Konsekwencje wcześniejszych wyborów
Tylko od woli braci Lecha i Jarosława
Kaczyńskich zależy decyzja, czy czekają nas w marcu przedterminowe
wybory - wskazuje w "Rzeczpospolitej" Piotr Śmiłowicz.
27.01.2006 | aktual.: 27.01.2006 07:54
Zdaniem autora piątkowej Analizy, z ich punktu widzenia za skróceniem kadencji przemawia przede wszystkim to, że wcześniejsze wybory mogą stworzyć bardziej przejrzystą sytuację w Sejmie. Jeśli nawet nie zakończą się zdecydowanym zwycięstwem PiS, mogą zmniejszyć liczbę ugrupowań zasiadających w parlamencie - LPR i PSL mają szansę znaleźć się za burtą. Dzięki temu PiS stanie się monopolistą po prawej stronie sceny politycznej.
Wcześniejsze wybory mają jednak i negatywne konsekwencje - podkreśla publicysta. Według niego ich rozpisanie miałoby tak czy inaczej wątpliwą podstawę prawną. Inny negatywny skutek wyborów, z punktu widzenia PiS, to niemal pewne wzmocnienie lewicy.
Rozpatrując, co może przechylić szalę na rzecz wyborów, autor pisze: - Ewentualny wniosek o Trybunał Stanu raczej nie będzie miał szansy na realizację. Wzmocnienie lewicy nie musi być niekorzystne - PiS już dziś robi wszystko, by główną siłą opozycyjną była nie PO, a SLD.
Także zwycięstwo Platformy nie musi być dramatem - Kaczyńscy mogą wtedy zmusić PO do zawarcia koalicji z lewicą, a sami usadowić się na wygodnej pozycji głównej partii opozycyjnej. A jeśli po wyborach powstanie w końcu koalicja PiS-PO, a w Sejmie nie będzie LPR, nawet wobec ojca Rydzyka Kaczyński będzie miał wytłumaczenie, że już innej możliwości naprawdę nie było.
A zatem, chyba należy szykować się na wybory - konkluduje Piotr Śmiłowicz. (PAP)