Koordynacja spraw unijnych - w kancelarii premiera
Sekretariat europejski, powiązany z
kancelarią premiera, będzie stanowić centrum koordynacji krajowej
polityki w ramach Unii Europejskiej; to już niemal przesądzone -
przyznał szef zespołu doradców premiera Grzegorz Rydlewski podczas
konferencji w Instytucie Spraw Publicznych na temat
udziału krajowej administracji w systemie decyzyjnym UE.
04.02.2004 | aktual.: 04.02.2004 16:23
Dodał, że decyzja jest bliska, jednak nie chciał mówić o konkretnym terminie zmian organizacyjnych w administracji.
Sekretariat europejski miałby spełniać mniej zadań, niż ma obecnie Urząd Komitetu Integracji Europejskiej. W ocenie Rydlewskiego, nie należałoby jednak "demolować" UKIE, zanim nie będzie lepszego rozwiązania. "Te opowieści Rzeczpospolitej
, że coś zostanie zlikwidowane, to nierealna bajka" - dodał, nawiązując do informacji dziennika, że najpóźniej 1 maja, czyli w dniu przystąpienia Polski do UE, rząd planuje likwidację UKIE.
Według doradcy premiera, już od pewnego czasu trwają prace nad stworzeniem krajowego systemu koordynacji polityki europejskiej i udziału w procesie podejmowania decyzji w UE. System taki wymaga zarówno dobrej organizacji pracy w ministerstwach, współpracy między resortami, a także uzgadniania stanowisk z parlamentem czy samorządami.
Założeniem tego systemu jest m.in. przekazanie jak największej liczby zadań na możliwie najniższy szczebel, przegląd etatów w ministerstwach i likwidacja tych, które nie mają sensu w nowej sytuacji, oraz jasne określenie, kto i za co odpowiada.
Silnym centrum koordynacji tej polityki miałby być sekretariat europejski o mniejszej liczbie zadań, niż ma UKIE.
Jak wyjaśnił Rydlewski, instytucja ta będzie "wychwytywać zagrożenia dla jednolitego stanowiska Polski" i w takich sytuacjach będzie starała się wypracować porozumienie między resortami oraz sporządzać listę spraw, w których wspólnego stanowiska nie udało się uzgodnić i konieczny jest arbitraż. Sekretariat ma też stanowić "rządowy bufor" w relacjach z parlamentem oraz dokumentować kontakty z Unią.
Sekretariat powiązany byłby z kancelarią premiera, ale nie byłby jej fragmentem.
Zdaniem Rydlewskiego, na czele sekretariatu nie powinien stać polityk ani członek Rady Ministrów - najlepszy byłby "technolog" w randze sekretarza stanu, bo tylko taka osoba będzie w stanie "wyjąć pistolety" z rąk skłóconych ministrów i ugrać korzystne dla Polski rozwiązanie.
Jeżeli rząd zdecyduje się na pozostawienie Komitetu Integracji Europejskiej, to powinien on - zdaniem Rydlewskiego - pełnić arbitraż w większości spornych spraw; sporami w kwestiach strategicznych zajmowałaby się Rada Ministrów. Jak najwięcej zadań powinno się przekazać na szczebel dyrektorów departamentów poszczególnych ministerstw.