Koronawirus w Polsce. Epidemia przyspiesza. To efekt brytyjskiej mutacji?
Rośnie liczba zakażeń koronawirusem. W środę resort zdrowia potwierdził 15 698 nowych przypadków. Minister zdrowia Adam Niedzielski uważa, że głównym powodem rozwoju trzeciej fali pandemii jest brytyjska mutacja koronawirusa. Ile osób mogło się nią już zakazić w Polsce? Na to pytanie starają się odpowiedzieć naukowcy.
Pod koniec stycznia ruszyło ogólnopolskie badanie monitorujące zmienność genetyczną wirusa SARS-CoV-2 w Polsce, którego koordynatorem jest prof. Krzysztof Pyrć, kierownik Pracowni Wirusologii Małopolskiego Centrum Biotechnologii Uniwersytetu Jagiellońskiego. Dzięki pracy naukowców od kilku tygodni już wiadomo, że do naszego kraju dotarła brytyjska, bardziej zakaźna wersja koronawirusa.
Pierwszy przypadek wykryto w woj. małopolskim 21 stycznia. O kolejnym przypadku minister zdrowia Adam Niedzielski poinformował 27 stycznia. Odkryto go w próbce pochodzącej od nauczycielki z Wrocławia, pobranej podczas badań przesiewowych nauczycieli.
Brytyjska mutacja krąży po Polsce
- Była to osoba zupełnie niezwiązana z podróżami czy z osobami, które podróżowały do Wielkiej Brytanii, co wskazuje, że mamy tę obecność wirusa już nie tylko bezpośrednio transmitowaną poprzez przyjazd osób czy styk z tymi osobami bezpośredni, ale po prostu ten wirus, trzeba sobie to powiedzieć otwarcie, jest obecny - dodał.
Do tej pory do bazy GISAID, która zbiera dane o występowaniu różnych mutacji wirusa na całym świecie, zgłoszono 121 przypadków tzw. brytyjskiej mutacji SARS-CoV-2 w Polsce.
Podczas poniedziałkowej konferencji prasowej szef resortu zdrowia podkreślił, że to właśnie ta wersja wirusa odpowiada za dynamiczny rozwój trzeciej fali epidemii w naszym kraju. Niedzielski poinformował też, że w tych regionach kraju, gdzie przyrost zachorowań jest najwyższy, przeprowadza się dokładniejsze badania - właśnie pod kątem mutacji wirusa.
Tydzień temu takie badania miały miejsce na Warmii i Mazurach. Okazało się, że brytyjski wariant wykryto w 70 proc. próbek. Podobne przeprowadza się na Pomorzu. - Tam mamy udział mutacji brytyjskiej rzędu 77 procent - stwierdził minister zdrowia.
Brytyjski wariant koronawirusa: odsetek wśród zakażonych jest niepokojący
Z danych na stronie GISAID wynika, że na Pomorzu potwierdzono już 67 przypadków zakażenia brytyjskim wariantem. W województwie warmińsko-mazurskim - 17.
Te liczby wydają się niewielkie, biorąc pod uwagę liczbę nowych przypadków w tych województwach. Ostatniej doby na Pomorzu stwierdzono 1399 nowych zakażeń, na Warmii i Mazurach - 1132. Jednak to nie o liczby chodzi, a o odsetek pozytywnych w wyników wśród przebadanych próbek. I to właśnie on budzi poważne zaniepokojenie tych, którzy zajmują się walką z epidemią.
Niestety, równie wysoki jest sam wskaźnik zachorowalności w województwie pomorskim - na 100 tysięcy mieszkańców zakażonych jest już prawie 60 osób. W województwie warmińsko-mazurskim, gdzie sytuacja jest tak poważna, że wprowadzono dodatkowe obostrzenia, wskaźnik ten wynosi 79 osób na 100 tysięcy mieszkańców. Przypomnijmy, że w skali kraju wskaźnik zachorowalności wynosi natomiast 25 osób na 100 tysięcy.
W województwie mazowieckim, jak wynika z najnowszych danych na stronie GISAID, potwierdzono do tej pory 26 przypadków brytyjskiej odmiany wirusa, w województwie wielkopolskim - 9. Po jednym przypadku wykryto w woj. małopolskim i zachodniopomorskim.
Badania wciąż trwają. Prowadzą je nie tylko placówki, które biorą udział w ogólnopolskim projekcie pod kierownictwem prof. Pyrcia.
19 lutego minister zdrowia Adam Niedzielski poinformował, że wykryto także mutację znaną z Republiki Południowej Afryki. Zidentyfikowali ją badacze z laboratorium Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku. - Przypadek pochodzi z okolic Suwałk - poinformował minister.
Badacze z Białegostoku znaleźli w próbkach także inne wersje koronawirusa. Pochodzące m.in. z Irlandii, Belgii, Rosji i Wielkiej Brytanii. Odkryli także nieznane dotychczas warianty wirusa, być może pochodzące właśnie z Podlasia.
Tych danych jeszcze nie ma w systemie GISAID. - Wyniki są weryfikowane - poinformowała WP Anna Dela, rzeczniczka Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego - Państwowego Zakładu Higieny.