PolskaKoniec świata Kwaśniewskiego

Koniec świata Kwaśniewskiego

Trzecia Rzeczpospolita nie trwała nawet pięciu lat. Ostatnie dwunastolecie to panowanie lub współistnienie systemu Kwaśniewskiego. Ten system można nazwać olkizmem, bo ma on w sobie coś kumplowskiego, ferajnianego - elementy zblatowania towarzystwa mającego do siebie zaufanie. Dlatego Kwaśniewskiego nazywa się preziem. Olkizm potrafi być uwodzicielski i sympatyczny - niczym podchmielony, wesoły kumpel. Potrafi też być nieprzyjemny i agresywny - jak to w ferajnie. Ten system obecny prezydent tworzył już przy "okrągłym stole", potem umacniał go po 1993 r., gdy postkomuniści przejęli władzę, a ugruntował za swojej prezydentury. Ważnym elementem umacniania systemu Kwaśniewskiego była przyjęta w 1997 r. konstytucja, której ojcem chrzestnym był właśnie prezydent.

14.03.2005 | aktual.: 14.03.2005 11:25

Kwaśniewski - wnuk Gomułki

Nieprzypadkowo olkizm przypomina PRL, gdy "rząd rządził, a partia kierowała". W III RP rządy rządziły, a kierował Aleksander Kwaśniewski, tyle że już nie tak kostyczny i oderwany od społeczeństwa jak Gomułka czy Jaruzelski, lecz pozujący na jednego z nas (podobną pozę przybierał czasem Edward Gierek). I nic dziwnego, że olkizm tak przypomina poprzedni system. Bo Kwaśniewski jest dzieckiem PRL i - podobnie jak Gomułka, Gierek czy Jaruzelski - uważa, że rządzący mogą robić praktycznie wszystko. Nieprzypadkowo Kwaśniewskiego nazywano pierwszym - jak wcześniej pierwszych sekretarzy KC PZPR. Ma on jednak nad nimi niezaprzeczalną przewagę - demokratyczny mandat.

Pycha i poczucie bezkarności władcy (nawet jeśli upozowanego na swojaka) jest podłożem politycznego kapitalizmu, którego Kwaśniewski był ojcem. I to nie jako prezydent, ale jeszcze w PRL-owskim rządzie Mieczysława F. Rakowskiego, gdy był dwudziestokilkuletnim ministrem sportu. A także wtedy, gdy był szefem Polskiego Komitetu Olimpijskiego (pisaliśmy o tym tydzień temu w artykule "Aleksander K.").

Olkizm ma tę samą wadę co gomułkizm czy gierkizm, dlatego obecny prezydent kończy tak, jak kończyli Gomułka i Gierek. Do ostatniej chwili przekonani o swoich wpływach. I jest równie jak oni pańsko arogancki, co zademonstrował zarówno na niedawnej konferencji prasowej, gdy beształ dziennikarzy, jak i w rozmowach z Moniką Olejnik oraz "Gazetą Wyborczą". Kwaśniewski nie przyjmuje do wiadomości, że już nie ma legitymacji do rządzenia. Nie tylko dlatego, że jest uwikłany w sprawy, które wyjaśniały i wyjaśniają trzy sejmowe komisje śledcze, ale także z tego powodu, że po raz pierwszy w historii jego prezydentury liczba Polaków, którzy deklarują zaufanie do niego (37,2 proc.), jest mniejsza od liczby tych, którzy mu nie ufają (50,8 proc.).

Po odmowie stawienia się przed sejmową komisją śledczą ds. Orlenu Kwaśniewski coraz bardziej żyje w świecie fikcji. Ma to tę konsekwencję, że prezydent już nie tylko kłamie (co udowodniliśmy w poprzednim numerze, publikując fotografie, na których występuje razem z aresztowanym lobbystą Markiem Dochnalem), ale coraz bardziej wierzy we własne kłamstwa. Powtarza je przecież w kolejnych wypowiedziach. W programie Moniki Olejnik "Prosto w oczy" stwierdził: "Ja pana Dochnala nie znam, nie kojarzę".

Jan Piński
Wojciech Sumliński Współpraca: Tomasz Butkiewicz

Źródło artykułu:Wprost
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)