PolskaKontrowersje wokół romskich koczowisk. Prezydent Wrocławia Rafał Dutkiewicz zabrał głos

Kontrowersje wokół romskich koczowisk. Prezydent Wrocławia Rafał Dutkiewicz zabrał głos

Likwidacja w ubiegłym tygodniu jednego z romskich koczowisk we Wrocławiu wywołała liczne kontrowersje, których skutkiem był m.in. protest Romów podczas wizyty premier Ewy Kopacz w stolicy Dolnego Śląska. Głos w tej sprawie zabrał także prezydent miasta, Rafał Dutkiewicz.

Kontrowersje wokół romskich koczowisk. Prezydent Wrocławia Rafał Dutkiewicz zabrał głos
Źródło zdjęć: © WP | Paweł Kozioł

Nie cichną echa związane z likwidacją romskiego koczowiska przy ul. Paprotnej we Wrocławiu, do której doszło w ubiegłą środę, 22 lipca. Decyzję taką podjął Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego na wniosek Zarządu Zieleni Miejskiej. Powodem miało być zagrożenie pożarowe tworzone przez nielegalne zabudowania na koczowisku. Jak twierdzą Romowie, na koczowisku przy Paprotnej mieszkało kilkanaście osób. Likwidacja osiedla prowizorycznych domów wzbudziła spore kontrowersje oraz protesty licznych grup i stowarzyszeń zajmujących się sprawami integracji mniejszości narodowych i etnicznych oraz różnorodności kulturowej.

W poniedziałkowy wieczór, Romowie wraz z przedstawicielami Stowarzyszenia na rzecz Integracji Społeczeństwa Wielokulturowego "Nomada" protestowali pod wrocławskim Teatrem Capitol, gdzie odbywało się spotkania premier Ewy Kopacz z prezydentem Wrocławia, Rafałem Dutkiewiczem. Ostatecznie manifestacja zakończyła się przekazaniem listu od stowarzyszenia "Nomada" przedstawicielom kancelarii premiera. Protest związany był zarówno ze wspomnianą decyzją o likwidacji koczowiska przy Paprotnej, jak i coraz częściej pojawiającymi się przypuszczeniami, że podobny los spotka także inne romskie siedlisko - przy ul. Kamieńskiego.

W tej sprawie zareagował Rafał Dutkiewicz. Przygotował specjalne oświadczenie, w którym mówi m.in. o tym, że likwidacja nie została przeprowadza "znienacka", a mieszkańcy koczowiska wcześniej byli o tej decyzji informowani przez pracowników Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. Prezydent podkreślił również, że baraki zostały sprawdzone, a służby porządkowe dokonujące sprawdzenia uznały, że nie znajdowały się tam rzeczy, które należy zabezpieczyć. Jeśli jednak znajdowały się tam przedmioty, będące w ocenie Romów warte zabezpieczenia, miasto zadeklarowało rekompensatę poniesionych strat, o których oszacowanie poproszono stowarzyszenie "Nomada".

W oświadczeniu mowa jest także o tym, że MOPS zaoferował pomoc Romom, zamieszkującym przy Paprotnej i działania pomocowe dla koczujących Romów, prowadzone przez miasto od kilku lat w formie szczepionek dla romskich dzieci, wyprawek szkolnych, stawiania przenośnych toalet w koczowiskach, zapewniania miejsc noclegowych i posiłków. Prezydent dodał jednak, że pomoc ta najczęściej jest odrzucana, a wielu z wrocławskich Romów odmawia rejestracji swojego pobytu w Polsce.

O pomocy oferowanej przez miasto mówiła również dyrektor wrocławskiego MOPS, Anna Józefiak-Materna.

- Społeczności Romów udzielaliśmy pomocy w formach możliwych do realizacji w określonym prawem kontekście. Przykładowo, dostarczaliśmy wodę w beczkowozach, podstawialiśmy kontenery na śmieci, w okresie zimowym dostarczaliśmy gorącą zupę, dzięki ofiarności parafii z al. Kasprowicza. Jednej z rodzin z koczowiska z ul. Kamieńskiego udało się pomóc w uregulowaniu sytuacji. Członkowie tej rodziny uzyskali zgodę na pobyt długoterminowy w Polsce. W następstwie opuścili koczowisko, zamieszkali w prowadzonym przez MOPS ośrodku wsparcia. Rodzina nie zatraciła swej odrębności kulturowej, funkcjonuje w środowisku, dzieci uczęszczają do szkoły, ojciec rodziny pracuje – powiedziała Józefiak-Materna.

Prezydent Dutkiewicz w oświadczeniu wskazał jeszcze na istotny fakt, że wszyscy mieszkający we Wrocławiu - zarówno zameldowani i przebywający tymczasowo - są zobowiązani do przestrzegania prawa. Zadeklarował pomoc rumuńskim Romom, jednak w zamian wymaga od nich dostosowania się do przepisów obowiązujących w Polsce. Dutkiewicz potwierdził także, że toczy się proces eksmisyjny mieszkańców koczowiska na Kamieńskiego oraz proces likwidacji nielegalnych zabudowań tego terenu.

Stowarzyszenie "Nomada" od kilku lat zajmujące się problemami rumuńskich Romów we Wrocławiu w komentarzu odniosło się do oświadczenia prezydenta, podważając niektóre fakty w nim zawarte.

- Prowizoryczne osiedle na Paprotnej nie było opuszczone. Od siedmiu lat nieprzerwanie zamieszkiwała je rodzina migrantów z Rumunii. Miejsce było regularnie odwiedzane przez policję, straż miejską, kuratorów sądowych, pracowników MOPS oraz członków stowarzyszenia "Nomada". Wszystkie te instytucje mogą potwierdzić stałą obecność Romów przy Paprotnej. Dodatkowo, osoby mieszkające na prowizorycznym osiedlu nie otrzymały pisemnej decyzji o wyburzeniu zamieszkiwanych zabudowań, przez nie dano im możliwości odwołania się od niej. Treść takiej decyzji powinna zostać objaśniona Romom przez tłumacza czy asystenta rodzin - mówią członkowie "Nomady".

Stowarzyszenie podkreśla także, że Romowie chcą korzystać z pomocy, jednak wsparcie powinno być adekwatne do ich potrzeb i zgodnie z romską kulturą. Ich zdaniem działania pomocowe powinny być konsultowane ze społecznością Romów. "Nomada" dodaje, że migranci romscy nie odmawiają rejestracji pobytu w Polsce, jednak aby ją uzyskać, muszą posiadać ubezpieczenie zdrowotne i środki finansowe. Ekonomicznie wykluczeni Romowie nie są bowiem w stanie spełnić tych potrzebnych do rejestracji warunków.

Działacze "Nomady" zbierają również podpisy pod petycją do prezydenta Dutkiewicza, która ma na celu nakreślenia kształtu miejskiej polityki migracyjnej.

"My, niżej podpisani, sprzeciwiamy się brutalnym wyburzeniom domów migrantów romskich. Jesteśmy zbulwersowani rażącym złamaniem praw człowieka, jakiego dopuściły się 22 lipca 2015 r. władze Wrocławia, burząc dom rodziny Caldarar, znajdujący się na ul. Paprotnej. Mienie tej rodziny zostało zniszczone. Cały dobytek został wywieziony na wysypisko śmieci. (...) Prawo budowlane zostało postawione wyżej niż prawa człowieka. Obawiam się że administracyjna decyzja o wyburzeniu jest kontynuacją działań magistratu, od dłuższego czasu dążącego do pozbycia się z Wrocławia rumuńskich migrantów ekonomicznych" - czytamy w treści petycji.

Podpisani żądają opracowania lokalnej polityki migracyjnej, która spełniałaby kilka wymogów: przestrzegała prawa człowieka, zakładała wznowienie dialogu międzysektorowego celem wypracowania długofalowych rozwiązań dla romskiej społeczności, udział w tym dialogu samych Romów, wstrzymała likwidację koczowisk oraz zapewniała Romom ochronę prawną.

Pod petycją podpisało się już 480 osób.

Byłeś świadkiem lub uczestnikiem zdarzenia? .

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (97)