Korea Płn. prosi ambasady o ewakuację. "Od 10 kwietnia nie będziemy mogli zapewnić bezpieczeństwa"
Władze Korei Północnej zwróciły się do ambasad, w tym do polskiej placówki dyplomatycznej, aby rozważyły możliwość ewakuacji personelu dyplomatycznego, jeśli wzrośnie napięcie na Półwyspie Koreańskim. Phenian twierdzi, że od 10 kwietnia nie będą w stanie zapewnić bezpieczeństwa ambasadom na swoim terytorium w przypadku konfliktu.
05.04.2013 | aktual.: 05.04.2013 18:09
Wcześniej Reuters informował, że z prośbą o ewakuację ambasady komunistyczny reżim zwrócił się do Rosji. Rzecznik placówki Denis Samsonow powiedział w rozmowie telefonicznej, że Rosja aktualnie rozpatruje prośbę północnokoreańskich władz, ale na obecnym etapie nie planuje ewakuacji swojej placówki dyplomatycznej, a na ulicach Phenianu nie widać wzrostu zagrożenia.
Rzecznik bułgarskiego MSZ Dimitar Japrakow poinformował agencję AFP, że szefowie misji dyplomatycznych państw UE w Korei Płn. spotkają się w sobotę w Phenianie, żeby zdecydować o ewentualnych działaniach z myślą o wycofaniu personelu dyplomatycznego.
Polskie MSZ: Korea Płn. niepotrzebnie podwyższa napięcie
Polska jest w kontakcie z państwami mającymi placówki w Korei Płn.; uważamy retorykę tego kraju za niepotrzebne i niestosowne podwyższanie napięcia - tak rzecznik MSZ Marcin Bosacki skomentował apel Korei Płn. do ambasad.
- Na razie jest decyzja, że z całą pewnością nie ewakuujemy placówki w Phenianie - powiedział Bosacki w piątek podczas konferencji prasowej.
Poinformował, że prowadzone są konsultacje "z innymi placówkami, państwami, które mają ambasady w Korei Północnej - między innymi jest to osiem krajów europejskich".
Bosacki podkreślił, że strona polska uważa "tego typu retorykę za niepotrzebne i niestosowne podwyższanie napięcia" i oczywiście ocenia, że "nie ma jakiegokolwiek zagrożenia dla Korei Północnej z zewnątrz".
- Oceniamy, że obecna wojskowa retoryka jest skierowana wyłącznie na użytek wewnętrzny i nie oddaje rzeczywistych zamierzeń międzynarodowych tego kraju - powiedział rzecznik MSZ.
Bosacki poinformował, że w Korei Płn. przebywa kilkunastu polskich obywateli i są to wyłącznie polscy dyplomaci i członkowie ich rodzin. - Nie ma jakichkolwiek innych Polaków - powiedział.
Jak dodał, ambasador w Phenianie Edward Pietrzyk w tej chwili przebywa na urlopie w Polsce. Wcześniej "Rzeczpospolita" podawała, że Pietrzyk był na spotkaniu z północnokoreańskimi władzami. "Prośba Phenianu to element antyamerykańskiej retoryki"
Wielka Brytania uważa, że prośba Phenianu to element antyamerykańskiej retoryki. "Uważamy, że (Północni Koreańczycy) podjęli ten krok w ramach swej nieustającej retoryki, iż Stany Zjednoczone stanowią dla nich zagrożenie. Rozważamy następne kroki, w tym zmianę naszych zaleceń odnośnie do podróżowania" do Korei Płn. - oświadczyło brytyjskie MSZ.
Jak podkreślono w komunikacie, Korea Płn. ma "powinności dotyczące ochrony misji dyplomatycznych wynikające z konwencji wiedeńskiej".
Z kolei rosyjski minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow, cytowany przez agencję RIA-Nowosti, poinformował, że Rosja pozostaje w bliskim kontakcie z USA, Chinami i Koreą Płd. w związku z prośbą władz w Phenianie o rozważenie ewakuacji z ambasad personelu dyplomatycznego. - Propozycja została przedstawiona ambasadom w Phenianie i próbujemy wyjaśnić sytuację - podały rosyjskie agencje, cytując Ławrowa.
W nocy ze środy na czwartek sztab generalny armii Korei Płn. oświadczył w komunikacie, że ostatecznie "zbadano i zatwierdzono" atak na USA z potencjalnym użyciem broni nuklearnej. Według rzecznika sztabu wojna "może wybuchnąć dziś lub jutro".
Na krótko przed pojawieniem się tego komunikatu Pentagon poinformował, że w związku z groźbami Phenianu Stany Zjednoczone wyślą w nadchodzących tygodniach system obrony przeciwrakietowej THAAD na wyspę Guam (terytorium zamorskie USA w zachodniej części Pacyfiku). Znajduje się tam duża baza wojsk USA, w której lądowały bombowce B-52 po przelocie nad Koreą Południową.