Koronawirus w Polsce. Na pontonie i przez las, żeby uniknąć kwarantanny. "Fantazja nie zna granic"

Dwóch mężczyzn przeprawiało się przez rzekę Olzę, żeby kupić w Czechach alkohol. Kierowca busa wwiózł kolegę na pace, bo chciał uniknąć kwarantanny. Strażnicy ujmowali rozdzielonych przez granicę kochanków. Wszyscy myśleli, że "jakoś się uda". Teraz mają nie tylko kwarantanny, ale też mandaty.

Koronawirus w Polsce. Na pontonie i przez las, żeby uniknąć kwarantanny. "Fantazja nie zna granic"
Źródło zdjęć: © PAP
Piotr Barejka

29.04.2020 | aktual.: 29.04.2020 14:12

Polskich granic wciąż pilnuje wojsko. Uzbrojeni żołnierze stoją tam, gdzie zwykle przez granice można było przejść. Dzisiaj jest to nielegalne. Granice można przekraczać tylko w wyznaczonych miejscach, a każdy wjeżdżający do Polski musi poddać się kwarantannie. Są jednak tacy, którzy to prawo próbują obejść. Ostatnio żołnierze musieli oddać strzały ostrzegawcze.

- Myślą, że może im się uda przejść przez granicę. Może akurat żołnierzy nie będzie, więc przejdą przez las - opowiada major Katarzyna Walczak ze Straży Granicznej w Raciborzu. - Ale my granicę też patrolujemy, praktycznie codziennie ujawniamy próby przekraczania.

Koronawirus im nie straszny. Jadą do sklepu, do dziewczyny, do znajomych

Motywacje, żeby przekroczyć granice, są różne. Na Opolszczyźnie przechodzą i Polacy do Czech, i Czesi do Polski. - Jedni chcą na zakupy do Czech, inni chcą do Polski. Mieliśmy przypadek, że mężczyzna szedł na spotkanie ze swoją dziewczyną - mówi major Walczak.

Poza tym policjanci w Cieszynie dostrzegli dwóch mężczyzn, którzy przez rzekę Olzę próbowali przejść do Czech. Jak się potem okazało, byli nietrzeźwi, a na drugi brzeg przeprawiali się, aby kupić alkohol. Alkoholu nie kupili, a wyprawa skończyła się dla nich mandatami. - Fantazja nie zna granic - stwierdza Walczak.

- Ludzie są przyzwyczajeni do tego, że mogą spokojnie do Czech pojechać na zakupy - opowiada Walczak. - Zdarzają się oczywiście przypadki nieumyślne. Ostatnio mieliśmy kobietę, która poszła na spacer i psy jej uciekły na drugą stronę. W pogoni za z nimi przekroczyła granicę. Inna pani jechała konno i nie widziała, że jest już po drugiej stronie.

Jednak każde przekroczenie granicy, nawet jeśli przeszło się po czeskiej czy niemieckiej stronie kilka kroków, może się skończyć kwarantanną. - Jeżeli to jest Polak, który pójdzie sobie do Czech w odwiedziny, nawet na dwa czy trzy metry, to przez służby czeskie jest przekazywany nam na przejściu granicznym - wyjaśnia major Walczak. - Ta osoba wjeżdża wtedy do Polski, a każda osoba przyjeżdżająca musi odbyć kwarantannę.

- Musimy pamiętać, że u nas nie ma druta kolczastego ani zasieków, ale granicę można teraz przekraczać tylko w wyznaczonych miejscach - przypomina. - Nie można przejść przez ścieżkę leśną, w tych miejscach, gdzie wcześniej można było granicę swobodnie przekraczać.

Ukrył się, żeby nie odbyć kwarantanny

W Gubinie, na granicy Polski i Niemiec, strażnicy zatrzymali kierowcę, które wiózł swojego kolegę na pace, przykrytego kocem. Wszystko po to, aby uniknąć obowiązkowej kwarantanny. Jeden mężczyzna próbował przepłynąć Nysę Łużycką, w Świecku złapano na Odrze Polaka w pontonie. Inny chciał przebiec po moście, ale został przez żołnierzy zatrzymany.

- Granicę mamy przeważnie na rzece, więc wszystkie mosty są obstawione. Żołnierze mają długą broń, to skutecznie odstrasza osoby, które chciałyby granicę przekroczyć - mówi major Joanna Konieczniak z Nadodrzańskiego Oddziału Straży Granicznej. - Ale mniej więcej raz dziennie kogoś ujawniamy - dodaje.

I apeluje, aby przestrzegać przepisów. Nie tylko dlatego, że za ich złamanie grozi mandat, a potem trzeba poddać się kwarantannie. - To lekceważące podejście, zarówno do funkcjonariuszy, jak i lekarzy, medyków, którzy czuwają nad naszym zdrowiem - podsumowuje.

Jednak mieszkańcy przygranicznych miejscowości protestują, bo zamknięte granice i obowiązek kwarantanny często oznacza dla nich utratę pracy. W Kudowie Zdroju kilkadziesiąt osób wyszło na ulice, aby domagać się zniesienia kwarantanny dla osób, które pracują w Czechach. Podobny protest odbył się na przejściach granicznych niedaleko Szczecina. O otwarcie granic apelował również marszałek województwa dolnośląskiego.

Masz news, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (152)