Komorowski: pobicia dyplomatów to nie przypadek
Zdaniem Bronisława Komorowskiego (PO), napaści na pracowników polskiej ambasady w Moskwie nie są dziełem przypadku, tylko dowodem na realizację wymyślonego w Rosji "scenariusza dalszego zaognienia stosunków polsko-rosyjskich i dalszego upokarzania Polski".
10.08.2005 | aktual.: 10.08.2005 16:55
W środę w Moskwie pobity został drugi sekretarz polskiej ambasady. To już trzeci w ostatnich dniach przypadek napaści w stolicy Rosji na pracownika polskiej placówki.
To nie są jednostkowe, oderwane akty chuligańskie, tylko realizowany na zimno scenariusz, w którym moskiewski żulik jest narzędziem polityki jakiegoś elementu państwa rosyjskiego - ocenił Komorowski.
Dodał, że nie wie "jaka ciemna siła rosyjska" działa w ten sposób lub daje przyzwolenie na takie działania, czy jest to Kreml, czy jakaś inna siła polityczna.
Na pewno jednak wiadomo - zaznaczył - że Rosja ma obowiązek wynikający z podpisanej przez nią Konwencji Wiedeńskiej o stosunkach dyplomatycznych z roku 1961, która mówi, że to państwo- gospodarz jest zobowiązane do zabezpieczenia bezpieczeństwa akredytowanym w nim dyplomatom. Rosja tego nie wykonuje - podkreślił Komorowski.
Jego zdaniem, klucz do dobrych stosunków polsko-rosyjskich leży w Moskwie, a nie w Warszawie. Ale Rosja najwyraźniej nie chce poprawnych, dobrych relacji z Polską - ocenił Komorowski.
Według posła PO, fakt że polska policja pomimo bardzo usilnych starań nie znalazła do tej pory sprawców napadu w Warszawie na dzieci rosyjskich dyplomatów, wskazuje że "tak naprawdę inspiracja tego zdarzenia pochodziła z Rosji".
Po to, aby dysponować wygodnym argumentem na rzecz rosyjskiej opinii publicznej. Mówi się: "ci straszni Polacy pobili dzieci rosyjskie, to teraz słusznie dostają po pysku od Rosjan w Moskwie" - stwierdził Komorowski.
W jego opinii, czas eskalacji wrogich zachowań wobec przedstawicieli Polski nie jest przypadkowy i swoją rolę odgrywa w tym m.in. napięcie w stosunkach polsko-białoruskich.
Zdaniem Komorowskiego, Rosja bardzo się przestraszyła "pomarańczowej rewolucji" na Ukrainie i obawia się "eksportu" demokratycznych zmian na jej terytorium lub do strefy jej wpływów oraz roli, jaką odegrać może w tym Polska.
Ponadto - dodał Komorowski - jest to też istotny moment ze względu na trwającą walkę Polski o pozycję w Unii Europejskiej. Po wyborach niemieckich i polskich - zaznaczył - nowy polski rząd będzie przekonywać partnerów z niemieckiej CDU, aby Polska i Niemcy wspólnie budowały unijną politykę wschodnią.
Rosja o tym doskonale wie, w związku z tym robi co może, żeby taki scenariusz dla siebie niedobry unicestwić. Chce więc opinii publicznej Europy Zachodniej pokazać, że zbyt bliskie zbliżanie się z Polakami oznacza kłopoty z Rosją - ocenił.
Komorowski oczekuje, że władze polskie zaczną mówić o napaściach na polskich dyplomatów nie jak o oderwanych incydentach, ale jak o serii wydarzeń, które nie są przypadkowe i wpisują się w "barbarzyński scenariusz" tworzony w Rosji.
Polska cały czas swoją miękką postawą i skrępowaniem wobec Rosji tworzy atmosferę przyzwolenia dla eskalacji brutalnych zachowań wobec Polski ze strony Rosji - uważa poseł PO.
Przypomniał, że gdy przed kilkoma laty na Dworcu Wschodnim z Warszawie pobito grupę handlarzy rosyjskich to nie tylko media ujęły się za pobitymi Rosjanami, ale także prezydent, premier i kilku ministrów zabrało głos i przepraszało w imieniu państwa polskiego.