"Komorowski boi się Tuska, a premier jest w tarapatach"
Sondaże, także ten najnowszy Wirtualnej Polski pokazują niezmiennie trend spadkowy poparcia premiera i jego gabinetu. Ten niegdyś najpopularniejszy polityk zaczyna mieć poważne kłopoty i coraz więcej polityków, i działaczy obozu władzy zaczyna sobie zdawać sprawę, że ten do niedawna teflonowy lider zaczyna tracić odporność i siłę. I że czas być może zacząć stawiać na kogoś innego. Podobno Komorowski jest zaniepokojony aspiracjami Tuska - pisze w felietonie dla Wirtualnej Polski publicystka Joanna Lichocka.
Widać to nie tylko przy okazji kłopotów premiera z rozwiązaniem problemów, w które angażuje się osobiście, jak kwestia porozumienia ACTA. Nastąpiło bowiem coś, co można nazwać urealnieniem pozycji szefa rządu. Kompromitacje ministrów w jego rządzie zaczynają uderzać także w niego - Joanna Mucha, celebrytka w rządzie, powołuje właściciela zakładu fryzjerskiego na stanowisko dyrektorskie lub publicznie pyta, kto zdecydował, że w niedoszłym Superpucharze miały grać akurat Legia z Wisłą? Wydaje się to natychmiast, jest roztrząsane w mediach i... obciąża rachunek Tuska.
W tych miesiącach po raz pierwszy zabieg oddzielania premiera od odpowiedzialności za to, co robi rząd nie udaje się rządowym spin doktorom. Codzienne już informacje na temat ministrów - prócz Joanny Muchy także Sławomira Nowaka, którzy stali się swoistymi antybohaterami ostatnich tygodni, a jednocześnie są autorskimi pomysłami personalnymi premiera, które ciągną w dół wizerunek i rządu i premiera. Trudno się oprzeć wrażeniu, że wynajdując powody do krytyki tych dwojga, ktoś pośrednio rozpoczął walkę z samym premierem. Efekty powolutku stają się widoczne.
Dziś 51% respondentów ocenia szefa rządu źle i bardzo źle, zaś jego gabinet zbiera 57% ocen negatywnych. Jeszcze gorzej oceniany jest zdominowany przez rządzącą koalicję, a kierowany przez przyjaciółkę premiera, parlament. Sejm zebrał aż 67% ocen negatywnych - a dzieje się to przy umiarkowanych informacjach na temat jego działalności w mediach. Notowania parlamentu są dziś mniej więcej na tym samym poziomie, co niegdyś były najgorsze notowania śp. Lecha Kaczyńskiego - ale jak pamiętamy prezydent był obiektem codziennych ataków, drwin i ośmieszeń, kiepskie wyniki w rankingach były oczywistą tego konsekwencją (a niekiedy elementem krytyki). Obecny sejm karnie głosujący zlecone przez rząd ustawy niczego podobnego nie przeżywa, a mimo to, Polacy oceniają go źle. To kolejny sygnał ostrzegawczy dla całej klasy politycznej - Polacy jeszcze wyraźniej niż dotąd postrzegają parlamentarzystów jako klasę próżniaczą.
Na tym tle błyszczy w sondażu prezydent Bronisław Komorowski, o którym od dawna mówi się, że jest zaniepokojony aspiracjami Donalda Tuska, który nie zrezygnował ponoć z walki o fotel prezydencki w przyszłej kadencji. W interesie prezydenta, jest więc osłabienie pozycji premiera. Jeśli patrzeć na sondaże, sprawa wydaje się dość prosta. Pracę prezydenta ocenia pozytywnie 71% respondentów, ale trzeba też stwierdzić, że jest to skala, którą trudno traktować poważnie. Oznaczałoby to, że Polacy są nadzwyczaj zgodni w zachwycie nad lokatorem Belwederu, a w to jednak, po licznych wpadkach Bronisława Komorowskiego trudno uwierzyć.
Jednak jedno wydaje się bezsporne - prezydent jest obecnie pod znacznie szczelniejszą ochroną establishmentowych mediów niż premier i z pewnością cieszy się w związku z tym znacznie większą popularnością niż rząd. O bardzo wielu kwestiach lub znaczeniu działań prezydenta i jego otoczenia Polacy po prostu nie mogą się dowiedzieć z koncesjonowanych mediów, ale każda narada czy spotkanie u prezydenta, które chce nagłośnić pałac prezydencki jest transmitowana na żywo przez wszystkie telewizje informacyjne. Widać wyraźnie, że narracja prezydencka wypiera z mainstreamu zabiegi spin doktorów rządu. Mówiąc językiem premiera wiele wskazuje, że ktoś właśnie przestawił wajchę. Nie na jego korzyść.
Joanna Lichocka specjalnie dla Wirtualnej Polski