Konferencja Macierewicza przerywana - co się stało?
- Wniosek, że generał Błasik nie wydawał żadnych komend oraz brak dźwięku uderzenia w brzozę - to dwa najważniejsze fakty wynikające z badań krakowskich ekspertów - powiedział Antoni Macierewicz na konferencji zespołu nt. katastrofy smoleńskiej. - Odkrywamy kłamstwo smoleńskie - dodał. Na konferencji nie pojawili się przedstawiciele Prokuratury Wojskowej badającej okoliczności katastrofy smoleńskiej.
24.01.2012 | aktual.: 25.01.2012 07:45
- Proces dochodzenia do prawdy może chwilę potrwać - powiedział Jarosław Kaczyński dziękując Antoniemu Macierewiczowi za zorganizowanie konferencji.
Macierewicz (PiS) wyraził żal, że nikt z prokuratury wojskowej nie przyszedł na wtorkowe posiedzenie zespołu. Zapewnił, że wszystkie dokumenty zostaną dostarczone śledczym.
Opinia biegłych rozprawia się z fragmentem kłamstwa smoleńskiego
Podczas posiedzenia, za pomocą telemostu, członkowie zespołu mogli wysłuchać wypowiedzi prof. Wiesława Biniendy i prof. Kazimierza Nowaczyka, którzy przedstawili swoje ekspertyzy dotyczące przyczyn katastrofy smoleńskiej. Na posiedzenie zespołu przyszli m.in. prezes PiS Jarosław Kaczyński i wdowa po gen. Andrzeju Błasiku - Ewa Błasik.
- Wypada mi wyrazić żal, że prokuratura nie znalazła nawet jednej osoby, która mogłaby na bieżąco uczestniczyć w prezentacji naszych ekspertów - powiedział Macierewicz.
Szef Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie płk Ireneusz Szeląg w liście skierowanym do zespołu parlamentarnego napisał, że w związku "z zaplanowaną ważną czynnością w śledztwie" w sprawie katastrofy smoleńskiej, nie będzie w stanie wziąć udział w posiedzeniu komisji.
Macierewicz odniósł się też do opinii biegłych z krakowskiego Instytutu Ekspertyz Sądowych, zawierającej odczyt "czarnej skrzynki" Tu-154M. Nowe odczyty nie zawierają słów przypisanych gen. Andrzejowi Błasikowi. Ponadto nie ma opinii wskazującej jednoznacznie, że gen. Błasik przebywał w kokpicie samolotu.
Szef parlamentarnego zespołu stwierdził, że opinia biegłych "ostatecznie rozprawia się z fragmentem kłamstwa smoleńskiego - który w sposób oszczerczy próbował zrzucić odpowiedzialność za tragedię na generała Błasika". - Wiemy już z całkowitą pewnością z tych ekspertyz, że gen. Błasik nie wydawał żadnych komend, nie formułował żadnych informacji, nie podejmował żadnych decyzji i że najprawdopodobniej w ogóle nie było go w kokpicie - powiedział.
Macierewicz przekonywał też, że krakowska ekspertyza wskazuje na to, iż w ogóle nie odczytano dźwięku uderzenia prezydenckiego Tu-154M w brzozę.
W pierwszej części posiedzenia komisji próbowano nawiązać połączenie wideo z prof. Nowaczykiem z USA, jednak z powodu trudności technicznych uczestnicy spotkania mogli jedynie słyszeć jego głos; nie widzieli natomiast fotografii i slajdów, które zamierzał im pokazać. Po kilkunastominutowej przerwie konferencję wznowiono.
Uderzenie w brzozę nie mogło spowodować złamania skrzydła
Prof. Wiesław Binienda z Uniwersytetu w Akron w Ohio przedstawił w Sejmie symulację lotu TU 154M z 10 kwietnia 2010 roku. Naukowiec podważył doniesienia o urwaniu skrzydła podczas uderzenia w brzozę. Jego zdaniem nawet jeśli samolot uderzył w drzewo, to skrzydło powinno wytrzymać tę kolizję.
Z raportów komisji Millera i rosyjskiego MAK-u wynika, że uderzenie w brzozę i urwanie skrzydła było bezpośrednią przyczyną rozbicia samolotu pod Smoleńskiem. Według naukowca ewentualne uderzenie skrzydła w brzozę nie mogło spowodować złamania skrzydła. Z jego symulacji wynika, że skrzydło tupolewa było w stanie ściąć drzewo, z lekkimi uszkodzeniami.
Profesor poddał analizie również założenie, że skrzydło zostało urwane w momencie, na który wskazują raporty. Wówczas za mało prawdopodobne wydaje mu się możliwość upadku skrzydła ponad 100 metrów od drzewa. Z symulacji Wiesława Biniendy wynika, że w takim przypadku skrzydło powinno upaść około 10-12 metrów od miejsca zderzenia. Jeśli zaś za prawdziwe uznać, że skrzydło odpadło w miejscu wskazanym przez raporty i spadło ponad 100 metrów od tego miejsca, z symulacji wynika, że samolot znajdować się znacznie wyżej. To z kolei wyklucza uderzenie w brzozę.
Zarówno profesor Binienda, jak i profesor Kazimierz Nowaczyk, którzy występowali podczas prezentacji, nie przedstawili innych przyczyn wypadku niż zderzenie z brzozą. Na konferencji nie pojawili się przedstawiciele prokuratury, kilkakrotnie była też przerywana z powodu kłopotów technicznych.
"Żadnemu studentowi nie zaliczyłbym takiej pracy"
Konferencja rozpoczęła się od dużych problemów technicznych w połączeniu z polskim ekspertem w USA. Kilkukrotne próby połączenia internetowego nie przyniosły oczekiwanych efektów. Antoni Macierewicz w trakcie konferencji zarządził 10-minutową przerwę techniczną.
- Żadnemu studentowi nie zaliczyłbym takiej pracy - powiedział o raporcie Millera prof. Kazimierz Nowaczyk z Uniwersytetu w Maryland, ekspert z USA, który prezentuje własne wnioski nt. katastrofy smoleńskiej.
Przyczyną katastrofy smoleńskiej były dwa wielkie wstrząsy
- Przyczyną katastrofy smoleńskiej były dwa wielkie wstrząsy, a nie uderzenie o brzozę - mówił Antoni Macierewicz w lipcu 2011 roku. Poseł PiS powołał się wtedy właśnie na analizę pracującego w USA eksperta prof. Kazimierza Nowaczyka. - Pan prof. Nowaczyk stwierdził, że - według niego - miały one charakter zewnętrzny w stosunku do mechanizmu samolotu (...) Ja jedynie przekazuję jego zdanie, nie mam własnego poglądu na ten temat - powiedział dziennikarzom Macierewicz.
Poseł PiS nie chciał mówić o naturze i pochodzeniu ewentualnych wstrząsów. - Nie interpretuję tego, na razie zbieramy fakty - podkreślił. Dodał, że zespół prof. Nowaczyka w oparciu o zarejestrowane parametry lotów mógł stwierdzić jedynie, że takie wstrząsy miały miejsce i w którym miejscu nastąpiły. Ale jakiej one były natury, jaka była ich przyczyna, tego nie wiemy - zaznaczył szef zespołu. Wiemy, że powodem katastrofy nie było zahaczenie o brzozę - podkreślił Macierewicz. Samolot nie zmienił kursu po minięciu tej brzozy, zmienił kurs dopiero (...) dużo dalej - powiedział.
Macierewicz zaznaczył, że analizie amerykańskiego zespołu poddano dane zawarte w mechanizmach samolotu. - Mieliśmy do czynienia z chłodną analizą profesjonalisty, fizyka, profesora Uniwersytetu Maryland, który od wielu, wielu miesięcy pracuje nad danymi amerykańskimi pochodzącymi z przyrządów tego samolotu, które zostały zbadane w Redmond w USA i (...) stały się bazą do analizy całego zespołu, w imieniu którego dzisiaj prezentował jego wyniki pan profesor Nowaczyk - powiedział Macierewicz.
- W ramach śledztwa prowadzonego przez Wojskową Prokuraturę Okręgową w Warszawie na ten czas nie została przeprowadzona jakakolwiek ekspertyza, której przedmiotem miałoby być zweryfikowanie tego, że samolot uderzył w brzozę, a to spowodowało urwanie części skrzydła. Ta okoliczność pozostaje w kręgu zainteresowania wojskowych prokuratorów i z pewnością będzie wyjaśniana - mówi Wirtualnej Polsce pełnomocnik części rodzin ofiar katastrofy mec. Rafał Rogalski.