Koronawirus w Polsce. Wybory odbyły się w pięciu gminach. “Nie powinno tak być”
Wierzchlas wybrał wójta, a Smyków radnego. I to w ostatnią niedzielę, gdy Polska była już w stanie epidemii. Wyborcy głosowali w rękawiczkach, jednorazowymi długopisami. Wcześniej członkowie komisji rezygnowali z pracy. Najgorzej było w gminie Pątnów. Tam zrezygnowali wszyscy.
23.03.2020 | aktual.: 25.03.2020 16:38
Wybory uzupełniające odbyły się w pięciu gminach. Jedne głosowały na wójtów, inne na radnych. Mieszkańcy nie mogli zostać w domach, jeśli chcieli spełnić swój obywatelski obowiązek. Pątnów (woj. łódzkie) wybierał radnego. Rywalizowało ze sobą trzech kandydatów, ale do ostatniej chwili nie było wiadomo, kto zasiądzie w komisji wyborczej.
- Tuż przed szkoleniem wszyscy członkowie złożyli rezygnację - mówi nam Jacek Olczyk, wójt gminy. - Motywacje były różne. Przede wszystkim własne bezpieczeństwo, stan zdrowia. Przez dwa dni nie mieliśmy komisji, wybory były zagrożone.
Ostatecznie znalazło się pięciu ochotników. I głosowanie się odbyło. Przy zachowaniu wszelkich środków ostrożności, jakie gmina mogła zapewnić. Zorganizowano foliowe rękawiczki, jednorazowe długopisy, maseczki i płyny dezynfekujące.
- Te wybory nie powinny się odbyć. Powinny zostać przełożone. Tak mówiło też wielu mieszkańców - stwierdza wójt. - Mam nadzieję, że nikt się nie zaraził. Ale tak naprawdę przekonamy się za tydzień albo dwa.
Wybory podczas epidemii
Nowego wójta wybierali mieszkańcy gminy Wierzchlas. Poprzedni odszedł na emeryturę, a jego obowiązki pełnił od kilku miesięcy Leszek Gierczyk, sekretarz gminy. Jednak włodarza gminy trzeba było oficjalnie wybrać.
- Obawy mieli wszyscy - mówi Agnieszka Kucharska z urzędu gminy - Na szczęście nikt się nie bił o fotel wójta. Nie wyobrażam sobie sytuacji, że mielibyśmy paru kandydatów, którzy walczyliby ze sobą w wyborach.
Bo Leszek Gierczyk był jedynym kandydatem. Każdy, kto wchodził oddać głos na “tak” lub “nie”, stawiał krzyżyk jednorazowym długopisem. Wcześniej zakładał rękawiczki i miał mierzoną temperaturę. Wyborcy głosowali pojedynczo, cała komisja miała maseczki.
- Niektórzy sobie odpuścili. Nie przyszli na wybory - wzdycha Kucharska.
Poza tym sześciu członków komisji zrezygnowało z pracy. Czwórka z nich z obawy o swoje zdrowie, dwójka, bo ktoś z ich bliskiego otoczenia wrócił z zagranicy. Frekwencja? Uprawnionych do głosowania było 5,5 tys. mieszkańców. Zagłosowało 515.
- Moim zdaniem byłoby uzasadnione przesunięcie tych wyborów - uważa nowy wójt gminy. - Frekwencja była niska. I tak nie spodziewaliśmy się wysokiej, bo byłem jedynym kandydatem. Taki wybór nie budzi dużych emocji. Ale gdyby nie wirus, pewnie frekwencja byłaby większa, a dla mnie to też byłaby lepsza sytuacja.
Podczas głosowania władze gminy trzymały rękę na pulsie. Obserwowały, czy w ich powiecie są potwierdzone przypadki zarażeń, czy może są w sąsiednich powiatach. Jednak takie informacje do nich nie dotarły.
- Staraliśmy się wprowadzić takie środki bezpieczeństwa, żeby wizyta w lokalu była bezpieczniejsza, niż wizyta w sklepie - mówi wójt.
PKW zaskoczone frekwencją
Jeśli mieszkańcy chcieli spełnić swój obywatelski obowiązek, nie mogli zostać w domach, o co apelują władze. Za to Państwowa Komisja Wyborcza nie miała możliwości, aby wybory w gminach przesunąć.
- Jedynie decyzja prezydenta o wprowadzeniu stanu wyjątkowego jest warunkiem, który pozwala na przesunięcie terminu wyborów. Niezależnie czy prezydenckich, czy do rady gminy - mówi nam rzecznik PKW Tomasz Grzelewski.
Czytaj też: Koronawirus w Polsce. 20 tys. osadzonych może uniknąć zakładu karnego. Dozór zamiast więzienia
I zauważa, że frekwencja wcale nie była tak niska. Wybory uzupełniające zazwyczaj są tymi, które cieszą się najmniejszą popularnością. Pomimo epidemii koronawirusa, znacznych spadków frekwencji nie było.
- Sam byłem tym zaskoczony - przyznaje Grzelewski. - Jestem w trakcie ustalania ostatecznych danych, ale frekwencja wynosiła od 9 do 43 proc.
Wybory odbyły się w niedzielę w gminach Pątnów, Strzelce Wielkie i Wierzchlas (woj. łódzkie), Smyków (woj. świętokrzyskie), Jarosław (woj. podkarpackie) i w jednym mieście, czyli w Białej Piskiej (woj. warmińsko-mazurskie).