Kontrowersyjna wystawa o Wołyniu
W krakowskim Pałacu Sztuki otwarto właśnie
wystawę "Kresy wschodnie we krwi polskiej tonące". Jej "malarska"
część poraża okrucieństwem, a rozprowadzane przy okazji publikacje
budzą poważne zastrzeżenia historyków - pisze "Gazeta Wyborcza".
30.03.2005 | aktual.: 30.03.2005 07:15
"Podrzynanie gardła i wyciąganie przez otwór języka na zewnątrz"; "Przybijanie nożem do stołu języczka małego dziecka, które później wisiało na nim"; "Pionowe rozrąbywanie siekierą głowy"; "Rozcinanie kobietom przodu tułowia ogrodniczym scyzorykiem od waginy aż po szyję" - to tylko niektóre tytuły ze stu malarskich impresji nieznanego autora, które zawisły w piwnicach Pałacu Sztuki w Krakowie.
"GW" informuje, że organizatorem wystawy jest Towarzystwo Miłośników Wołynia i Polesia, kuratorem całości blisko 80-letni poznaniak Jan Młotkowski. Wystawa ma również dwie inne części: nostalgiczne czarno-białe zdjęcia miasteczek Wołynia i Polesia oraz fotografie ciał pomordowanych przez Ukraińców Polaków.
Kolorowe, malowane prymitywnym pędzlem obrazy pokazują krwawe sceny egzekucji band UPA na Polakach, emanują okrucieństwem, bestialstwem tortur, przerażeniem w oczach ofiar. Odrąbane członki, hektolitry krwi, wywleczone wnętrzności, rozpłatane niemowlęta, błyskające noże w rękach brudnych, rozczochranych oprawców z UPA.
Kto namalował obrazy? Nie wiadomo. - Autor nie życzy sobie ujawniania nazwiska - ucina Zbigniew Witek, dyrektor Pałacu Sztuki. Każdy z obrazów podpisano dosłownym cytatem ze zbioru 400 tortur stosowanych przez UPA, jakie zgromadził zmarły w zeszłym roku dr Aleksander Korman z Wrocławia. - Nie mam prawa się wtrącać do pracy kuratora - mówi Witek, sugerując, żeby o najkrwawszą część ekspozycji pytać Młotkowskiego. - On sam przeżył te kaźnie, UPA wymordowało mu rodzinę, nie dziwię się więc, że w ten sposób chce wyrażać swe emocje. (PAP)