Koreańska podróż posłanki Paturalskiej
Grażyna Paturalska, niezależna posłanka pomorska, pojechała na konferencję do stolicy Korei Południowej, Seulu. Gospodarzem konferencji była organizacja stworzona przez Sun Myung Moona, który założył także swoją sektę. Działania sekty Moona są zabronione w większości państw świata. W Polsce wyznawcy działają w ukryciu.
26.08.2004 | aktual.: 26.08.2004 07:41
Posłanka Paturalska pojechała do Korei na koszt organizatora. Tam wręczono jej... certyfikat Honorowego Ambasadora Pokoju za działalność integracyjną i pojednawczą w polityce oraz za działalność charytatywną.
- Jak tak można? Przecież sekta Moona jest jedną z najgroźniejszych sekt działających na świecie. Wielu ludzi pozbawili całego majątku, wiele osób unieszczęśliwili do końca życia - mówi zajmujący się sektami pracownik Dominikańskiego Ośrodka Informacji o Nowych Ruchach Religijnych i Sektach.
Posłanka Grażyna Paturalska nie miała najmniejszych obiekcji, by pojechać na konferencję, której gospodarzem była organizacja założona przez "Mesjasza" Kościoła Zjednoczeniowego Moona. Interreligious and International Federation for World Peace zostało założone w lutym 1999 roku jako jedna z kilku organizacji ufundowanych przez Sun Myung Moona, nazywanego przez wyznawców Kościoła Zjednoczeniowego Mesjaszem. Kościół ten kontroluje wiele obszarów gospodarczych, od krajów Trzeciego Świata po Stany Zjednoczone.
- Działalność sekty Moona na poziomie gospodarczym wiąże się z wieloma nadużyciami. Sam Moon spędził wiele miesięcy w amerykańskim więzieniu właśnie za nadużycia finansowe - mówią specjaliści zajmujący się sektami. Sekta Moona nie jest w naszym kraju zdelegalizowana, jednak nie działa otwarcie. - Działają w ukryciu i bardzo rzadko się oficjalnie ujawniają. Bardzo często zmieniają siedziby, adresy, telefony. Czasem pod płaszczykiem biura podróży, organizującego tanie wycieczki do Korei, kryje się właśnie sekta Moon. Taki przypadek ujawniono w tym roku na przykład w Krakowie - mówi Tadeusz Wolski, jeden ze specjalistów zajmujących się sektami.
- Ta konferencja zgromadziła prawie 400 osobistości z całego świata. Główne spotkanie, gdzie odbyła się koronacja najbardziej zasłużonego człowieka, miało miejsce w koreańskim parlamencie, choć nie była to jakaś sesja tego parlamentu. Udostępniono po prostu salę - mówi posłanka Paturalska.
- To nie dziwi. Sekta ma wpływy w najwyższych sferach rządowych Korei. Państwo tam przeżarte jest korupcją i wszystko można załatwić - powiedział nam jeden z urzędników polskiego MSZ.
W Seulu zjawił się także Marceli Burdelski, naukowiec z Uniwersytetu Gdańskiego.
- Wyjazd do Korei umożliwiła mi Kancelaria Sejmu RP, przekazując zaproszenie - mówi Marceli Burdelski. - W końcu zajmuję się Koreą od wielu lat, a naszej uczelni nie stać na takie wyjazdy. Skorzystałem więc z propozycji, traktując ten wyjazd jak pracę naukową. Tak jak dziennikarz chciałem obserwować od wewnątrz pewne procesy pokojowe, a przynajmniej jakieś nieśmiałe próby dogadywania się.
Doktor Burdelski już przed wyjazdem wiedział, kto organizuje konferencję. - Nawet koledzy się śmiali, że zapiszę się do sekty Moon. Jednak nie mam na to najmniejszej ochoty - mówi naukowiec.
Zapytaliśmy wczoraj w Kancelarii Sejmu, skąd tam wzięło się zaproszenie i według jakiego klucza dostał je dr. Burdelski. Do zamknięcia gazety nie otrzymaliśmy jednak odpowiedzi.
Posłanka na koronacji
- Jak pani poseł znalazła się na konferencji w Seulu?
- Dostałam osobiste zaproszenie, więc pojechałam. Byłam zaproszona jako osoba niezależna, nie jestem członkiem tej organizacji.
- Kto za to zapłacił?
- Wyjazd i pobyt opłacała organizacja Interreligious and International Federation for World Peace.
- Czego dotyczyła konferencja?
- Głównym momentem był akt koronacji człowieka, który przyczynił się do podpisania porozumienia między Koreą Północną a Południową. Ten człowiek, nie pamiętam teraz jego nazwiska, krok po kroku starał się znaleźć właśnie to porozumienie między zwaśnionymi stronami m.in. w zakresie likwidacji biedy w Korei Płn.
- Jednak żadnej rezolucji pokojowej między Koreami nie ma. Czekają oni na to już jakieś 40 lat.
- Na razie nie ma, ale ta konferencja miała przybliżyć ten moment.
- Czy wie pani poseł, kto organizował tę konferencję?
- Oczywiście. Ta organizacja jest członkiem Organizacji Narodów Zjednoczonych.
- Nie jest.
- Jest ciałem doradczym przy ONZ.
- A wie pani, kto założył tę organizację?
- Wiem. Pan Moon.
- I nie robi to na pani żadnego wrażenia?
- Nie robi. A dlaczego?
Jarosław Popek