Kontrolerzy ze Smoleńska zmienili zeznania
Kontrolerzy z lotniska Siewiernyj, obok którego 10 kwietnia rozbił się polski Tu-154, zmienili zeznania. Relacje Pawła Plusnina i Wiktora Ryżenki, które przekazali rosyjskim śledczym w sierpniu, różnią się od poprzednich w kluczowych dla śledztwa kwestiach - ujawnia "Rzeczpospolita".
19.11.2010 14:21
W kwietniu podpułkownik Paweł Plusnin twierdził, że przekazał załodze Tu-154 informację, że widoczność na lotnisku wynosi 400 metrów, choć - jego zdaniem - sięgała 800 metrów. Tłumaczył, że podał mylne dane, by zniechęcić załogę do lądowania. Według "Rzeczpospolitej" Plusnin w ponownym przesłuchaniu zmienił zdanie. Teraz twierdzi, że widoczność wynosiła 400 metrów, czyli tyle, ile podał polskiej załodze.
Jedna z ważniejszych rozbieżności pojawia się też w przypadku tajemniczej trzeciej osoby, która w czasie sprowadzania tupolewa miała być w wieży z kontrolerami. W kwietniu Ryżenko powiedział, że oprócz niego i Plusnina w dyspozytorni był niejaki Krasnokutski - pułkownik z jednostki w Twerze. Podczas ponownego przesłuchania Ryżenko o Krasnokutskim już nie wspomina.
W nowych zeznaniach kontrolerzy mają wyraźnie zaznaczać też, że polski Tu-154 był sprowadzany na ziemię według procedur cywilnych. Z kontekstu kwietniowych relacji można było wywnioskować, że obowiązywały procedury wojskowe.
"Rzeczpospolita" wskazuje, że sprawa jest istotna przy ustalaniu ewentualnej winy za katastrofę, w której zginęło 96 osób. W przypadku uznania tego lotu za lot cywilny rosyjska obsługa wieży ponosiłaby mniejszą odpowiedzialność. W takich przypadkach bowiem ostateczna decyzja należy do pilotów.