Koronawirus w Polsce. Żołnierze na wojnie z pandemią
Koronawirus w Polsce. Wojsko już wkrótce może włączyć się do walki z pandemią i wesprzeć medyków - dowiaduje się Wirtualna Polska. Chodzi m.in. o budowę szpitali polowych czy wsparcie transportu sanitarnego. Decyzje rządu w tej sprawie będą zależeć od stanu wydajności systemu ochrony zdrowia. - Sytuacja jest coraz trudniejsza - przyznają rządzący.
12.10.2020 | aktual.: 12.10.2020 14:46
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
"Trudno było przewidywać dwa tygodnie temu, że skala dziennych zachorowań przekroczy 4 tys.", "tak dużej eskalacji się nie spodziewałem", "nie mamy wszystkiego pod kontrolą" - minister zdrowia Adam Niedzielski nie ukrywa, że rządzący nie mają już pełnej kontroli nad sytuacją epidemiczną w Polsce. I że system ochrony zdrowia jest coraz mniej wydajny.
Zacytowane wypowiedzi szefa resortu zdrowia, które padły w programie "Sprawdzam" Krzysztofa Skórzyńskiego, pokazują, że sytuacja jest absolutnie wyjątkowa. I że czasy, w jakich dziś żyjemy, wymagają bezprecedensowych działań i zdecydowanych ruchów ze strony rządzących.
Te mogą zostać wykonane już niebawem. Jak dowiaduje się Wirtualna Polska od źródeł w obozie władzy, rząd może już wkrótce zdecydować się na włączenie wojska do walki z pandemią i wsparcia systemu ochrony zdrowia.
Pomysł - jak słyszymy - mógłby spotkać się ze wsparciem prezydenta.
- Już w tej chwili Wojska Obrony Terytorialnej wspomagają działania np. w zakresie punktów pobierania próbek do badań. Jeżeli będzie to konieczne, to również ich wsparcie będzie możliwe w innym, szerszym zakresie - potwierdza w rozmowie z Wirtualną Polską rzecznik rządu Piotr Mueller.
Koronawirus w Polsce. Opozycja domaga się użycia wojska
Jak ustaliliśmy nieoficjalnie, chodzi m.in. o budowę szpitali polowych czy wsparcie transportu sanitarnego. - Chodzi generalnie o wsparcie infrastruktury krytycznej niezbędnej do walki ze skutkami pandemii - informuje nas jeden z polityków z administracji państwowej. Jak dodaje, "pomoc wojska w tym zakresie byłaby nieoceniona".
Czy tak faktycznie się stanie, zapytaliśmy Ministerstwo Obrony Narodowej. Wiceszef MON Marcin Ociepa nie chciał odpowiedzieć nam wprost na to pytanie, odesłał nas do biura prasowego resortu. Na odpowiedź czekamy.
Niezależnie od oficjalnego stanowiska MON, pomysł użycia wojska popiera opozycja. - Wojsko to służba, która powinna ruszyć do walki z wirusem. Jeśli tak się nie stanie, to nie opanujemy tej pandemii - przekonuje polityk PO Bartosz Arłukowicz, z zawodu lekarz.
Członek sejmowej Komisji Obrony Narodowej, szef klubu parlamentarnego Koalicji Obywatelskiej Cezary Tomczyk zauważa: - To nie jest pytanie, czy rząd powinien użyć wojska do pomocy w walce z pandemią, ale pytanie, dlaczego jeszcze tego nie zrobił.
Jeden z liderów Platformy wskazuje na zaniechania rządu w tym zakresie. - Mamy 100-tysięczną armię, wojska chemiczne, posiadające odpowiednie zaopatrzenie. Mamy medyków w wojsku, którzy mogą przygotować się na najgorsze scenariusze. Dlaczego rząd do tej pory nie skorzystał z narzędzi, które ma? – pyta w rozmowie z WP w programie "Tłit" Cezary Tomczyk. I dodaje, że "wojska obrony terytorialnej powinny być dziś do dyspozycji samorządowców".
Po co? - By pomóc choćby w ewakuacji szpitali, zabezpieczaniu terenu, tworzeniu punktów do testowania ludzi na obecność koronawirusa - wylicza szef klubu KO.
Faktem jest, że żołnierze w niektórych regionach Polski wspierali medyków już wcześniej - podczas pierwszego, wiosennego lockdownu. Informował o tym w mediach społecznościowych szef MON Mariusz Błaszczak.
Kilka miesięcy temu sytuacja epidemiczna w Polsce była nieporównywalnie lepsza niż dzisiaj.
Koronawirus w Polsce. Lekarze podzieleni: "Żołnierze mogą transportować zwłoki, nie pacjentów"
Epidemiolodzy i wirusolodzy są w sprawie zaangażowania wojska podzieleni podzieleni. Zdaniem prezesa Fundacji "Instytut Profilaktyki Zakażeń" dra Pawła Grzesiowskiego włączenie wojska w działania przeciwko pandemii może jedynie wzmocnić ochronę zdrowia. - Nie ma wojny, więc wojsko jak najbardziej może wesprzeć walkę z wirusem. Widzę potencjał w wojsku zarówno sprzętowy, jak i ludzki, choćby w zakresie transportu sanitarnego właśnie. Są pewne działania, w których nie trzeba być lekarzem, a można pomóc - przekonuje w rozmowie z Wirtualną Polską w programie "Newsroom" dr Grzesiowski.
Inne zdanie ma dr hab. nauk medycznych, wirusolog Tomasz Dzieciątkowski. - Wsparcie wojska dla transportu sanitarnego? A czym żołnierze mają przewozić pacjentów, ciężarówkami wojskowymi lub czołgami? Od przewożenia pacjentów są karetki z ratownikami medycznymi. To przykre, co powiem, ale wojsko może jedynie wesprzeć transport zwłok. Taka jest prawda - uważa rozmówca Wirtualnej Polski.
Jak dodaje dr Dzieciątkowski, żołnierze mogą wspomóc ewentualnie budowę infrastruktury krytycznej, np. szpitali polowych.
Koronawirus w Polsce. Stan nadzwyczajny nie jest wykluczony
Niektórzy nasi rozmówcy zauważają, że pełną możliwość wykorzystania wojska do działań związanych z walką z pandemią rząd osiągnie wówczas, gdy wprowadzi jeden z trzech stanów nadzwyczajnych.
Według naszych informacji, w grę wchodzi jedynie stan klęski żywiołowej (wprowadzenie stanu wyjątkowego rząd na razie wyklucza - słyszymy). O takim scenariuszu pisze także "Dziennik Gazeta Prawna".
Pytany o to szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów odpowiada dyplomatycznie, ale niczego nie wyklucza.
- Obserwując znaczący przyrost zachorowań, nie możemy dziś wykluczyć żadnego scenariusza wydarzeń. Na razie jednak nie rozważamy wprowadzenia stanu nadzwyczajnego. Przyjęliśmy kilka ustaw covidowych, które pozwalają państwu funkcjonować w tej trudnej sytuacji. Mamy nadzieję, że podejmowane w ramach obowiązującego prawa działania wystarczą - poinformował w poniedziałek w TOK FM minister Michał Dworczyk.
Nieoficjalnie słychać, że kryterium co do decyzji o wprowadzeniu stanu klęski żywiołowej będzie znaczący wzrost przypadków zakażeń, który zagrozi wydolności systemu ochrony zdrowia. O tym również pisał "DGP".
- Wielu urzędników jest podzielonych ws. stanu klęski. Z jednej strony możemy pozwolić sobie na odważniejsze ruchy, bo nie ma żadnych wyborów na horyzoncie, jak kilka miesięcy temu. Z drugiej strony wprowadzenie takiego stanu nadzwyczajnego oznacza ograniczenie działalności gospodarczej i otwiera pole dla przedsiębiorców do walki o ogromne odszkodowania - tłumaczy rozmówca WP z okolic rządu.
W zeszłym tygodniu wprowadzenia stanu nadzwyczajnego nie wykluczył premier Mateusz Morawiecki. O ile - jak zaznaczył szef rządu - "sytuacja będzie ulegała dalszej eskalacji”.