Konspiracyjna przeprowadzka śląskich agentów CBA
Katowicki oddział najbardziej tajnej służby IV RP, czyli Centralnego Biura Antykorupcyjnego, w bardzo zakonspirowany sposób przeprowadził się do nowej siedziby. Agenci zrezygnowali z gościnności Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego, gdzie do tej pory zajmowali siedem przydzielonych pomieszczeń.
Przeprowadzka, jak to bywa z tajnymi służbami, odbyła się "po cichu". Przez większość pracowników urzędu nie została nawet zauważona. - Nikt nie widział, jak się wprowadzają i nikt nie widział, jak się wyprowadzają. Po prostu pewnego dnia sprzątaczki zastały puste, ale idealnie czyste pokoje. Obecnie funkcjonariusze CBA wynajmują pomieszczenia w biurowcu przy ulicy 1 Maja w Katowicach. Nie wiadomo, ilu ich jest. Nie wiadomo kim są, a kontakt z nimi jest niemożliwy. Wiadomo natomiast, że budynek wynajmują od prywatnego przedsiębiorcy. Nie wszystkim się to podoba. Były poseł Samoobrony Andrzej Grzesik, który był członkiem sejmowej komisji ds. służb specjalnych, uważa, że to skandal. Jego zdaniem państwowa służba, która ma zwalczać korupcję, nie powinna wchodzić w układ z prywatnym przedsiębiorstwem.
Jak poinformował Piotr Kaczorek z centrali CBA, katowicki oddział znajduje się w fazie organizacji wyposażania i kompletowania zespołu. Niebawem jego działaniom jak i pracy całego biura przyjrzy się nowy minister spraw wewnętrznych i administracji z PO. Jak deklaruje szef śląskiej Platformy Obywatelskiej Tomasz Tomczykiewicz także katowickie CBA zostanie poddane audytowi. - Chcemy sprawdzić, czy działania CBA były zgodne z prawem. Zapewniam jednak, że nie będzie polowania na czarownice. Funkcjonariusze wypełniający swoje obowiązki prawidłowo nie muszą się niczego obawiać. Jednak udział CBA w kontrowersyjnych akcjach każe nam przyjrzeć się dokładnie działaniom biura - ocenił Tomczykiewicz. Warto dodać, że katowicki oddział na polu walki z korupcją, jak dotąd, nie odnotował spektakularnych sukcesów. Nie można jednak wykluczyć, że są one... tajne. - Poczekajmy na efekty prowadzonych postępowań - mówi poseł PiS Wojciech Szarama. I cóż chyba wie, co mówi.
Przeprowadzka, jak to bywa z tajnymi służbami, odbyła się w warunkach konspiracji i nie została przez większość pracowników urzędu nawet zauważona. - Nikt nie widział, jak się wprowadzają i nikt nie widział, jak się wyprowadzają. Po prostu pewnego dnia sprzątaczki zastały puste, ale idealnie czyste pokoje - słyszymy w Urzędzie.
Jak poinformował Piotr Kaczorek z centrali CBA, dane na temat liczby etatów w Katowicach są tajne, bo tajna jest w ogóle struktura służby. Zresztą nabór odbywa się z pozycji centrali.
- Obecnie w CBA zatrudnionych jest 600 osób, a docelowo ma być tysiąc etatów - wyjaśnił Kaczorek, dodając jednocześnie, że chęć pracy w CBA zadeklarowało aż 11 tysięcy osób. Kuszą przede wszystkim wysokie płace. Np. do CBA chciał się dostać jeden z wyższych urzędników Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego w Katowicach, ale ze względu na problemy zdrowotne został zdyskfalifikowany. Chciał iść do CBA nie tylko dla idei, ale dla pensji mimo, iż w Urzędzie zarabiał ok. 5 tysięcy złotych na rękę. Katowicki oddział, cytując Kaczorka, znajduje się w fazie organizacji. Niebawem jego działaniom jak i pracy całego biura przyjrzy się nowy minister spraw wewnętrznych i administracji z PO. Jak deklaruje szef śląskiej Platformy Obywatelskiej Tomasz Tomczykiewicz, także katowickie CBA zostanie poddane audytowi. - Chcemy sprawdzić, czy działania CBA były zgodne z prawem. Zapewniam jednak, że nie będzie polowania na czarownice. Funkcjonariusze wypełniający swoje obowiązki prawidłowo nie muszą się obawiać. Jednak udział CBA w
kontrowersyjnych akcjach każe nam przyjrzeć się dokładnie działaniom - ocenił. Agata Pustułka