PolskaKomorowski krytykuje MON za opieszałość

Komorowski krytykuje MON za opieszałość

Były szef MON Bronisław Komorowski (PO)
skrytykował zbyt wolne tempo przechodzenia polskiej armii na
zawodowstwo. Cenę za opieszałość MON - mówił Komorowski dziennikarzom w Sejmie - mogą zapłacić młodzi ludzie,
którzy będą przymusowo wcielani do wojska.

Komorowski krytykuje MON za opieszałość
Źródło zdjęć: © PAP | Tomasz Gzell

07.08.2006 | aktual.: 07.08.2006 14:15

Komorowski skomentował doniesienia "Dziennika", że armii brakuje ponad 30 tys. żołnierzy. Jeszcze tego lata do wojska wcieleni zostaną nie tylko terminowi poborowi (rocznik 87), ale wszyscy mężczyźni urodzeni w latach 1982-86, którzy dotychczas nie odbyli służby, bo uchylali się przed wojskiem, a także uznani za czasowo niezdolnych do pełnienia służby ze względu na zły stan zdrowia - donosi gazeta.

Według b. szefa MON, resort obrony zamiast inwestować w modernizację techniczną polskiej armii i dążyć do stworzenia armii zawodowej chce zwiększać skalę naboru do wojska.

Pomysły brania w kamasze wszystkich, jak leci, są skutkiem zaniechania głębszych reform w polskich siłach zbrojnych, opóźnienia tempa przekształcania polskiej armii w armię profesjonalną - uważa Komorowski.

Na początku czerwca wiceszef MON (obecnie szef Kancelarii Prezydenta - PAP) Aleksander Szczygło informował, że zapadła już polityczna decyzja, że Polskie Siły Zbrojne powinny liczyć 150 tys. żołnierzy (przy obecnym stanie liczebnym 133 tys.). Szczygło wskazał wówczas, że niewykluczone jest ograniczenie zasadniczej służby wojskowej, ale też równoczesne ograniczenie przesłanek uprawniających do jej odroczenia.

Zdaniem Komorowskiego, wyczerpują się rezerwy osobowe potrzebne do stworzenia armii 150-tysięcznej. Dodatkowo Polska zwiększa swoje zobowiązania z tytułu uczestnictwa w akcjach poza granicami Polski, m.in. w Iraku, na Bałkanach, kosztem modernizacji technicznej sił zbrojnych.

Pan prezydent Kaczyński zrobił ostatnio prezent prezydentowi Francji w postaci stu kilkudziesięciu żandarmów polskich wysłanych do Kongo - mówił Komorowski.

W połowie czerwca 31 żołnierzy Żandarmerii Wojskowej odleciało do Konga, gdzie przez cztery miesiące będą pracować w ramach pokojowej operacji. W sumie w Kongo stacjonować ma 131 polskich żandarmów. Żołnierze pochodzą z oddziałów specjalnych ŻW w Gliwicach i Warszawie oraz 10. Brygady Logistycznej Wojsk Lądowych z Opola. Do ich głównych zadań należeć będzie m.in. ochrona dowództwa sił UE w Kinszasie, ochrona lotniska N`Dolo w Kinszasie oraz zapewnienie bezpieczeństwa i ochrony personelowi międzynarodowemu ONZ i UE.

Z powodu braku wystarczającej liczby żołnierzy przygotowanych do bezpiecznego pełnienia takich misji doraźnie trzeba tworzyć kontyngenty wysyłane za granicę zabierając z oddziałów czasami nawet pojedynczych żołnierzy kontraktowych- uważa b. minister obrony. Skutkiem jest osłabienie rodzimych jednostek tych żołnierzy i ich kłopoty szkoleniowe.

Komorowski podkreślił też, że niechętnych redukcji armii jest część jej dowództwa. Z punktu widzenia interesów wielu ludzi w mundurach lepiej jest zachować dużą, nieprofesjonalną, nawet źle uzbrojoną armię, ale za to z licznymi stanowiskami generalskimi, na których można dobrze zarabiać- powiedział.

Wydaje się, że mamy do czynienia ze słabością instytucji cywilnych państwa polskiego odpowiedzialnych za politykę bezpieczeństwa i obronności, za co cenę mają zapłacić młodzi Polacy wcielani masowo w kamasze - podsumował b. szef MON.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)