Koronawirus. Granica Polska-Niemcy. Absurdalne przepisy

Koronawirus w Europie. Polacy nadal nie mogą wjeżdżać do Meklemburgii-Pomorza Przedniego na zakupy lub jednodniowe wycieczki - informuje rozgłośnia NDR. "Utrudnienia niewątpliwie negatywnie wpływają na funkcjonowanie społeczności zamieszkujących po obu stronach granicy” - czytamy na stronie MSWiA.

Koronawirus. Granica Polska-Niemcy. Absurdalne przepisy
Źródło zdjęć: © East News
Katarzyna Bogdańska

15.07.2020 | aktual.: 15.07.2020 17:01

Granica między Polską a Niemcami jest już otwarta, ale nowe problemy sprawiają przepisy w Meklemburgii-Pomorzu Przednim. Powodują, że Polacy nie mogą przyjechać do tego landu na zakupy lub jednodniową wycieczkę - informuje rozgłośnia NDR.

W Niemczech o środkach podjętych w walce z koronawirusem decydują obecnie kraje związkowe. Stosowne przepisy w Meklemburgii-Pomorzu Przednim zabraniają przyjazdu do landu jednodniowych turystów. W praktyce oznacza to, że Polacy nie mogą wybrać się na zakupy do Pasewalku, do ZOO w Ueckermuende czy na plażę po niemieckiej stronie wyspy Uznam.

Chyba że autobusem…

Wyjątki przewidziane są dla tych turystów, którzy podróżują autobusami. Do Meklemburgii-Pomorza Przedniego można też przyjechać, jeśli pracuje się w tym landzie lub zamierza spędzić więcej niż jeden dzień - donosi NDR, informując, że w innym landzie graniczącym z Polską - Brandenburgii - takich ograniczeń nie ma.

Absurdalne przepisy odbijają się także na Niemcach. Jeśli Bawarczyk lub berlińczyk przebywa w hotelu w Świnoujściu, nie może urządzić sobie wycieczki na niemiecką stronę Uznamu.

"Wielu Polaków z regionów przygranicznych, którzy często jeżdżą do Niemiec, jest rozczarowanych i niezadowolonych z regulacji” - czytamy na portalu NDR. Kiedy w połowie czerwca Polska zlikwidowała kontrole graniczne, wszyscy mieli nadzieję, że i Meklemburgia-Pomorze Przednie zlikwiduje ograniczenia w podróżowaniu. W regionie tym wiele osób mieszka po jednej stronie granicy, a pracuje po drugiej.

Na razie jednak do zniesienia regulacji nie doszło. Dlatego po polskiej stronie pojawiają się głosy, wskazujące na dyskryminację.

List z Warszawy

8 lipca Warszawa, a konkretnie koordynator ds. polsko-niemieckiej współpracy przygranicznej i regionalnej Bartosz Grodecki interweniował u swojego odpowiednika w Niemczech Dietmara Woidkego.

Zaznaczył, że pomimo zniesionych obostrzeń na polsko-niemieckiej granicy, władze landu utrzymują de facto zakaz wjazdu dla turystów bez udokumentowanego wykupionego noclegu. Kontrole przeprowadzane są wyrywkowo, a za złamanie przepisów grozi wysoki mandat. "Mam pełną świadomość autonomii landów w tym zakresie. Wiem doskonale, że przepis ma charakter powszechny i dotyczy wszystkich, niezależnie od posiadanego obywatelstwa. Niemniej uważam, że sytuacja jest trudna do zaakceptowania przez stronę polską i wymaga pilnej korekty” - przekazał w liście wiceminister Grodecki.

"Obywatele RFN na terytorium Polski cieszą się nieskrępowaną swobodą przemieszczania. Sytuacja na granicy Polski z Meklemburgią-Pomorzem Przednim i związane z nią utrudnienia niewątpliwie negatywnie wpływają na funkcjonowanie społeczności zamieszkujących po obu stronach granicy” - czytamy na stronie MSWiA.

Również Polacy mieszkający w Meklemburgii-Pomorzu Przednim domagają się szybkich rozwiązań. Aby wzajemne relacje nie uległy ochłodzeniu, sugeruje się spotkanie premier landu Manueli Schwesig z marszałkiem województwa zachodniopomorskiego Olgierdem Geblewiczem. "Na razie jednak nic się nie zmienia” - informuje NDR. Pomorski sekretarz stanu Patrick Dahlemann powiedział w wywiadzie radiowym, że rozumie niezadowolenie, ale zdrowie jest priorytetem.

Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.

Źródło artykułu:Deutsche Welle
niemcygranicawakacje
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (129)