Korupcja w warszawskim sądzie
Dorota Kącka jest warszawską sędzią. I żoną prawnika, o którym rok temu pisaliśmy, że złożył propozycję korupcyjną. Pomimo to Kącka orzekała w sprawie... przeciwko wydawcy „Gazety Polskiej”.
24.06.2008 | aktual.: 24.06.2008 11:50
Po prostu nie mogę uwierzyć. To się w głowie nie mieści. Będę zdumiony, jeśli sprawą nie zajmie się sąd dyscyplinarny – tak ocenił historię, o której piszemy w dalszej części artykułu, mecenas Piotr Kruszyński. Znany prawnik jest pełnomocnikiem strony procesującej się z „Gazetą Polską”. Jego oburzenie pokazuje rozmiar skandalu, którego staliśmy się ofiarą. Niewiele mnie już zaskakuje w naszej ojczyźnie. Ta sytuacja należy do takich wyjątków. Zachowanie sędzi budzi poważne wątpliwości co do jej bezstronności. Nie chcę używać mocniejszych słów, choć powinienem – stwierdza prof. Marian Filar, karnista i poseł Demokratycznego Koła Poselskiego.
Powrót do przeszłości
25 kwietnia 2007 r. na łamach „Gazety Polskiej” ukazał się tekst „Farsa w mokotowskim sądzie”. Opisaliśmy w nim perypetie Janusza M., który od kilku lat był w sporze z małżeństwem P. Sprawa była skomplikowana. Z tego powodu toczyła się bardzo długo. Zresztą prawomocnego orzeczenia nie ma do dziś. Zainteresowaliśmy się nią, gdy do Janusza M. zgłosił się Marek K., były sędzia, a dzisiaj radca prawny prowadzący kancelarię w Warszawie. Z relacji Janusza M. wynikało, że prawnik zaoferował swoją „pomoc”. Chciał za to pieniędzy. Zapewniał, że jest skuteczny i wiele może zdziałać. Powołał się przy tym na żonę, orzekającą w mokotowskim sądzie. Tym samym, w którym toczył się proces z udziałem Janusza M.
Minęły trzy miesiące od wspomnianego artykułu. 5 lipca 2007 r. do sekretariatu wydziału IV cywilnego Sądu Okręgowego w Warszawie trafił pozew Joanny K. Kobieta czuła się urażona jedną z publikacji „Gazety Polskiej”. Chodziło o listę osób znajdujących się w zasobach Instytutu Pamięci Narodowej i podejrzewanych o współpracę ze Służbą Bezpieczeństwa. Sprawą zajął się sąd z Dorotą Kącką jako przewodniczącą składu orzekającego. Wówczas nie skojarzyliśmy tego nazwiska z bohaterem wcześniejszej publikacji. Poza tym wyszliśmy z założenia, że gdyby nie była to przypadkowa zbieżność, to sędzia wyłączyłaby się z orzekania w sprawie. Było to dla nas oczywiste – tłumaczy Tomasz Sakiewicz, redaktor naczelny „Gazety Polskiej”.
Proces trwa niemal rok. Reprezentujący redakcję mecenas Wojciech Gawkowski składał wiele wniosków dowodowych. Wszystkie zostały odrzucone przez sędzię Kącką. Nawet ten najbardziej oczywisty. Chcieliśmy, aby sąd zapoznał się z dokumentami zebranymi przez Instytut Pamięci Narodowej. Przecież to koronny dowód w sprawie, ale nawet on został odrzucony– mówi mecenas Gawkowski. W tej sytuacji wiadomo było, że wyrok będzie tylko jeden. I tak się stało. 5 czerwca 2008 r. sędzia Kącka ogłosiła, że Niezależne Wydawnictwo Polskie musi zapłacić 50 tysięcy złotych na cele charytatywne oraz pokryć prawie 15 tysięcy złotych kosztów sądowych.
To prawnicze małżeństwo
Po około dwóch tygodniach od wyroku dotarła do nas wiadomość, że Marek K. i Dorota Kącka to małżeństwo. Trudno było nam uwierzyć, że sędzia opisana w „Gazecie Polskiej” sądziła wydawcę „Gazety Polskiej”. Dlatego dokładnie sprawdziliśmy nieprawdopodobną informację. I potwierdziliśmy ją u bardzo wiarygodnego źródła. Tym samym powstało pytanie, czy Dorota Kącka posiadała mandat do orzekania sprawy z powództwa Joanny K.? Czy wyrok był zemstą za opisanie niecnych praktyk jej męża? Poza tym dlaczego nie powiadomiła przełożonych o dwuznacznej sytuacji?
Przewodniczący wydziału IV cywilnego był bardzo zakłopotany podczas rozmowy z naszym reporterem. Nie chciał oceniać zachowania swojej koleżanki, ale w końcu – poprzez rzecznika prasowego – przekazał lakoniczny komunikat. Nie miałem informacji o żadnych okolicznościach nakazujących wyłączenie sędzi Kąckiej– stwierdził sędzia Jerzy Paszkowski.
Z kolei Wojciech Małek, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Warszawie, uraczył nas długim wykładem, że strony mogły wcześniej złożyć wniosek o wyłączenie sędzi Kąckiej. Nie przekonał go argument o uzyskaniu informacji dopiero po wyroku. Jest możliwość zaskarżenia orzeczenia i w apelacji można podnieść wszystkie wątpliwości– skwitował kłopotliwe pytania.
Za dziwne natomiast trzeba uznać zachowanie Barbary Godlewskiej-Michalak, rzecznik Krajowej Rady Sądownictwa. Podczas pierwszych minut rozmowy sędzia twierdziła, że w opisanej sytuacji złożyłaby wniosek o wyłączenie. Później stopniowo zmieniała zdanie, aby na koniec wygłosić bardzo kontrowersyjny pogląd. Wyłączając się sędzia mogłaby dać sygnał, że nie jest bezstronna. Skoro uznała, że potrafi zachować obiektywizm, to nie widzę problemu. Przecież nie można rezygnować z każdej sprawy budzącej jakieś wątpliwości. To sparaliżowałoby pracę wydziału – stwierdziła. Zgoła innego zdania jest kilkunastu innych prawników, z którymi rozmawialiśmy. Co ciekawe, żaden z nich nie należy do korporacji sędziowskiej._ Ja jestem prosty chłop i nie będę upiększał rzeczywistości sloganami. Sędzia, o której mowa, powinna zrezygnować. Nie zrobiła tego, a chyba wiedziała, że jest żoną opisanego przez gazetę radcy. To po prostu patologia. Teraz powinien się nią zająć rzecznik dyscyplinarny, ale znając życie mam wątpliwości, czy
tak się stanie_ – twierdzi mecenas Piotr Kruszyński. Przedstawiciele sądu wielokrotnie przytaczali argument, że nie ma przepisów nakazujących sędziemu wyłączyć się z orzekania w jakiejś sprawie. Dziwią się temu nasi rozmówcy. Ależ są takie przepisy. Mówią o względnych i bezwzględnych przesłankach do wykluczenia sędziego ze składu orzekającego. Nie mam żadnych wątpliwości, że opisana przez „Gazetę Polską” sytuacja należy do jednej z nich – stwierdza kategorycznie Arkadiusz Mularczyk, poseł PiS oraz członek komisji sprawiedliwości. Rację „Gazecie Polskiej” przyznali również posłowie lewicy.
Rzecznik praw obywatelskich pomoże „GP”
O komentarz do skandalicznej sprawy poprosiliśmy również Helsińską Fundację Praw Człowieka. Sędzia powinna się wyłączyć z orzekania w tej sprawie. I to na samym początku. To nie budzi żadnych wątpliwości. Oczywiście, zaistniała sytuacja jest przesłanką do uchylenia wyroku. Problem jednak nie w tym. Podobne zdarzenia podważają autorytet sądu, kładą się cieniem na innych sędziach – mówi mecenas Adam Bodnar. Jednoznaczny w ocenie jest również przedstawiciel biura Rzecznika Praw Obywatelskich. Sędzia powinien kierować się zasadami etyki. Sytuacja opisana przez „Gazetę Polską” budzi wątpliwości, czy zostały one zachowane. Nie znam jednak akt sprawy i nie mogę wydawać kategorycznych opinii – mówi Stanisław Wileński, który zapewnia, że rzecznik praw obywatelskich zajmie się sprawą. Musimy tylko otrzymać formalną prośbę. W pierwszej kolejności zwrócimy się z pytaniami do prezesa warszawskiego sądu. Od treści jego odpowiedzi uzależnione byłyby dalsze kroki– dodaje.
Bezkarność radcy
Na koniec wróćmy jeszcze do przytoczonego na początku tekstu „Farsa w mokotowskim sądzie”. Chcieliśmy sprawdzić, czy powołane ku temu instytucje zajęły się zachowaniem Marka K. Wyniki rozmów okazały się co najmniej mizerne. Jedni nic nie wiedzą, inni są trudniej dostępni niż ministrowie. Nie zajmuję się lokalnymi problemami. Proszę dzwonić do Warszawy. Poza tym nie podejmujemy się spraw na podstawie medialnych doniesień – powiedział nam Andrzej Wiśniewski, główny rzecznik dyscyplinarny Krajowej Izby Radców Prawnych. Tę samą funkcję w warszawskim oddziale Izby pełni Zbigniew Śpiewak. Niestety, w sekretariacie odmówiono nam podania kontaktu telefonicznego. Każda instytucja ma tyle szacunku, na ile sobie zasłuży. Ta sytuacja na pewno nie spowoduje, że Polacy nabiorą większego zaufania do środowiska prawniczego– podsumowuje prof. Marian Filar. Chcieliśmy porozmawiać również z sędzią Dorotą Kącka. Było to niemożliwe. W wydziale IV cywilnym dowiedzieliśmy się, że do końca lipca przebywa na urlopie
wypoczynkowym.
Grzegorz Broński
Zbiór zasad etyki zawodowej sędziów § 2 Sędzia powinien zawsze kierować się zasadami uczciwości, godności, honoru, poczuciem obowiązku oraz przestrzegać dobrych obyczajów. § 3 Sędziemu nie wolno wykorzystywać swego statusu i prestiżu sprawowanego urzędu w celu wspierania interesu własnego lub innych osób. W szczególności sędzia nie powinien nadużywać posiadanego immunitetu. § 9 Sędzia nie może ulegać jakimkolwiek wpływom naruszającym jego niezawisłość, bez względu na ich źródło lub przyczynę. W razie wystąpienia okoliczności, które mogą zagrozić niezawisłemu sprawowaniu urzędu, sędzia jest obowiązany niezwłocznie powiadomić odpowiedniego przełożonego. § 10 Sędzia powinien unikać zachowań, które mogłyby podważyć zaufanie do jego niezawisłości i bezstronności.
Dział III. Wyłączenie sędziego
Art. 48. § 1. Sędzia jest wyłączony z mocy samej ustawy:
1) w sprawach, w których jest stroną lub pozostaje z jedną ze stron w takim stosunku prawnym, że wynik sprawy oddziaływa na jego prawa lub obowiązki;
2) w sprawach swego małżonka, krewnych lub powinowatych w linii prostej, krewnych bocznych do czwartego stopnia i powinowatych bocznych do drugiego stopnia;
3) w sprawach osób związanych z nim z tytułu przysposobienia, opieki lub kurateli;
4) w sprawach, w których był lub jest jeszcze pełnomocnikiem albo był radcą prawnym jednej ze stron;
5) w sprawach, w których w instancji niższej brał udział w wydaniu zaskarżonego orzeczenia, jako też w sprawach o ważność aktu prawnego z jego udziałem sporządzonego lub przez niego rozpoznanego oraz w sprawach, w których występował jako prokurator.
§ 2. Powody wyłączenia trwają także po ustaniu uzasadniającego je małżeństwa, przysposobienia, opieki lub kurateli.
§ 3. Sędzia, który brał udział w wydaniu orzeczenia objętego skargą o wznowienie, nie może orzekać co do tej skargi.
Art. 49. Niezależnie od przyczyn wymienionych w artykule poprzedzającym, sąd wyłącza sędziego na jego żądanie lub na wniosek strony, jeżeli między nim a jedną ze stron lub jej przedstawicielem zachodzi stosunek osobisty tego rodzaju, że mógłby wywołać wątpliwości co do bezstronności sędziego.
Jan Pospieszalski: Sytuacja, gdy sędzia orzeka w procesie mediów, które wcześniej pisały na jego temat, jest niedopuszczalna. Zachodzi tu ewidentny konflikt interesów. To postradziecki model demokracji. Podobnie jest na Białorusi, gdzie sędziowie Trybunału Konstytucyjnego są jednocześnie działaczami partii rządzącej. W demokratycznym państwie prawa takie praktyki są niedopuszczalne.
Maciej Rybiński, publicysta „Rzeczpospolitej”: Jest to sytuacja kompletnie nienormalna. Pani sędzia powinna się sama automatycznie wyłączyć. Tak, jak nikt z rodziny oskarżonego nie powinien orzekać w jego sprawie, tak samo nie powinna tego robić osoba, która w sposób oczywisty została przez oskarżonego przedstawiona w złym świetle. To absurd.
Stanisław Janecki, redaktor naczelny tygodnika „Wprost”: Nawet jeśli zaszło tylko podejrzenie konfliktu interesów, sędzia powinien się wycofać. Jest to normalna praktyka. Tutaj, jak widać, pani sędzia złamała tę zasadę.
Krzysztof Czabański, prezes Polskiego Radia: Gdybym był na miejscu sędziego, sam bym się ze sprawy wyłączył – nie chciałbym być posądzony o stronniczość.
Rafał Ziemkiewicz, publicysta: Są jasne standardy europejskie, które mówią, kto może, a kto nie, orzekać w takiej sprawie. Na pewno pani sędzia powinna się wyłączyć. Tylko bałaganem w polskich sądach i systemie sprawiedliwości można tłumaczyć fakt, że taki skandal miał miejsce.
Igor Janke, Salon 24: Sędzia jest tu w sytuacji bardzo dwuznacznej. Dla dobra sprawy, nawet jeśli nie istniały przeszkody prawne, powinien się z niej wyłączyć.
Michał Karnowski, publicysta „Dziennika”: Zachodzi tu bezsprzecznie konflikt interesów. O wyłączeniu sędziego z tej sprawy powinny decydować nawet nie przepisy prawa, ale podstawowe zasady. W przeciwnym razie istnieje ryzyko podważenie niezawisłości sądów.
Filip Rdesiński, dziennikarz „Misji specjalnej” w TVP: Ta sprawa to ewidentny skandal. Obiektywizm pani sędzi budzi poważne wątpliwości. Źle to świadczy o polskim wymiarze sprawiedliwości.
Wszystkich, którzy nie chcą skorumpowanych sędziów zapraszamy na demonstrację pod siedzibę sądu na Al. Solidarności w czwartek 26.06 o godz. 16.00. Brońmy się przed takim sądami zanim w imię ochrony swoich sprawek zatkają nam usta.