Koronawirus w Polsce. Zmiany w terminach udzielania teleporady. Lekarze krytykują
Teleporada ma być udzielona maksymalnie dzień po zgłoszeniu się pacjenta - czytamy w rozporządzeniu ministra zdrowia. Nowy projekt czeka już na ogłoszenie, nie przeprowadzono nad nim konsultacji. - W wielu przychodniach będzie to nie do zrealizowania - komentuje WP lekarz rodzinny dr Michał Sutkowski.
14.01.2021 | aktual.: 03.03.2022 06:05
Na stronach Rządowego Centrum Legislacji pojawiło się rozporządzenie Ministra Zdrowia z dnia 12 stycznia 2021 r. zmieniające rozporządzenie w sprawie standardu organizacyjnego teleporady w ramach podstawowej opieki zdrowotnej.
Jak czytamy w uzasadnieniu, ministerstwo "dostrzegło problem" utrudnionej dostępności świadczeń na pozomie podstawowej opieki zdrowotnej, "a także utrudnień w kontakcie na linii pacjent – świadczeniodawca, co przekłada się na opóźnienia, bądź brak możliwości uzyskania stosownej pomocy medycznej".
Rozwiązaniem tego problemu ma być "doprecyzowanie terminów realizacji teleporady, wskazując, że przedmiotowe świadczenie jest udzielane nie później niż w pierwszym dniu roboczym następującym po dniu zgłoszenia się pacjenta celem uzyskania pomocy medycznej. Wprowadzane zmiany uwzględniają również zapewnienie pacjentowi możliwości kontaktu ze świadczeniodawcą za pośrednictwem systemu teleinformatycznego lub systemu łączności, w tym kontaktu telefonicznego".
Teleporada. "Pomysł nierealny dla dużych miast"
- W warunkach niektórych przychodni będzie to niemożliwe do realizacji - mówi w rozmowie z WP dr Michał Sutkowski, prezes Warszawskich Lekarzy Rodzinnych oraz rzecznik prasowy Kolegium Lekarzy Rodzinnych w Polsce. I tłumaczy, że on nie będzie miał z tym problemu, bo w jego przychodni teleporady są udzielane w tym samym dniu, w którym pacjent dzwoni, by się na nią zarejestrować. Podkreśla jednocześnie, że przychodnia znajduje się w małej miejscowości pod Warszawą.
W jego ocenie ten pomysł nie sprawdzi się w dużych miastach. - W Warszawie na teleporadę czeka się tydzień. Na powtórzenie recept w niektórych miastach - nawet dni dziesięć. Nie wynika to z niechęci, a bardziej z tego, że za mało jest pracowników w ochronie zdrowia - wyjaśnia.
- Pacjenci oczywiście mają kłopot z dodzwonieniem się do przychodni POZ. Nie można jednak próbować rozwiązywać tego problemu rozporządzeniem. Wręcz trudniej będzie pacjentowi się dodzwonić, bo wszyscy będą to robić jednocześnie, żeby danego dnia lub maksymalnie następnego, tę teleporadę uzyskać. Ciężko jest mi sobie to wyobrazić, szczególnie w czasie, kiedy mamy jeszcze zorganizować szczepienia - dodaje.
Koronawirus w Polsce. "Zaklinanie rzeczywistości"
Krzysztof Pawlak, lekarz rezydent medycyny rodzinnej, skomentował nowe rozporządzenie w mediach społecznościowych: "Na papierze można zapisać wszystko, a skracanie kolejek rozporządzeniem to zaklinanie rzeczywistości. Każdy z nas chciałby, by dostęp do lekarza rodzinnego był jak najłatwiejszy i szybki, ale przy dzisiejszych brakach kadrowych jest to po prostu nierealne".
Tomasz Zieliński z Porozumienia Zielonogórskiego spytał: "Czy w związku z nowym rozporządzeniem przygotowanym przez Waldemara Kraskę mam odwołać wszystkich pacjentów umówionych, z wyprzedzeniem większym niż jeden dzień, na kontrolę? Większego absurdu nie widziałem od bardzo dawna. A wystarczyło dać do konsultacji".
Zmiany w teleporadzie. Bez konsultacji
- Ten pomysł faktycznie nie był konsultowany ze środowiskiem lekarzy. Nie rozumiem, dlaczego to tak zostało wykonane - dodaje dr Sutkowski.
Jak czytamy w dokumencie udostępnionym na stronach RCL, "projekt był procedowany w trybie odrębnym [...] z pominięciem etapu uzgodnień, opiniowania i konsultacji publicznych oraz komisji prawniczej". Powód? "Przyjęcie trybu odrębnego podyktowane jest potrzebą pilnego wdrożenia przedmiotowych zmian, celem zapewnienia prawidłowego dostępu do świadczeń udzielanych na poziomie podstawowej opieki zdrowotnej".
- To rozporządzenie może być bardzo trudne do realizacji, przez co, wbrew woli ministerstwa, możliwe że stanie się martwym prawem. Przychodnie i tak pracują na granicach swoich możliwości. I nie da się przesunąć tych możliwości rozporządzeniem - podsumowuje dr Michał Sutkowski.