Koronawirus. Ciemna liczba chorych. Polska nie chce ich widzieć

Koronawirus. Gdy w Europie padają kolejne rekordy zachorowań, w Polsce wykonuje się jeszcze mniej testów niż w początkowej fazie pandemii. Nasz kraj jest na szarym końcu w Europie pod względem liczby wykonanych badań na koronawirusa. Eksperci nie mają wątpliwości, że chorych jest dużo więcej, niż podaje Ministerstwo Zdrowia w oficjalnych raportach.

Koronawirus. Coraz mniej testów
Koronawirus. Coraz mniej testów
Źródło zdjęć: © Agencja Gazeta | Tomasz Stańczak
Magda Mieśnik

- Miałam kontakt z osobą chorą na koronawirusa. Sanepid uznał, że nie mam poważnych objawów, więc nie muszę być na kwarantannie. Zgłosiłam się do lekarza rodzinnego z gorączką i bólem gardła. Do tego był kaszel. Doktor rozłożył ręce i powiedział, że nie może mnie skierować na test, bo brakuje utraty węchu lub smaku. Zrobiłam test prywatnie – wyszedł pozytywny. Sanepid do tej pory się nie odezwał – mówi nam Małgorzata, która od tygodnia walczy z koronawirusem.

Koronawirus. Braki w statystykach

Nie ma jej w oficjalnych statystykach. Tak jak wielu innych osób, które przechodzą koronawirusa bezobjawowo lub mają tylko część objawów. Podczas, gdy szef Światowej Organizacji Zdrowia dr Tedros Adhanom Ghebreyesus apeluje: "Testujcie, testujcie, testujcie", Polska ogranicza liczbę testów.

W ciągu ostatniej doby w Polsce wykonano 22,5 tys. testów. Dzień wcześniej niemal połowę mniej - 12,2 tys. W niedzielę - 18,9 tys. To stawia Polskę na szarym końcu listy krajów europejskich. Zajmujemy 38. miejsce na 47 krajów starego kontynentu. Z oficjalnych danych wynika, że wykonuje się u nas 83,4 tys. testów na milion mieszkańców. Gorzej jest tylko m.in. na Węgrzech i Słowacji, w Chorwacji oraz w Lichtensteinie.

Dla porównania: na Litwie wykonuje się niemal 270 tys. testów na milion mieszkańców, w Wielkiej Brytanii – 326 tys., w Danii – 585 tys. testów.

Ministerstwo Zdrowia wprowadziło od 1 września nowe zasady kierowania na test dotyczący koronawirusa. Mogą to zrobić lekarze rodzinni, ale tylko wtedy, gdy pacjent ma jednocześnie występujące cztery objawy: gorączkę, kaszel, duszności oraz utratę węchu lub smaku. Wielu chorych na koronawirusa przyznaje, że miało tylko część z wymienionych symptomów.

- Wzrost udziału pozytywnych testów w ogólnej ich liczbie to skutek zmiany strategii testowania i bezwzględnego wzrostu liczby zachorowań. Testujemy przede wszystkim osoby objawowe, a zrezygnowaliśmy z testowania osób na kwarantannie i po izolacji – mówił ostatnio minister zdrowia Adam Niedzielski.

Koronawirus. "Nie zniknie, jeśli zamkniemy oczy"

Eksperci są przekonani, że w Polsce jest dużo więcej chorych, niż wskazują oficjalne dane Ministerstwa Zdrowia. – To oczywiste, że gdy testujemy więcej osób, to wykrywamy więcej chorych. Nie wszyscy mają objawy, albo mają tylko niektóre. Gdy obecnie mamy ponad 700 przypadków dziennie, w rzeczywistości z pewnością jest więcej – mówi dr Tomasz Dzieciątkowski, wirusolog.

Potwierdza to ekspert z Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego. – Udajemy, że bezobjawowe osoby nie są chore. Tyle że one zarażają. A to oznacza, że nikt nie kontroluje, jak rozsiewa się wirus. To niebezpieczne. Przekroczyliśmy niedawno granicę tysiąca chorych. Wkrótce może być dużo gorzej. Sytuacja się nie zmieni, jeśli zamkniemy oczy. Skończy się tragedią – podkreśla prof. Włodzimierz Gut.

Wirtualna Polska rozpoczęła akcję "Dbaj, nie panikuj". Przedstawiamy aktualne informacje na temat koronawirusa, przydatne infografiki oraz umożliwiamy zadawanie nurtujących pytań. Wszystkie treści konsultują eksperci medyczni.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1137)