Koronawirus. Wizyta u lekarza rodzinnego to marzenie. "Wszystko otwarte, a do przychodni wejść nie można"
Pandemia koronawirusa zmieniła reguły gry dotyczące wizyt u lekarzy rodzinnych. Pacjenci mocno krytykują udzielane teraz w pierwszej kolejności teleporady. Skalę spadku liczby wizyt u lekarzy rodzinnych od początku pandemii widać w danych, które Wirtualna Polska zdobyła w NFZ.
W całym kraju trwa kilkadziesiąt postępowań kontrolnych NFZ w placówkach Podstawowej Opieki Zdrowotnej - dowiedziała się Wirtualna Polska. Powodem są sygnały o wielkich kłopotach z dostaniem się do lekarza.
Koronawirus. 56 postępowań NFZ w przychodniach
"W związku z sygnałami płynącymi od pacjentów Narodowy Fundusz Zdrowia weryfikuje możliwość telefonicznego bądź internetowego kontaktu z placówką medyczną, tryb pracy personelu, możliwość rejestracji do lekarza, a także osobistego kontaktu z lekarzem w celu przeprowadzenia badania fizykalnego" - informuje nas rzeczniczka NFZ Sylwia Wądrzyk.
Sprawdzono już ponad 8 tys. placówek POZ. "W sytuacjach uzasadnionych podejmowana jest decyzja o wszczęciu postępowania kontrolnego. Obecnie NFZ prowadzi 56 takich postępowań na terenie całego kraju" - dodaje Sylwia Wądrzyk.
Jak duży jest spadek liczby wizyt w podstawowej opiece zdrowotnej? Obrazują to liczby przekazane nam przez NFZ, które dotyczą okresu od marca do czerwca 2020 roku. W porównaniu z ubiegłym rokiem teraz wizyt w POZ było ok. 12 mln mniej.
Porada | 2020 (III-VI) | 2019 (III-VI) | 2018 (III-VI) |
Liczba porad POZ | 43 007 250 | 55 001 231 | 55 688 673 |
Koronawirus. Pacjenci krytykują teleporady
Teraz pierwszym kontaktem lekarza z pacjentem jest teleporada. Koronawirus odmienił pracę lekarzy, a także drogę pacjenta po pierwszą medyczną poradę. I o ile telemedycyna jest dla wielu wygodna, o tyle są osoby, które wskazują na drugą stronę medalu.
- Nie powinno tak być, to jakaś porażka. Mieszkam w strefie zielonej, która wcześniej była czerwona. Wszystko jest otwarte, dzieci mogą chodzić do szkoły, wszyscy swobodnie robimy zakupy w supermarkecie, a do przychodni nie możemy wejść? - pyta pani Agnieszka.
Ostatnio próbowała umówić do lekarza swojego najmłodszego synka. - Miał problem z gardłem. Bardzo się o niego bałam. Jako dziecko miał drgawki gorączkowe. Ból gardła od razu skojarzył mi się z ewentualną anginą - opowiada mama chłopca. Dodaje jeszcze, że sama w tym czasie z powodu choroby krtani niemal zaniemówiła i próba umówienia teleporady odbywała się szeptem. Nie udało się znaleźć terminu od razu, dopiero na następny dzień. - Było duże obłożenie, tego też się obawiałam - mówi.
- A sama teleporada? Po odpytaniu mnie o stan dziecka pani pracująca w przychodni powiedziała, że muszę syna przetrzymać w domu kilka dni. Kiedy wspomniałam, że potrzebuję zwolnienia, bo nie mam opieki dla synka, podała telefon lekarzowi. To cudowna pani doktor, która każdemu pacjentowi gotowa nieba uchylić. Jednak gdyby wizyta odbywała się stacjonarnie, byłabym znacznie spokojniejsza co do efektów leczenia - podsumowuje.
Koronawirus. "Pacjent ma prawo do skorzystania z osobistej wizyty"
"W sytuacji, gdy stan zdrowia pacjenta tego wymaga, ma on prawo do skorzystania z osobistej wizyty w poradni lekarza POZ. Zgodnie z rekomendacją krajowego konsultanta ds. medycyny rodzinnej, wizytę w poradni powinien poprzedzić wywiad telefoniczny, po którym lekarz zdecyduje, czy wizyta na miejscu w poradni jest konieczna, czy wystarczy teleporada" - zapewnia nas rzeczniczka NFZ.
Przypomina, że zdalne konsultacje z pacjentem można realizować, gdy:
• telewizyta nie skutkuje pogorszeniem stanu zdrowia pacjenta ze względu na opóźnienie rozpoznania stanu chorobowego lub brak zastosowania właściwego postępowania diagnostyczno-leczniczego,
• pacjent otrzyma wystarczającą pomoc zdalnie, bez konieczności osobistego kontaktu z lekarzem.
Od 1 września lekarze POZ mają obowiązek sprawozdawania informacji o liczbie wykonywanych teleporad.