic nie „robią”, dopóki im ideolodzy nie wskażą wroga lub winnego krzywd.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)