Kopacz: Putin chce podzielić UE; obciąża Zachód za wojnę domową na Ukrainie
- Państwa unijne muszą sobie odpowiedzieć podczas szczytu UE w Brukseli, czy w sprawie Ukrainy nadal są jednością - powiedziała przed rozpoczęciem obrad premier Ewa Kopacz. Jej zdaniem prezydent Rosji Władimir Putin chce podzielić kraje unijne i obciąża Zachód za wojnę domową na Ukrainie.
18.12.2014 | aktual.: 18.12.2014 16:20
Putin podczas dorocznej konferencji prasowej powiedział, że to Zachód buduje nowe mury odgradzające go od Rosji, a obecna sytuacja gospodarcza jego kraju jest wywołana przede wszystkim przez czynniki zewnętrzne.
- Jego wypowiedzi są bardzo jednoznaczne: mówi, że wszystko, co się dzieje w jego kraju, czyli ten kryzys, który ma tam miejsce, (...) za to jest odpowiedzialny Zachód - oceniła Kopacz. Dodała, że rosyjski przywódca chce też obciążyć Zachód za wojnę domową na Ukrainie.
Jak podkreśliła szefowa polskiego rządu, wypowiedzi Putina są obliczone na to, by podzielić kraje UE. Zdaniem Kopacz państwa unijne, które do tej pory były dość ostrożne we wprowadzaniu sankcji, mogą po wysłuchaniu słów prezydenta Rosji być jeszcze bardziej powściągliwe niż wcześniej.
- Musimy sobie na tej Radzie Europejskiej odpowiedzieć na jedno pytanie. To jest pytanie, czy w dalszym ciągu jesteśmy jednością? Ja uważam, że w sprawie sankcji jesteśmy jednością - oceniła premier.
Kopacz podkreśliła, że kraje UE muszą mieć "jeden czytelny przekaz", że sankcje, które w tej chwili Unia nałożyła na Rosję są tylko i wyłącznie skierowane przeciwko polityce Putina, a nie wobec Rosji.
W jej ocenie, dyskusja w gronie unijnych przywódców na temat Ukrainy będzie bardzo ciekawa. Przypomniała, że we wnioskach końcowych z poprzednich szczytów UE niezależnie od tego, jak toczyła się dyskusja, w jednoznaczny sposób potępiono agresję na Ukrainie.
- Tu nie było żadnych wątpliwości i wszyscy to wiedzą, natomiast dziś będziemy pewno rozmawiać o tym, czy należy na Rosję nałożyć kolejne sankcje - zapowiedziała premier.
Rozpoczynający się szczyt UE jest poświęcony sytuacji na Ukrainie oraz planowi inwestycyjnemu szefa KE Jean-Claude'a Junckera. To również pierwszy szczyt pod przewodnictwem nowego przewodniczącego Rady Europejskiej Donalda Tuska, który sprawuje tę funkcję od 1 grudnia.
Kopacz wyraziła przekonanie, że Rada Europejska pod przewodnictwem byłego szefa polskiego rządu na pewno będzie przebiegała sprawnie. Jak zaznaczyła, Tusk także wtedy, gdy był premierem "zawsze był bardzo konkretny i kiedy chciał zakończyć jakiś problem, dążył do tego, żeby w konsensusie go rozwiązać; nie przegadywał tematów".
- Jest bardzo konkretny, a po efekcie tej dyskusji będziecie państwo go oceniać. Jestem przekonana, że ta Rada Europejska będzie naprawdę bardzo sprawnie i skutecznie przebiegała - powiedziała premier polskim dziennikarzom.
Premier była też pytana o pojawiającą się w Polsce krytykę Tuska za to, że nie zaprosił na szczyt ukraińskiego prezydenta Petra Poroszenki.
Kopacz zaznaczyła, że Rada Europejska to debata wszystkich szefów państw i rządów krajów UE. - Sytuacja, w której będziemy mówić o kraju, który reprezentuje prezydent Poroszenko, czyli o Ukrainie, pewnie się odbędzie, a ambasadorów będzie dużo - dodała szefowa rządu.
Podkreśliła, że ona sama z prezydentem Poroszenko rozmawiała w środę podczas jego wizyty w Warszawie. - Powiedziałam: pan może być pewien, że sprawy Ukrainy mają swoich mocnych ambasadorów w Radzie Europejskiej - zaznaczyła Kopacz.
Jak dodała, nie mówiła tylko o Polsce. - Rzeczywiście Polska bardzo mocno, bardzo stanowczo mówi o tym, że powinniśmy mówić jednym głosem, jeśli chodzi o sankcje nałożone na Rosję, ale są inne kraje, które mnie bardzo wspierają - zaznaczyła. Podkreśliła, że jest to m.in. Wielka Brytania.