Korespondenci w Chinach - bici i zastraszani
Chiński rząd nadal utrudnia pracę
zagranicznym dziennikarzom mimo obietnic zwiększenia wolności
słowa przed letnimi igrzyskami olimpijskimi w Pekinie - pisze w raporcie Human Rights Watch (HRW).
Jak podkreśla HRW, chiński rząd zakazał chińskojęzycznym mediom publikowania niepochlebnych informacji przed igrzyskami, przez co zagraniczne media są jedynym źródłem wiadomości o wielu ważnych wydarzeniach.
"Jednak systematyczna inwigilacja, utrudnianie pracy, zastraszanie źródeł i wywieranie presji na lokalnych współpracowników krępują starania zagranicznych korespondentów o przygotowywanie materiałów śledczych" - pisze HRW.
71-stronicowy raport został opracowany na podstawie ponad 60 wywiadów z korespondentami w Chinach między grudniem 2007 a czerwcem 2008 r.
Niektórzy dziennikarze otrzymywali poważne groźby dotyczące ich życia lub bezpieczeństwa. Niedawno chińskie MSZ odmówiło jednak zbadania sprawy gróźb pozbawienia życia pod adresem 10 korespondentów i członków ich rodzin w marcu i kwietniu 2008 r. We wrześniu 2007 r. korespondent Reutera został pobity i zatrzymany przez bandytów w cywilu po przeprowadzeniu wywiadu z grupą wieśniaków, którzy przyjechali do Pekinu z interwencją do władz. Miesiąc później dziennikarz jednej z europejskich stacji telewizyjnych został potraktowany w podobny sposób po próbie opisania zamieszek w prowincji Hebei.
Władze utrudniają także pracę zagranicznym dziennikarzom zastraszając ich lokalne źródła. Korespondenci informowali HRW, że władze usiłują wydobyć ich nazwiska, telefony i adresy. Jeden z rozmówców zagranicznego dziennikarza telewizyjnego został tak brutalnie pobity, że wymagał hospitalizacji, a po wyjściu ze szpitala został umieszczony w areszcie domowym. Inni korespondenci mówili o zwalnianiu ich rozmówców z pracy albo o grożeniu im - np. postawieniem zarzutów - przez władze.
HRW podkreśla, że mimo udokumentowanych przypadków łamania przez Chiny przedolimpijskich obietnic Międzynarodowy Komitet Olimpijski nie skrytykował chińskiego rządu za naruszanie wolności prasy, a nawet niektórzy przedstawiciele MKOl chwalili wolność słowa w Chinach.