Komorowski: okup dać można, ale mówić o nim - nie
O sprawach odwetu, o sprawach ewentualnego okupu w moim przekonaniu się nie powinno mówić. Jeżeli są pewne konieczności, to się po prostu coś robi, to się odwetu dokonuje, to jest smutne, przykre prawo wojny, ale im mnie się na ten temat mówi, tym lepiej - powiedział marszałek sejmu Bronisław Komorowski w "Sygnałach Dnia".
11.02.2009 | aktual.: 11.02.2009 10:07
Grzegorz Ślubowski, Sygnały Dnia: Ja tak się zastanawiam, czy ta nagroda oferowana wczoraj przez ministra Sikorskiego to nie jest trochę bardziej na użytek polskiej opinii publicznej, no bo jeżeli minister wierzy w to, że tych sprawców ktoś wyda, jeśli da się milion złotych, to dlaczego wcześniej tego nie zrobił? Dlaczego wcześniej nie proponował nagrody, żeby sprawców właśnie ktoś wydał?
Bronisław Komorowski: Przypuszczam, że i propozycje finansowe były składane za pośrednictwem jakichś osób, na które liczono, że mają dojście do talibów. O takich sprawach na ogół państwa nie mówią i politycy coś nie mówią, bo są to rzeczy wstydliwe, jeśli państwo wchodzi, jakiekolwiek państwo w porozumienie natury finansowej z porywaczami. No, niedawno mieliśmy przypadek porwań statków przez piratów. No, teoretycznie nikt nigdy okupu nie daje...
A praktycznie wiemy, że dano.
- ...ale wiadomo, że gdzieś przez pośredników różnych czasami i sonduje taką możliwość ewentualnego uratowania za pieniądze. No więc ja powiem – o sprawach odwetu, o sprawach ewentualnych właśnie okupu w moim przekonaniu się nie powinno mówić. Jeżeli są pewne konieczności, to się po prostu coś robi, to się odwetu dokonuje, to jest smutne, przykre prawo wojny, ale im mnie się na ten temat mówi, tym lepiej.
Pan powiedział, że polski rząd zrobił wszystko w tej sprawie. Dzisiaj "Dziennik" pisze, że premier nie jest jednak zadowolony z dwóch swoich ministrów, nie jest zadowolony z ministra Sikorskiego, że ten jakby unikał informowania na temat tego, jaki jest stan porwanego Polaka, no i nie jest zadowolony z ministra sprawiedliwości Andrzeja Czumy, który powiedział, że to pakistański rząd jest współwinny tragedii, zasugerował, że pakistański rząd jest tak naprawdę infiltrowany przez ugrupowania skrajne, przez talibów. Mógł tak powiedzieć minister Czuma?
- Więc może oddzielmy dwie kwestie. Po pierwsze ja nie wiem, czy pan premier jest niezadowolony z kogoś, to są spekulacje dziennikarskie nie oparte o żadną wypowiedź pana premiera, więc w zasadzie moglibyśmy tu postawić kropkę i temat skasować. Ale oczywiście, jest wypowiedź pana ministra Czumy. Powiem, w kwestiach polityki zagranicznej, a szczególnie tak w dramatycznych okolicznościach, no, liczy się przede wszystkim głos polskiego premiera i ministra spraw zagranicznych. Oczywiście, głosy innych ministrów...
Czyli nie powinien tak mówić minister Czuma...
- ...bywają też słyszane i słuchane, ale w tych kwestiach zawsze przywiązuje się wagę do wypowiedzi tych osób, które reprezentują państwo polskie na zewnątrz. Według mnie pan minister Czuma...
Powiedział za dużo?
- Powiedział za głośno o tym, co niewątpliwie jest problemem Pakistanu, że Pakistan jest krajem, w którym istotną rolę odgrywają środowiska radykalne związane z kręgami fundamentalistów islamskich. Pewnie użył słów zbyt daleko jakby idących, ale chyba nie miały te słowa żadnego znaczenia, bo były to słowa wypowiedziane w sytuacji pewnego rozgoryczenia już po śmierci naszego rodaka.