Koronawirus w szkołach. Rodzice wynajmują prawników. Posypią się pozwy?
Koronawirus w Polsce. Rodzice nie zgadzają się, by ich dzieci nosiły w szkołach maseczki. Sami też ich nie zakładają, gdy idą do sklepu. By bronić się przed karami, idą do prawników. - Mam 50 telefonów dziennie w takich sprawach. Nie nadążam z pisaniem pism - mówi nam mec. Maja Gidian, która reprezentuje Polaków sprzeciwiających się obowiązkowi noszenia maseczek.
- Przyszli do mnie rodzice z przedszkola w Gdyni. W związku z koronawirusem dyrekcja zabroniła dzieciom zabierać do domu rysunki. Dzieci z długimi włosami muszą je mieć obowiązkowo związane. Nie mogą mieć własnego picia. To absurdy wynikające z tego, że dyrektorzy się boją pociągnięcia do odpowiedzialności, gdyby w ich placówce ktoś zachorował – mówi mec. Maja Gidian.
Koronawirus w szkołach. Rodzice szukają pomocy
Dziennie ma ok. 50 telefonów od osób, które uważają, że noszenie maseczek w sklepach czy szkołach nie powinno być obowiązkowe. – Są bezradni, nie wiedzą jak ustrzec się kary finansowej czy tego, że ich dziecko w szkole będzie szykanowane. Mam już przypadek szkoły, która daje dzieciom bez maseczek ujemne punkty z zachowania i w konsekwencji obniży im oceny. W innej placówce stawiają za to do kąta – mówi prawniczka.
I wyjaśnia, że dyrektorzy szkół otrzymali jedynie wytyczne, które nie stanowią źródła prawa. Nie można więc nikogo ukarać za to, że się do nich nie stosuje. – Wprowadzenie obowiązku noszenia maseczek jest sprzeczne z konstytucją i licznymi ustawami. Dlatego radzę rodzicom, żeby zebrali się w większą grupę i zwołali radę rodziców lub spotkali się z dyrekcją. Najlepiej zabrać ze sobą prawnika, który wytłumaczy, że nikt nie łamie prawa – mówi prawniczka.
Koronawirus. Wyrok sądu ws. maseczek
Zgłasza się do niej także wiele osób, które nie chcą zakładać maseczek w sklepach. Przygotowała dla nich pismo, które mogą pokazać obsłudze sklepu. – Noszenie maseczek zgodnie z prawem nie jest obowiązkowe. Potwierdził to sąd w Kościanie – mówi Maja Gidian.
Pisma dla klientów zawierają sygnaturę sprawy z Kościana. Tamtejszy sąd odmówił wszczęcia postępowania wobec mężczyzny z gminy Czempiń, który nie przyjął mandatu za brak zakrycia nosa i ust. W uzasadnieniu decyzji można przeczytać, że przepisy dotyczące ograniczeń w przemieszczaniu się nie są zgodne z prawem. Wprowadzone zostały bowiem na zasadzie rozporządzenia, natomiast według konstytucji ich źródłem może być tylko ustawa. Ponadto, według sądu, powszechnie wprowadzony obowiązek noszenia maseczek łamie prawa i wolności konstytucyjne. W polskim prawie nie funkcjonuje jednak prawo precedensowe i inny sąd może wydać odmienną decyzję w identycznej sprawie.
Koronawirus. Pozwy przeciwko urzędnikom
Doradztwem w sprawie przepisów mówiących o noszeniu maseczek zajmuje się też firma Crisis-Consulting.pl. - Radzimy swoim klientom, którzy zostali ukarani za brak maseczki, by zakładali urzędnikom sprawy karne. Trzeba złożyć do prokuratury zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa. Żaden z obowiązujących przepisów nie nakłada obowiązku noszenia maseczek - mówi nam Tomasz Różański z Crisis-Consulting.pl.
I dodaje: - Zgodnie z art. 31 ust. 3 Konstytucji jakiekolwiek ograniczenie wolności i praw człowieka może nastąpić tylko w formie ustawy. Minister Zdrowia, ani Rada Ministrów nie są władni wydać ustawę. Przepisy wydanych rozporządzeń w zakresie, w którym wkraczają w sferę zastrzeżoną wyłącznie dla ustaw, nie mają mocy prawa powszechnie obowiązującego.
Koronawirus. Maseczki chronią przed wirusem
Eksperci cały czas przekonują, że według aktualnych wyników badań, maseczki bardzo ograniczają ryzyko zakażenia koronawirusem. - Niestety osoby, które podważają oficjalnie dostępne wyniki badań i stanowiska lekarzy czują się coraz pewniej. W telewizji widzą polityków bez maseczek, którzy wchodzą w tłum ludzi. Nic dziwnego, że czują przyzwolenie dla głupich zachowań. Bo głupotą jest brak maseczki w zamkniętej przestrzeni pełnej ludzi - mówi dr Tomasz Dzieciątkowski, wirusolog.