Komorowski: szkoda 400 mln zł na nowe wybory
Szkoda 400 mln złotych na nowe wybory, lepiej budować mosty. Jarosław Kaczyński od początku chciał koalicji PiS-Samoobrona. Partia rządząca uprawia teatr pozorów - powiedział wicemarszałek Sejmu Bronisław Komorowski, gość "Salonu Politycznego Trójki".
29.03.2006 | aktual.: 29.03.2006 14:02
Salon Polityczny Trójki: PiS wciąż liczy, że PO zmieni stanowisko w sprawie wcześniejszych wyborów, może być tak, że 4 kwietnia coś się stanie i zagłosujecie za rozwiązaniem Sejmu?
Bronisław Komorowski: Wie Pani, ja myślę, że mamy do czynienia z pewnym teatrem pozorów. Tzn. PiS i chyba pan prezydent po prostu udają, że liczą na to, że PO zgodzi się na szaleństwo.
No nie udają, bo Kazimierz Marcinkiewicz mówił o tym wczoraj w "Sygnałach dnia", że też liczy na to, że się zmieni.
- Udają, udają. Mówią o tym oczywiście, bo to im bardzo pasuje, bo chcą stworzyć wrażenie jakiegoś dramatycznego oczekiwania na rozwiązanie sytuacji po to, aby potem oskarżyć PO, że sami chcą zrobić i już robią porozumienie z Samoobroną, z Andrzejem Lepperem. Gdyby próbowali stworzyć wrażenie, że to jest wprost wina PO, że się dogadali z Samoobroną, podczas, gdy mam nadzieję, że cała Polska pamięta właśnie słynne wystąpienie Jarosława Kaczyńskiego w Sejmie przy okazji dyskusji nad expose pana premiera Marcinkiewicza, kiedy na samym początku pan Jarosław Kaczyński powiedział, że wrogiem jest PO, a chce porozumienia z siłami radykalnymi, w tym także z Samoobroną.
No tak, ale prezydent Lech Kaczyński nie ukrywa, mówił o tym też dzisiaj w "Sygnałach dnia", że nie podoba mu się koalicja PiS-u z Samoobroną i że zapraszając PO do Pałacu Prezydenckiego na rozmowy liczył jednak na to, że zagłosujecie za wnioskiem, za samorozwiązaniem Sejmu, po to, żeby potem stworzyć PO-PiS-ową koalicję.
- Ja też odnoszę wrażenie, że jednak nie są to słowa szczere, dlatego, że gdyby tak było, to trochę w innej konwencji, w inny sposób byłaby zorganizowana wizyta liderów PO i inne byłyby tego jakby skutki.
Skoro mówicie, że jest zły rząd, że jest zły Sejm, no to zróbcie wybory, może będzie lepiej po wyborach.
- Zrobić, słuszne Pani powiedziała, można. Natomiast my byśmy chcieli jednak, aby wybory rzeczywiście przyniosły jakąś zasadniczą zmianę w Polsce, a nie może coś się zmieni, a może się nie zmieni. Sondaże opinii publicznej są takie, że jest bardzo prawdopodobne, że przeprowadzone za 400 mln złotych ponowne wybory w Polsce by przyniosły dokładnie taki sam efekt, jaki jest dzisiaj. Więc pytanie po co to robić. Jeśli miałoby się nic nie zmienić, to w naszym przekonaniu szkoda tych 400 mln złotych, można to wydać na kilkanaście mostów, bo to taka by była mniej więcej suma pieniędzy do zbudowania klikunastu mostów i to przez duże rzeki.
Liderzy PiS-u i prezydent Lech Kaczyński mówią, że tak naprawdę nie chodzi wam o interes Polski, tylko chodzi wam o interes własnej partii, bo chcecie doprowadzić do tego, żeby PiS-owi spadło w sondażach i żebyście wygrali wybory.
- No i właśnie to jest ten element kultury, o którym mówiłem, jeżeli goście wychodzą za drzwi i robi się konferencję prasową, że się gościa oskarża o takie niecne motywacje, to jest według mnie nieładnie. Natomiast jeśli chodzi o meritum problemu - taki zbudowano ustrój demokratyczny, że ktoś rządzi, ponosi odpowiedzialność, ktoś się szykuje do objęcia władzy, albo do poprawienia tego, co poprzednikowi się nie udało zrobić. PO rzeczywiście chce być i jest jedyną, realną alternatywą dla PiS-u. I rzeczywiście chcemy, aby przyszłe wybory przyniosły odsunięcie od władzy PiS. Liczymy na to, że Polacy nas obdarzą zaufaniem. Ale to nie ma nic wspólnego z tym, że wiążemy termin wyborów z tym, aż PiS-owi odpowiednio nisko spadnie poparcie społeczne. Dlatego, że normalny termin wyborów jest po czterech latach i my przyjmujemy, że tak powinno być. Po czterech latach odbywają się wybory - mamy nadzieje, że PO je wygra. Jeśli rzeczywiście sytuacja w Polsce byłaby tak dramatyczna, że wymagałaby złamania pewnej normalnego
toku funkcjonowania ustroju demokratycznego czyli skrócenia kadencji - to się zdarza. Ale czy coś takiego strasznie dramatycznego się wydarzyło.
A który scenariusz, Pańskim zdaniem, jest dziś bardziej prawdopodobny: to, że będzie koalicja z Samoobroną i PSL albo LPR czy to, że rząd Marcinkiewicza wystapi o votum zaufania w Sejmie?
- Według mnie jest bardziej prawdopodobna wersja koalicji PiS-Samoobrona, bo to jest koalicja, której Jarosław Kaczyński chciał od samego początku. Problem polega na tym, że pan Andrzej Lepper może dzisiaj stawiać ostrzejsze warunki.
Przeczytaj cały wywiad