Konfrontacja biegłych w procesie lekarzy z Łap
Białostocki sąd konfrontuje opinie biegłych w procesie lekarza i pielęgniarki ze szpitala w Łapach (Podlaskie), oskarżonych o błąd w sztuce, wskutek którego zmarł 16-letni gimnazjalista.
12.04.2005 | aktual.: 12.04.2005 15:39
Sąd konfrontuje opinie biegłego neurologa, który sporządził ją na potrzeby prokuratury oraz biegłego neurochirurga, który przygotowywał swoją opinię na potrzeby postępowania dyscyplinarnego w izbie lekarskiej.
Jeden z biegłych prof. Jerzy Marcinkowski, neurolog z Poznania, powiedział, że zawsze gdy w szpitalu nie ma tomografu komputerowego wykonanie zdjęcia rtg czaszki jest konieczne. To wręcz standard mimo, że nie zawsze na takim zdjęciu widać uraz. Zdjęcie rtg nie pokazuje bowiem ani mózgu, ani krwiaka. - powiedział lekarz. Dodał jednak, że taki uraz, jakiego doznał 16-latek, na pewno na zdjęciu rtg byłby widoczny. Powiedział też, że "szalenie ważna" była informacja o tym, że chłopiec w szpitalu wymiotował i "kanonem" zachowania pielęgniarki powinno być poinformowanie o tym lekarza. Gdyby o tym lekarz wiedział, to byłby skończonym konowałem, żeby takiego pacjenta wypuścić do domu - powiedział biegły.
Prokuratura zarzuca oskarżonym, że nieumyślnie spowodowali śmierć nastolatka. Po uderzeniu w ławkę w szkole w szpitalu chłopakowi zszyto ranę, ale nie wykonano badań głowy i odesłano go do domu. Po kilku godzinach chłopak poczuł się gorzej. W karetce pogotowia był reanimowany, potem w szpitalu zmarł. Okazało się, że miał krwiaka.
Oskarżeni nie przyznają się do winy. Pielęgniarce prokuratura zarzuca, że nie powiadomiła lekarza o tym, że po zszyciu rany pacjent wymiotował, co mogło świadczyć o tym, że ma wewnętrzne obrażenia głowy. Chirurg odpowiada natomiast za to, że w czasie diagnozy pacjenta nie wykonał wszystkich niezbędnych badań, głównie prześwietlenia głowy.