Koronawirusem się zarazili, ale są poza statystyką. Wyznają dlaczego

Utrata węchu i smaku. Ten typowy objaw pojawił się u naszych rozmówców. Wiedzieli już, że to najpewniej zakażenie koronawirusem, ale postanowili nie robić testu na jego obecność. Przez to ich zakażenie znalazło się poza wszelkimi statystykami. Przemysław i Weronika opowiedzieli nam, dlaczego podjęli taką decyzję.

wymazKoronawirus w Polsce. Mimo objawów nie każdy decyduje się poddać badaniom
Źródło zdjęć: © Agencja Gazeta

Przemysław, mieszkaniec Warszawy: - Koronawirusa przechorowałem na początku listopada. Zaczęło się od tego, że miałem gorączkę. Następnego dnia spadła, przez dwa dni miałem spokój, więc nie podejmowałem żadnych działań. Funkcjonowałem normalnie.

Później stracił smak i węch. - To typowy objaw, więc już czułem, że to może być COVID-19 - mówi nasz rozmówca. Poza tym, jak mówi, czuł się dobrze, nie miał żadnych dolegliwości. - Nie zgłosiłem się do lekarza, by ten zlecił mi test na koronawirusa - wyznaje.

Pytany dlaczego, odpowiada: - Pochodzę ze Śląska, a od jakiegoś czasu mieszkam w Warszawie i nie mam tu lekarza pierwszego kontaktu, musiałbym się przerejestrować, a nie chciałem tego robić. Nie chciałem też wydawać kilkuset złotych na wykonanie testu prywatnie. Poza tym słysząc, co się dzieje w sanepidach, jak bardzo ten system nie działa, nie chciałem ryzykować. A ryzykiem byłaby na przykład miesięczna kwarantanna, bo i takie przypadki chodzą po ludziach.

Pieniądze dla artystów. Jarosław Sellin komentuje projekt KO

Weronika, mieszkanka Szczecina: - Pierwsze objawy? Zaczęło mnie łamać w kościach. Czułam ogromny ból mięśni. Miałam suchy kaszel. Brałam leki, które zazwyczaj bierze się na przeziębienie, myśląc, że to właśnie to.

Po dwóch dniach również straciła węch i smak. - Dodzwoniłam się do lekarza, wystawił zwolnienie na dwa tygodnie i nawet nie kazał, a spytał, czy chcę zrobić test. Odmówiłam. Nie widziałam i nie widzę nadal w tym sensu. Objawy były naprawdę nieuciążliwe, więc wykonanie testu niczego by nie zmieniło, żadnego leczenia i tak nikt by nie wdrożył.

Koronawirus. Samoizolacja

Nasi rozmówcy postanowili nie narażać innych i zastosowali dwutygodniową samoizolację.

- Nie jestem koronasceptykiem, po prostu stwierdziłem, że w ten sposób sprawnie przebrnę przez całą procedurę, samodzielnie. Mam możliwość pracy zdalnej z domu, a nie chciałem być kierowany na L4. Pensja byłaby wówczas przecież niższa. Urwałem oczywiście kontakty z rodziną i znajomymi, a i wcześniej miałem kontakt z zaledwie kilkoma osobami, bo staram się stosować do obostrzeń. Oni siebie obserwowali w czasie mojej izolacji, żadnych objawów nie mieli. Mieszkam sam, więc narażenia domowników też nie było. Zakupów nie robiłem, ale nie było to uciążliwe, bo korzystam z cateringu, który był mi codziennie dostarczany pod drzwi - wymienia Przemysław.

Weronika izolowała się z rodzicami i mężem, mieszkają w jednym domu. - Wszyscy straciliśmy w jednym czasie węch i smak. Zakupy dowoziła nam rodzina. Ogólnie organizm był mocno wymęczony, ciągle chciało się spać. Objawów nie porównałabym z żadną inną chorobą, jakie przeszłam, a trochę ich było - opowiada Weronika. Przyznaje jednocześnie, że gdyby objawy były silniejsze, pojawiłyby się duszności, na pewno postąpiliby inaczej. - Ale, że tak nie było, pozwoliliśmy sobie na zostanie w domu - dodaje.

- Nie miałem obaw związanych z tym, że oficjalnie nie zrobiłem testu. Co to za różnica, czy państwo narzuci mi izolację, czy sam sobie ją narzucę? Gdybym stanął znowu przed tym samym wyborem, zrobiłbym to samo. A wiem, że wiele ludzi tak postępuje - mówi Przemysław.

Koronawirus w Polsce. Wirusolog: jestem w stanie to zrozumieć

Dr Tomasz Dzieciątkowski, wirusolog, przyznaje w rozmowie z WP, że coraz więcej osób mimo objawów koronawirusa nie idzie do lekarza i nie decyduje się na wykonanie testu, a w konsekwencji na ewentualne nałożenie kwarantanny czy izolacji. - W większości przypadków to osoby, które obawiają się utraty źródła dochodu. Ich pobudki są więc czysto ekonomiczne - nie mogą pracować zdalnie, więc nie chcą dopuścić do sytuacji, w której musiałyby izolować się w domu. Z punktu widzenia epidemiologii czy zdrowia publicznego takie zachowanie jest dużym zagrożeniem i może zwiększać częstość występowania koronawirusa w populacji - ocenia dr Dzieciątkowski.

- Jeżeli ktoś natomiast ma zanik węchu i smaku, czy ogólnie klasyczne objawy COVID-19 i zdecydował się na samoizolację bez jakiejkolwiek diagnostyki, to jestem w stanie to zrozumieć. Oczywiście dobrze by było, by były to potwierdzone i odnotowane przez system przypadki, bo wiedzielibyśmy, jaki jest tego odsetek w naszym społeczeństwie - komentuje wirusolog.

Zapytaliśmy też Ministerstwo Zdrowia, czy ma informację, jak duża grupa osób mogła przejść koronawirusa, a nie została nigdy wliczona do oficjalnych statystyk. Czekamy na odpowiedź.

Wybrane dla Ciebie

Izrael intensyfikuje działania. Ostrzegli mieszkańców Gazy
Izrael intensyfikuje działania. Ostrzegli mieszkańców Gazy
Teraz Sikorski odpowiedział. "Dlaczego pańscy ludzie donosili"
Teraz Sikorski odpowiedział. "Dlaczego pańscy ludzie donosili"
"Może przyjechać". Zełenski składa propozycję Putinowi
"Może przyjechać". Zełenski składa propozycję Putinowi
Teorie spiskowe wokół śmierci kandydatów w Niemczech. Zmarło 16
Teorie spiskowe wokół śmierci kandydatów w Niemczech. Zmarło 16
Tajemniczy obiekt odkryty nad Wisłą. Co to może być?
Tajemniczy obiekt odkryty nad Wisłą. Co to może być?
Przewoził 11 migrantów. Ukrainiec zatrzymany
Przewoził 11 migrantów. Ukrainiec zatrzymany
"Żurek dopuszcza się deliktu". Braun reaguje na wniosek do PE
"Żurek dopuszcza się deliktu". Braun reaguje na wniosek do PE
Tragiczny wypadek polskiej turystki nad jeziorem Garda. Nie żyje
Tragiczny wypadek polskiej turystki nad jeziorem Garda. Nie żyje
Zabił ją w pociągu w USA. Niedawno uciekła z Ukrainy
Zabił ją w pociągu w USA. Niedawno uciekła z Ukrainy
Tusk spełni obietnice? Polacy ocenili w sondażu WP
Tusk spełni obietnice? Polacy ocenili w sondażu WP
Kuriozalny dokument KEP. Co biskupi naprawdę myślą o katechezie [OPINIA]
Kuriozalny dokument KEP. Co biskupi naprawdę myślą o katechezie [OPINIA]
Ostre spięcie z Sikorskim. Szef gabinetu Nawrockiego: To niepoważne
Ostre spięcie z Sikorskim. Szef gabinetu Nawrockiego: To niepoważne