Komorowski: nie ma dowodów ws. inwigilacji prawicy
Bronisław Komorowski oświadczył, że nie posiada potwierdzonych informacji, iż za inwigilacją prawicowej i lewicowej opozycji na początku lat 90. stali konkretni politycy. Jego zdaniem, w tej sprawie nie ma żadnych dowodów. Wicemarszałek Sejmu z Platformy Obywatelskiej w rozmowie z "Sygnałami Dnia" wyraził żal, że dotąd nie zostały w całości ujawnione dokumenty na ten temat.
Komorowski podkreślił, że obecny, kierowany przez PiS rząd ujawnia tylko pewne, korzystne dla niego elementy dotyczące tamtej sprawy sprzed kilkunastu lat. Zdaniem gościa Programu I Polskiego Radia, jest to odwracanie uwagi od afery politycznej po ujawnieniu taśm Renaty Beger. Na nagraniach z ukrytej kamery TVN pokazała, jak ministrowie z PiS nakłaniali posłankę Samoobrony do przejścia do ich partii. Rozmawiali z nią Adam Lipiński i Wojciech Mojzesowicz. Komorowski zarzucił premierowi Jarosławowi Kaczyńskiemu, że za pomocą przecieków sprzed lat chce zamaskować aferę taśmową.
Rozmówca "Sygnałów" jest za porozumieniem Platforma-PSL. Odniósł się do wczorajszej zapowiedzi szefa PO Donalda Tuska o blokowaniu list z PSL w wyborach samorządowych do sejmików wojewódzkich. Według Komorowskiego, takie lokalne koalicje PO-PSL byłyby dobre dla Polski i naturalne.