Koronawirus. Słowacja uszczelnia granicę z Polską. Ogromne mandaty
Słowacja, w której dziś rozpoczęła akcja testowania wszystkich obywateli na koronawirusa, uszczelnia granicę z Polską. Już wkrótce do sąsiadów nie będzie można wjechać bez okazania zaświadczenia o negatywnym wyniku testu RT-PCR na COVID-19 - ostrzega polska ambasada w Bratysławie.
31.10.2020 | aktual.: 01.03.2022 14:32
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
W sobotę rozpoczęła się wielka operacja testowania na COVID-19 prawie wszystkich obywateli Słowacji (wyjątkiem są dzieci do 10. roku życia). Władze zakładają, że w ten weekend przetestują około 3 mln obywateli, głównie mieszkańców większych miast. Podczas następnego weekendu badaniom poddani zostaną pozostali. Wyniki mają dać odpowiedź, ile osób jest nosicielami lub miało styczność z wirusem SARS-CoV-2.
Słowacja odcina się od wirusa. Ogromne mandaty
Testy to pierwszy element planu wykrycia i unieszkodliwienia źródeł zakażeń. Od poniedziałku 2 listopada na Słowacji wejdą w życie obostrzenia związane z przekraczaniem granicy kraju.
"Do wjazdu z Polski na Słowację i tranzytu z Polski przez jej terytorium od 2 listopada 2020 roku niezbędne będzie posiadanie zaświadczenia o negatywnym wyniku testu RT-PCR na COVID-19' - informuje ambasada RP w Bratysławie.
Ruch graniczny nadal ma odbywać się bez kontroli. Jednak za brak badania i ewentualne naruszenie przepisów epidemicznych grozi mandat w wysokości prawie 7,5 tys. złotych (1659 euro).
Koronawirus na Słowacji. Polacy zaskoczeni kontrolami
Tymczasem jak informuje "Tygodnik Podhalański" na granicy w Łysiej Polanie (Tatry) pojawiły się już pierwsze patrole słowackiej policji. Funkcjonariusze pytają podróżnych o test na koronawirusa. Według relacji turystów, na razie Słowacy zezwalają na przekraczanie granicy osobom bez potwierdzenia badania.
- Wjechaliśmy na Słowację, a później wracaliśmy przez przejście graniczne w Jurgowie. Tam też była policja, pytali nas o testy, ale, mimo że ich nie mieliśmy, wpuścili nas do Polski - relacjonują turyści w rozmowie z "Tygodnikiem Podhalańskim".
Według mł. chor. Michała Tokarczyka, rzecznika Karpackiego Oddziału Straży Granicznej, na granicy ze Słowacją już teraz na pojawiają się "lotne kontrole". Wprowadzenie stałych kontroli na granicy nie jest natomiast planowane.