PolskaKomorowski i Meller za zaproszeniem OBWE na wybory

Komorowski i Meller za zaproszeniem OBWE na wybory

Wiceszef PO Bronisław Komorowski ocenił, że polski rząd popełnił błąd nie wyrażając zgody na przyjazd obserwatorów OBWE do Polski w czasie październikowych wyborów. Według b. ministra spraw zagranicznych Stefana Mellera, jest jeszcze czas, by "wyprostować tę sprawę".

Meller i Komorowski wzięli udział w poniedziałkowej debacie w Bibliotece Uniwersytetu Warszawskiego pt. "Polska w sercu, czy na peryferiach Europy? Dylematy i wyzwania stojące przed polską polityką zagraniczną".

Według Komorowskiego, Polska może wycofać się z tej błędnej decyzji "poprzez ruch do przodu", czyli wystąpienie z zaproszeniem dla obserwatorów. Z kolei Meller powiedział, że tego typu problem w ogóle nie powinien zaistnieć. Jak dodał, to jest zgodne z zasadą "uderz w stół, a nożyce same się odezwą".

Można nie wyrazić zgody na przybycie emisariuszy OBWE, ale po co? - pytał Meller. Jak powiedział, nie jest w interesie kraju, by rozpoczynać dyskusje na ten temat. Natychmiast powstaje spirala prawdziwych i domniemanych podejrzeń- mówił b. szef MSZ.

Jak przypomniał, OBWE ma swoje prawa, swoją tradycję, którą Polska uznaje zarówno z powodów urzędowych, jak i moralnych. Na marginesie zwrócił uwagę, że np. dla Rosji największym wrogiem po polepszeniu relacji z NATO stało się OBWE właśnie z powodu silnego wymiaru moralnego.

W ocenie Mellera, obecnie następuje ideologizacja ewidentnie pragmatycznej kwestii, ideologizacja prac biurowych na szczeblu międzynarodowym. Nawet taka nota werbalna jest wykorzystywana jako element zagospodarowania lęków. To jest niedobre - ocenił.

Komorowski zgodził się z opinią Mellera, że problem zaproszenia obserwatorów na wybory do Polski w ogóle nie powinien się pojawić, ponieważ każdy kraj członkowski OBWE na mocy dokumentu kopenhaskiego z 1990 roku przyjął zobowiązanie do ich zapraszania.

Wiceszef PO podkreślił, że nie należało się obrażać na notę OBWE. Zamiast robić wrażenie, że chcemy się bronić przed najazdem obcych "Hunów" z OBWE, należało czym prędzej zaprosić. A OBWE by przyjechało, albo nie - mówił Komorowski.

W jego ocenie, jeżeli Polska nie zgodzi się na przyjazd obserwatorów OBWE, będzie to skutkowało tym, że "każdy dyktator, albo każdy nie respektujący mechanizmów demokratycznych" od tej pory będzie mógł się na to powoływać, odmawiając ich przyjęcia. Komorowski podkreślił, że cenę za decyzję Polski mogą więc zapłacić "inne narody rwące się do demokracji", a my zapłacimy cenę wizerunkową. Skórka nie warta wyprawki - mówił. Jego zdaniem, taka postawa rządu świadczy o podporządkowaniu problemu wizerunku polskiej polityki zagranicznej potrzebom wyborczym.

Bo jeśli Polska złamie zobowiązanie z dokumentu kopenhaskiego i nie zaprosi obserwatorów, to i inne kraje, które nie są członkami OBWE, albo są członkami OBWE "z lekko koślawą demokracją" uzyskają argument bardzo poważny - zaznaczył wiceszef PO.

Przypomniał, że niebawem wysłani zostaną obserwatorzy na Ukrainę. I będziemy się głupio czuli, jeżeli Ukraina powie, "jak to, to znaczy, że nasza demokracja jest taka podejrzana" - mówił Komorowski. Jak zaznaczył, rząd ma jeszcze czas, żeby się z tej decyzji wycofać, zapraszając obserwatorów.

Tymczasem rzeczniczka biura Instytucji Demokratycznych i Praw Człowieka (ODIHR) Urdur Gunnarsdottir dalej ma nadzieję, że OBWE otrzyma zaproszenie na wybory parlamentarne w Polsce. Gunnarsdottir uczestniczy w konferencji OBWE w Warszawie.

Przypomniała, że zgodnie z postanowieniami art. 8 Dokumentu Kopenhaskiego z 1990 roku, państwa członkowskie OBWE "zapraszają obserwatorów z innych państw członkowskich OBWE i stosownych instytucji prywatnych i organizacji, które mogą sobie tego życzyć".

Gunnarsdottir przypomniała, że obserwatorzy OBWE byli zaproszeni na wybory w roku 2005. Nie mogliśmy być, bo mieliśmy wiele wyborów w tym samym czasie - powiedziała. Dodała, że list OBWE wystosowany do polskiego MSZ nie był "niczym nadzwyczajnym". Uznała go za "zwykłą procedurę, gdyż do wyborów zostało już bardzo mało czasu".

Minister spraw zagranicznych Anna Fotyga oceniła w sobotę, że nota przedstawiona Polsce w sprawie przyjazdu obserwatorów OBWE na październikowe wybory parlamentarne jest "niestosownym dokumentem". Jak podkreśliła, "Polska jest krajem stabilnej demokracji".

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)