PolskaKoniec wojny gangów

Koniec wojny gangów


Na tę chwilę czekało wielu ludzi, zwłaszcza policjanci i prokuratorzy. Na ławie oskarżonych zasiedli Piotr S., pseudonim Szadok, i jego ludzie – gang, o którym było bardzo głośno, bo przez kilka lat niepodzielnie rządził w mieście.

Koniec wojny gangów
Źródło zdjęć: © SP-GW

06.09.2006 | aktual.: 06.09.2006 09:09

Piętnastu mężczyzn, w tym sam Szadok, oskarżonych jest o udział w zorganizowanej grupie przestępczej, handel narkotykami wartości prawie 1,5 miliona złotych, bójki, pobicia, wymuszenia i sutenerstwo. Piotr S. dodatkowo będzie odpowiadał za składanie fałszywych zeznań w śledztwie dotyczącym zamachu na jego życie w Centrum Handlowym Korona. Do rozpoczęcia procesu jednak nie doszło. Najpierw po półtoragodzinnym opóźnieniu na sali rozpraw zaczęli pojawiać się kolejni, w większości dobrze zbudowani, oskarżeni. Potem uzbrojeni policjanci wprowadzili w kajdankach czwórkę aresztowanych, w tym Piotra S. w czerwonym kombinezonie oznaczającym niebezpiecznych więźniów. Wszystko wskazywało na to, że rozprawa się odbędzie. Okazało się jednak, że nie ma dwóch gangsterów, bez których proces nie może ruszyć.

Jeden to Piotr J. prowadzący agencję towarzyską. Jak większość oskarżonych w tym procesie, odpowiada z wolnej stopy. Na kolejną rozprawę sąd kazał go przyprowadzić policji. Drugi to Sylwester Ż., odsiadujący w zakładzie karnym karę 9,5 roku więzienia za zabójstwo, i po którego zapomniano posłać policyjną eskortę. Nie wiadomo, kto zawinił: sąd czy prokuratura. Sąd zgodził się natomiast, mimo protestów prokuratora, zwrócić zabezpieczone przez policję czarne bmw, którym jeździł Szado, właścicielowi, czyli jego ojcu. Następny termin rozprawy wyznaczono za miesiąc.

Zastąpił Kapcia

Policjanci z Centralnego Biura Śledczego rozbili gang Szadoka przed dwoma laty podczas kilkugodzinnej brawurowej akcji. Ich zdaniem, od tej pory nie ma we Wrocławiu równie dobrze zorganizowanej i niebezpiecznej grupy. Historia gangu sięga końca lat 90. Wtedy to, według prokuratury, Piotr S. przejął dowództwo nad grupą od Janusza K., pseudonim Kapeć. W mieście zaczęła się wojna o przejęcie wpływów we wrocławskim półświatku. W grudniu 1999 roku konkurencja podłożyła bombę pod mercedesem Szadoka zaparkowanym pod jego domem. Eksplozja tylko trochę zniszczyła przód auta. W lutym 2000 roku Piotr S. cudem uniknął śmierci podczas strzelaniny w Centrum Handlowym Korona. Gdy wieczorem siedział w jednym z barów, wpadło kilkunastu napastników z konkurencyjnego gangu. Podczas bójki jeden z nich wyciągnął broń i dwa razy strzelił. Szadok został ciężko ranny. Pod koniec 2000 r. policja zlikwidowała grupę walczącą z ekipą Piotra S. o czołową pozycję w półświatku. Odtąd Szadok i jego ludzie zaczęli panować na mieście aż do
października 2004 roku.

Starcie żołnierzy

Zajmowali się „ochroną” nocnych lokali i agencji towarzyskich, rozprowadzaniem narkotyków w klubach. Jak wynika z ustaleń śledczych narkotykami handlowali w lokalach ludzie Szadoka – tamtejsi ochroniarze i bramkarze. Według prokuratury w ostatnich dwóch latach działalności gang sprzedał 11 kilogramów amfetaminy i 40 tysięcy tabletek ekstazy. Zarobił na nich 1,5 mln złotych. Nie wiadomo jeszcze, skąd przestępcy brali narkotyki. Ich dostawą zajmował się Jacek J., pseudonim Jaszczur. Ten wątek bada prokuratura.

O wszystkim, co się dzieje w mieście: w klubach, dyskotekach i agencjach decydował Szadok. Bez jego zgody nikt w mieście np. nie mógł handlować narkotykami. Niepokorni byli brutalnie bici. "Żołnierze" Piotra S. decydowali nawet, kogo wpuścić do klubu. W maju 2002 roku grupa studentów Wyższej Szkoły Oficerskiej chciała pobawić się nocą w pubie Plus Minus przy pl. Grunwaldzkim. Ochroniarze nie chcieli ich jednak wpuścić. Wywiązała się kłótnia i bramkarz zawołał na pomoc ludzi Szadoka. Bandyci pobili ciężko przyszłych oficerów – jednego ugodzili nożem, innemu zmiażdżyli nogę samochodem. W czasie śledztwa udało się ustalić pięciu uczestników rozróby, którzy odpowiedzą za bójkę z użyciem niebezpiecznych narzędzi. Kres działalności gangu policja położyła w październiku 2004 roku.

Eliza Głowicka

wrocławpolicjaproces
Zobacz także
Komentarze (0)