Komisja śledcza znajdzie wspólników Rywina?
Sejmowa komisja śledcza badająca sprawę Rywina może skończyć pracę na początku stycznia, doprowadzając do zidentyfikowania wspólników Rywina; w tym celu musi jeszcze przesłuchać innych świadków: osoby z pierwszych stron gazet, ale też np. kierowców i sekretarki - uważa przewodniczący komisji Tomasz Nałęcz (UP).
25.10.2003 | aktual.: 25.10.2003 15:59
"Nie chciałbym chwalić dnia przed zachodem słońca, ale uważam, że dzisiaj mamy bardzo poważną szansę ustalić wspólników Lwa Rywina i poprzeć to ustalenie dowodem, aczkolwiek to będą dowody poszlakowe, dopóki Lew Rywin nie przemówi" - powiedział Nałęcz.
"Trudno mi jednak wierzyć, że Lew Rywin przemówi, bo przemawiając zmienia sobie kwalifikację prawną z oskarżenia o płatną protekcję na udział w aferze korupcyjnej. Ale gromadzimy tyle poszlak, że moim zdaniem nie warto już się cofać przed próbą identyfikacji tego grona, które Lew Rywin nazywa grupą trzymającą władzę" - dodał.
Według Nałęcza, komisja która podjęła decyzję o ponownym przesłuchaniu prezes Agory Wandy Rapaczyńskiej i szefowej gabinetu politycznego premiera Aleksandry Jakubowskiej, prawdopodobnie będzie chciała przesłuchać jeszcze innych świadków.
"Niewykluczone, że będą wśród świadków ludzie z pierwszych stron gazet, ale też niewykluczone, że wśród tych świadków zaczną się pojawiać ludzie, których do tej pory nie przesłuchiwano, a których wiedza może być kapitalna: kierowcy, sekretarki, ludzie obsługujący komputery" - ujawnił Nałęcz.
Jego zdaniem, pomimo takich planów możliwe jest szybkie zakończenie pracy komisji. "Myślę, że jeśli się sprężymy, jest realne zakończyć pracę komisji w rocznicę jej powołania, a więc do 10 stycznia przyszłego roku" - uważa.
Jednym z warunków jest ograniczenie zbędnych wątków w pracy komisji. "Cenię bardzo dociekliwość posła Rokity, ale nie rozumiem, dlaczego tak mu zależy na ustaleniach szczegółów kontaktów Adama Michnika z prezydentem, ponieważ materiał dowodowy zgromadzony przez komisję nie pozostawia najmniejszej wątpliwości, że pan prezydent z tą sprawą nie miał nic wspólnego. Adam Michnik informując pana prezydenta o tej sprawie, wciągnął go w tę sprawę, tak jak mógł wciągnąć każdą z kilkuset innych postaci" - podkreślił szef komisji.