Koronawirus na świecie. Śmierć i żałoba w czasach pandemii. Ludzie umierają w samotności walcząc o każdy oddech
Koronawirus narzuca ludzkości swoje własne prawa. Zmienia też nasz sposób obchodzenia się ze śmiercią. W tak dramatycznej sytuacji nie ma miejsca ani na godne umieranie, ani na pożegnania ze strony rodzin czy przyjaciół.
26.03.2020 09:18
Koronawirus na świecie. Bergamo, północne Włochy. Wojskowe ciężarówki na ulicach. Przewożą ciała zmarłych do krematoriów, bo zakłady pogrzebowe nie nadążają. Zdjęcia konwojów obiegają świat. Kryje się za nimi gorzka prawda - w czasach pandemii koronawirusa chorzy umierają w samotności.
Bergamo dotknięte jest pandemią jak żaden inny region Włoch. Tylko w ubiegłym tygodniu na Covid-19 zmarło tu 300 osób. Umierali na oddziałach intensywnej opieki medycznej, zastawieni aparaturą medyczną, walcząc o każdy oddech, bez najbliższych, którzy wzięli by ich za ręce i wyszeptali słowa pocieszenia. Bez rodziny czy przyjaciół, którzy towarzyszyli by im w ostatnich chwilach życia, dzielili lęk przed umieraniem. Rodziny nie mają wstępu do szpitali ze względu na ryzyko zakażenia. Poza tym najbliżsi zakażonych sami najczęściej objęci są kwarantanną.
Koronawirus dyktuje zasady
W czasach pandemii obowiązują inne zasady. Jedna z nich stanowi, że umierający są odizolowani; inna, że rodziny zmarłych pozostawiane są same sobie. Pogrzeby w północnych Włoszech odbywają się obecnie w pośpiechu i bez żałobników. Liczy się tempo, lista oczekujących jest długa. Obowiązuje zakaz gromadzenia się.
Zakazane są odwiedziny, brakuje więc bliskości przyjaciół i krewnych, z którymi można porozmawiać o zmarłym. Brakuje wymiany wspomnień, kojących objęć. Nie ma pożegnań z przemowami, modlitwami, refleksją i muzyką. Nie ma pogrzebów, wspólnego rytuału ostatniej drogi. Osoby, które straciły najbliższych, muszą radzić sobie same.
Lokalne społeczność dowiadują się o śmierci mieszkańców z rozpowszechnionych we Włoszech klepsydr rozwieszonych w miejscach publicznych i z gazet. 13 marca, lokalny dziennik "L'Eco di Bergami" opublikował dziesięć stron samych nekrologów. Koronawirus dyktuje nowe zasady odejścia i pożegnania. Jednocześnie czyniąc śmierć dotykalną
Zobacz także
Niewidzialna śmierć
Francuski historyk Philippe Ariès w swoim epokowym dziele "Historia śmierci" udowodnił, że stosunek człowieka Zachodu do śmierci od XIX wieku zdecydowanie się zmienił. Przedtem, przez prawie dwa tysiąclecia śmierć była dobrze znaną i akceptowaną towarzyszką życia. Współczesny człowiek, twierdzi Ariès, wyparł śmierć i z lęku przed nią odsunął ją daleko od siebie. Bo w zorientowanym na konsumpcję i efektywność społeczeństwie nie ma dla niej miejsca. Śmierć zakłóca idyllę i w najlepszym razie traktowana jest czysto racjonalnie. Także i w Polsce. Także tutaj w dużym stopniu obowiązuje już konstatacja Philippe'a Arièsa - śmierć stała się czymś obcym i zniknęła z kart codzienności.
W codzienności przeżywamy ją najczęściej jako produkt kultury - w formie wystylizowanej, estetycznej i oderwanej od rzeczywistości, na scenach, a przede wszystkim na ekranach kin i telewizorów z zastosowaniem sporej dozy teatralnych barwników zamiast prawdziwej krwi. Śmierć została sprowadzona do formy artystycznej, niestrudzenie reprodukującej swoje własne wyparcie.
Powrót do codzienności
Ale dziś świat ma do czynienia z koronawirusem. W Lombardii wojskowe ciężarówki muszą transportować ciała zmarłych do krematoriów. Realnych zmarłych. Te przerażające konwoje uczyniły ich widzialnymi. Tak jakby śmierć postanowiła odzyskać należne jej miejsce w naszym życiu.
Nikt nie może tego zignorować. I nikt już tego nie robi. W wielu regionach świata życie publiczne uległo zatrzymaniu, podobnie jak produkcja i konsumpcja - po to, by stłumić epidemię, z szacunku do każdego pojedynczego ludzkiego istnienia. Ludzkość przypomniała sobie o godności człowieka, o konieczności jej ochrony i jest solidarna. Bez względu na koszty. Być może to jakieś małe pocieszenie dla wszystkich, którzy stracili swoich krewnych, przyjaciół czy sąsiadów.
Przeczytaj także:
Komentarz. Pandemia, która uczy pokory
Koronawirus. Czy dziadek musi umierać samotnie?
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl