Kompromis w NATO - to nie zgoda na wojnę
Rząd niemiecki oświadczył w poniedziałek,
że jego zgoda na kompromis w NATO w sprawie ochrony Turcji na
wypadek wojny w Iraku nie oznacza zmiany irackiej polityki Berlina.
Przypominając, że Berlin nadal wyklucza wojnę, nawet jako ostateczność, rzecznik rządu Bela Anda wymienił na konferencji prasowej przyczyny zaaprobowania przez jego kraj środków, którym długo się sprzeciwiał.
Po pierwsze, chodzi tylko o środki prewencyjne dla ochrony jednego z członków Sojuszu. Po drugie, decyzji towarzyszyła jasna deklaracja, że członkowie NATO popierają wysiłki ONZ na rzecz pokojowego rozwiązania kryzysu irackiego.
Wreszcie, rząd podkreśla, że z decyzją czekał na piątkowe posiedzenie Rady Bezpieczeństwa. Stwierdzenie Rady, że inspektorzy potrzebują więcej czasu i środków skłoniło Berlin do wyrażenia zgody w NATO.
Rząd obawiał się, że taka decyzja oznacza sygnał polityczny, że przygotowujemy się do interwencji wojskowej przeciwko Irakowi - ujawnił Bela Anda.
NATO, po tygodniowym kryzysie wywołanym wetem Niemiec, Francji i Belgii, odrzucających amerykańską "logikę wojenną", w niedzielę późnym wieczorem osiągnęło porozumienie w sprawie środków ochrony Turcji w przypadku konfliktu w Iraku.
Paryż, Berlin i Bruksela podkreśliły we wspólnej deklaracji, że kompromis ten w niczym nie przesądza trwających wysiłków Belgii, Francji i Niemiec, żeby kontynuować pracę w ramach rezolucji 1441 Rady Bezpieczeństwa ONZ i że wdrożenie posunięć proponowanych przez władze wojskowe będzie wymagało nowej decyzji NATO. (and)