Koronawirus. Pacjenci obliczyli. Test teraz to kwarantanna bliskich na święta
Święta Bożego Narodzenia już za dwa tygodnie. Pacjenci zaczęli kalkulować - jeśli wykonają test na COVID-19 teraz, izolację mogą zakończyć jeszcze przed Wigilią. Ich bliscy domownicy będą jednak na kwarantannie. - To sytuacja dla wielu nie do udźwignięcia - mówi nam lekarz rodzinny, dr Michał Sutkowski.
- Ludzie nie chcą chodzić na testy na obecność koronawirusa. To jest trend, który pojawił się mniej więcej miesiąc temu. Teraz nasila się w związku ze zbliżającymi się świętami Bożego Narodzenia - mówi WP lekarz rodzinny dr Michał Sutkowski z Kolegium Lekarzy Rodzinnych w Polsce.
Zdradza, że sam w ostatnim czasie miał aż kilkunastu takich pacjentów. - Podczas teleporady informują o objawach wskazujących na zakażenie COVID-19, a ja kieruję ich na test. Jednak dla nich jest to sytuacja nie do udźwignięcia. Muszą odwiedzić galerię, kupić prezenty, a później przecież są święta, które zamierzają spędzić w gronie rodziny. Święta wypadają za dwa tygodnie, a więc, jeśli okazałoby się, że ten pacjent jest zakażony, do Bożego Narodzenia powinien zakończyć izolację, ale pozostali domownicy będą dalej na kwarantannie - opowiada dr Sutkowski.
Przypomnijmy: izolacja domowa osoby zakażonej trwa dziesięć dni, jeśli ta nie wykazuje objawów. U osób z objawami jej koniec następuje nie krócej niż po 13 dniach od wystąpienia objawów. Kwarantanna dla domowników natomiast trwa tyle, ile wynosi izolacja osoby zakażonej plus 7 dni.
Pacjenci szczególnie teraz buntują się i nie godzą się na to. - Zdarza się, że po prostu się rozłączają, bo nie chcą dopuścić do takiej sytuacji - mówi nam lekarz.
Koronawirus. Ci, którzy nie dzwonią
Dr Michał Sutkowski opowiada o osobach, które dzwonią do lekarza. - Należy jednak podkreślić, że tacy obywatele, z takim podejściem, często po prostu nie korzystają z teleporady - ocenia lekarz. W WP opisywaliśmy już historie osób, które postawiły na samoizolację i nie wykonywały testu.
- Pacjenci wiedzą, że jak zadzwonią, mogą zaraz mieć test i izolację. Co sprytniejsi po prostu nie dzwonią. Ja więc obserwuję inny trend: coraz mniejszą liczbę teleporad, bo ludzie przestają z nich korzystać. Albo dzwonią i zatajają, że mają utratę węchu i smaku, a mówią jedynie o gorączce i proszą o zwolnienie lekarskie - zdradza inny lekarz rodzinny Maciej Pawłowski.
On spotyka się z tym, że jeśli pacjent już się kontaktuje, to raczej test wykonuje.
- Będziemy obserwowali, być może w przyszłym tygodniu bardziej, że tych konsultacji będzie coraz mniej, bo właśnie ludzie nie będą się zgłaszać - podsumowuje.
Koronawirus w Polsce. "A może być sam antybiotyk?"
Krzysztof Pawlak, lekarz rezydent, również rozmawiał ostatnio z pacjentem, który prosił o niekierowanie na test ze względu na późniejszą ewentualną kwarantannę domowników w okresie świątecznym. W rozmowie z WP lekarz przyznaje: - Pacjenci często pytają o to, "czy kwarantanna jest konieczna", "czy mógłby pan doktor dać antybiotyk bez testu, bo to na pewno nie koronawirus". Zawsze tłumaczę wtedy pacjentom, ze kwarantanna i test to nie jest forma "kary" i "więzienia", ale sposób na zapewnienie bezpieczeństwa pacjentowi, jego rodzinie i przyjaciołom.
- Na szczęście mam rozsądnych pacjentów, bo po takiej rozmowie jeszcze mi się nie zdarzyło, żeby ktoś był dalej na nie - zdradza lekarz.
Nie każdego da się jednak przekonać. Dr Michał Sutkowski podsumowuje: - To poważne zjawisko będzie narastało. W momencie, kiedy te osoby z objawami chodzą do pracy, na zakupy przedświąteczne, to jest to tragedia. One roznoszą koronawirusa. To nie powinno mieć miejsca. W takim przypadku należy zostać w domu, zadzwonić do lekarza i wykonywać jego zalecenia.
- Podejście ludzi musi się zmienić. Jeśli do tego nie dojdzie, obawiam się, że w nowym roku możemy mieć kolejny wysyp zakażeń koronawirusem - ocenia.