Komorowski leciał boeingiem, który lądował "na brzuchu"
Bronisław Komorowski kilka tygodni temu leciał służbowo do USA tym samym boeingiem, który pierwszego listopada awaryjnie lądował na warszawskim Okęciu. Ustalili to reporterzy śledczy RMF FM.
Prezydent musiał lecieć Boeingiem 767 "Poznań", ponieważ rząd nie kupił maszyny, która bez międzylądowania byłaby w stanie przelecieć przez Atlantyk. Jak ustalili reporterzy RMF FM, boeing przed lotem z Bronisławem Komorowskim został specjalnie przygotowany na lot z VIP-em.
Samoloty rejsowe zawsze przechodzą specjalną procedurę, gdy mają przewozić najważniejsze osoby w państwie - prezydenta lub premiera. Obejmuje ona między innymi osobny oblot, dodatkowe sprawdzenie przez lotniskowych techników i dokładną kontrolę przez Biuro Ochrony Rządu.
W tej chwili polskie władze wynajmują od LOT-u embraery, które latają na średnich dystansach. Kiedy jednak trzeba lecieć dalej, wtedy czarterowane są większe maszyny. Tak było właśnie w przypadku wrześniowego lotu Bronisława Komorowskiego boeingiem "Poznań".
Boeing 767, który 1 listopada po południu awaryjnie lądował na warszawskim lotnisku Chopina, nie mógł wysunąć podwozia i lądował "na brzuchu". Na pokładzie było 220 pasażerów i 11 członków załogi; nikt nie został ranny. Jego pilot kpt. Tadeusz Wrona i cała załoga maszyny zostali później odznaczeni przez prezydenta Komorowskiego.
Przyczynę awaryjnego lądowania maszyny bada Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych. Pierwsze informacje o wynikach ekspertyz zawarte będą w raporcie wstępnym, który musi powstać w ciągu 30 dni od zdarzenia.