Kontakty agentów Secret Service z prostytutkami to nic nowego
Skandal z agentami Secret Service, którzy korzystali z usług prostytutek, zatacza coraz szersze kręgi. Media amerykańskie informują o dalszych krajach, w których ochroniarze prezydentów USA robili od dawna to samo, co ich koledzy w Kolumbii.
"Washington Post" i "Wall Street Journal" podały, że w 2009 r. agenci Secret Service podróżujący z byłym prezydentem Billem Clintonem do Argentyny odwiedzali nocne kluby w Buenos Aires.
W 2000 r. agenci i członkowie personelu Białego Domu, którzy przygotowywali wizytę ówczesnego prezydenta Clintona w Moskwie, odwiedzili tam nocny klub znany z erotycznych atrakcji.
W zeszłym roku - jak podała telewizja CBS - pracownicy biura ochrony rządu USA spędzali noce z prostytutkami w Salwadorze, przed wizytą w tym kraju prezydenta Baracka Obamy.
Tymczasem "Washington Post" opublikował artykuł byłego marynarza, a obecnie pisarza Roberto Loidermana zatytułowany: "Powinni po prostu zapłacić te 800 dolarów".
Autor wyraża półżartem pogląd, że jedynym grzechem agenta Secret Service w Carteganie oskarżonego o kontakty z przedstawicielką najstarszej profesji świata było to, że chciał ją oszukać, nie płacąc za usługę tyle, ile było uzgodnione. Prostytutka Dania Suarez powiedziała, że spędzenie z nią nocy kosztuje 800 dolarów, ale agent dał jej potem tylko 30 dolarów. Kobieta zrobiła awanturę w hotelu, na co jego obsługa zareagowała wezwaniem policji. Ta z kolei - gdy okazało się, że nieuczciwy klient jest pracownikiem Secret Service - zadzwoniła do ambasady USA.
Loiderman pisze, że ze swych doświadczeń żeglarskich pamięta, że marynarze - z nim włącznie - zawsze płacili prostytutkom w portach tyle, ile one żądały.
"Nie chcę romantyzować niezdrowego trybu życia marynarzy, ale gdyby pracownicy Secret Service uwikłani w ten skandal grali według tych samych reguł i przestrzegali tych samych norm etycznych co pijani marynarze, z którymi pracowałem, nie byłoby żadnej konfrontacji i zachowaliby swoje posady" - pisze autor.
10 z 12 agentów Secret Service, którzy zabawiali się z córami Koryntu w Cartagenie, zostało zwolnionych z pracy.
Komisje Kongresu prowadzą dochodzenie w sprawie skandalu. Ustawodawcy niepokoją się, że prostytutki mogły działać w porozumieniu z obcymi wywiadami.