"Komisja Jakiego. Czas rozliczeń". Sensacyjna książka o kulisach komisji weryfikacyjnej. Tylko na WP
Kto zachowuje się jak Jasiek z "Wesela"? Kogo zaatakowali hakerzy? Miłośnikiem jakiej części garderoby jest Patryk Jaki? Któremu ministrowi członkowie komisji weryfikacyjnej chcieli zbudować altankę? Kim jest pani Małgosia, odpowiednik "pani Basi" z Ucha Prezesa? Odpowiedzi na te pytania we fragmentach książki "Komisja Jakiego. Czas rozliczeń", które WP publikuje jako pierwsza.
Pisali ją pół roku. I w końcu wychodzi - w środku najbardziej intensywnej w historii i skupiającej uwagę wyborców w całej Polsce kampanii prezydenckiej w Warszawie. "Komisja Jakiego. Czas rozliczeń" - tak nazywa się pierwsza książka o kulisach działania komisji weryfikacyjnej autorstwa dwóch jej członków - dr. Bartłomieja Opalińskiego i Adama Zielińskiego. Pierwszy zasiadł w komisji z ramienia PSL, drugi - jako przedstawiciel Kukiz'15.
Książka - której oficjalna premiera datowana jest na 24 września - była zatem pisana z punktu widzenia przedstawicieli opozycji. Tyle że w istocie pokazuje ona działania PiS - z wiceministrem sprawiedliwości Patrykiem Jakim na czele - w kontekście komisji weryfikacyjnej wyjątkowo pozytywnie.
- Komisja okazała się instytucją niezwykle potrzebną i skuteczną. Również - a może przede wszystkim - ze względu na dobre relacje panujące wśród członków tej instytucji. Pomimo tego że każdy z nas reprezentuje inną opcję polityczną - mówi Wirtualnej Polsce współautor książki Bartłomiej Opaliński.
Poniżej przedstawiamy wybrane, obszerne fragmenty książki, które przeczytacie Państwo przedpremierowo tylko w WP.
Komisja weryfikacyjna jak 500+
"W kierownictwie obozu "dobrej zmiany" zdiagnozowano potrzebę przejęcia elektoratu socjalnej lewicy. Program 500+ trafił na podatny grunt i na długi czas zmarginalizował wszystkie inne środowiska polityczne (...) Z biegiem czasu należy postawić tezę o tym, że komisja weryfikacyjna stała się drugim co do przydatności politycznej PiS-u dziełem "dobrej zmiany".
Osobiste zaangażowanie Kaczyńskiego, Jaki jak Ziobro, żerujące elity III RP
"Nowa instytucja została zaprojektowana w ten sposób, że jednocześnie pokazuje twarz szeryfa (porównywalną do wizerunku Zbigniewa Ziobro w aferze Rywina) oraz władzy wrażliwej na losy lokatorów. Został też jasno zdefiniowany wróg - elity III RP, które żerowały na nieudolności państwa. Zresztą proszę zwrócić uwagę na fakt, że prezes PiS Jarosław Kaczyński osobiście zaangażował się w promowanie koncepcji komisji weryfikacyjnej jako sposobu na walkę z "dziką reprywatyzacją". W dniu 18 października 2016 r. pojawił się na wspólnej konferencji prasowej z Patrykiem Jakim, pokazującym na slajdach swoje marzenie o nowej instytucji. Prezes Kaczyński niezwykle rzadko angażuje się w zdarzenia prezentujące nowe pomysły władzy - takie wydarzenia można policzyć na palcach jednej ręki".
Grunt pod wybory samorządowe
"Z jednej strony nowy organ miał ścigać aferzystów i pokazywać ich opinii publicznej. Jednak równolegle przewodniczący komisji od początku musiał się jawić również jako dobry gospodarz, który przywraca majątek Warszawie i Polsce. Przyjęte rozwiązanie u swoich podstaw miało nie tylko przelicytować konstytucyjną formułę zaproponowaną przez opozycję, ale również przygotować grunt pod rozszerzenie elektoratu PiS-u oraz wybory samorządowe w dużych miastach".
Komisja podbija poparcie dla PiS
"Z perspektywy roku wiemy, że przeciwnik zagrał w grę rozpisaną przez PiS. Elity wpisały się w rolę szwarccharakteru. Społeczeństwu ukazano prawników, urzędników i biznesmenów, którzy nie są zainteresowani wyjaśnianiem okoliczności wokół kolejnych zwrotów nieruchomości. Negacyjna postawa prezydent m. st. Warszawy stała się świetną okolicznością dla PiS.Troskę o ludzką krzywdę skonfrontowano z okrzykami o niekonstucyjności działania. Z takiego starcia zwycięsko wyszli autorzy koncepcji komisji weryfikacyjnej. Jeszcze w kwietniu 2017 r. łączne poparcie dla PO i Nowoczesnej równoważyło poparcie dla PiS. W kolejnym miesiącu ruszyła komisja weryfikacyjna. W ciągu pół roku obóz "dobrej zmiany" uzyskał 14 punktów procentowych przewagi nad łącznym poparciem dla "totalnej opozycji".
Wieczny sprint szeryfa
"Na starcie komisja została spozycjonowana jako instytucja Jakiego. To nie tylko charakter, wydarzenia bieżące i media wykreowały taką silną personalizację całego organu z posłem PiS z Opola. Przyczyniły się do tego przede wszystkim rozwiązania prawne - osobny tryb powołania, termin, uprawnienia przewodniczącego. Świetnym tego wyrazem był fakt żądania przez Patryka Jakiego dokumentów od ratusza, zanim został wybrany skład komisji przez Sejm RP. Taka filozofia pracy i rola członków organu przywitała nas na przedbiegach. Po roku stało się to też zrozumiałe, że Patryk Jaki ze swoją dynamiką działania nie czekałby cierpliwie ze startem prac. Jego charakter determinuje przeciwieństwo bierności, a zarazem wieczny sprint do podejmowania kolejnych aktywności".
Atak hakerski na Jakiego
"Niezależnie od poglądów politycznych wszyscy trafiliśmy na niezwykle trudny front pracy. Wspólnie staliśmy się adresatami licznej korespondencji, w szczególności próśb prześladowanych lokatorów. Dzieje historii rzuciły dziewięciu facetów w środek zawiłości prawnych sięgających do Kodeksu Napoleona i wojennej zawieruchy. Razem siedzieliśmy w salach więzienia we Wrocławiu oraz słuchaliśmy poszczególnych historii mrożących krew w żyłach. W mediach najwierniejszy fan komisji miał szansę zobaczyć mniej niż 10% jej działań.
W naszej pamięci zostanie wydarzenie, do którego doszło na niejawnym posiedzeniu — Patrykowi Jakiemu włączyło się połączenie telefoniczne. Właściciel aparatu nie mógł go wyłączyć ani zakończyć „rozmowy”. Inny członek komisji oznajmił, że sam miał taką samą sytuację kilka tygodni temu i zdiagnozowano to jako próbę ataku hakerskiego. Jedyne co można było zrobić to wyjąć kartę SIM oraz odłożyć urządzenie. Cała ta sytuacja miała miejsce podczas posiedzenia niejawnego, na którym dyskutowaliśmy dalsze losy kilku nieruchomości wartych łącznie ponad 150 mln złotych".
Celebryci w zreprywatyzowanych kamienicach
"W trakcie prac komisji weryfikacyjnej natknęliśmy się na dziesiątki nazwisk celebrytów występujących w aktach spraw poszczególnych kamienic. Bylibyśmy w stanie skompletować z nich reprezentację wszystkich telewizyjnych kanałów ogólnopolskich oraz dobrać uznaną obsadę aktorską do nietuzinkowych spektakli. W zreprywatyzowanych kamienicach ulokowały się również rodziny polityków większych partii politycznych".
Patryk Jaki - postać jak z "Chłopców z placu broni", "Ziemi obiecanej" i "Wesela"
"Poszukując pewnych wzorów postaci z tekstów kultury, do których można by się odnieść przy charakterystyce przewodniczącego naszej komisji, należałoby umieść ten opis w trójkącie Ernesta Nemeczka (Chłopcy z placu broni), Karola Borowieckiego (Ziemia obiecana) i Jana Mikołajczyka (Wesele). Media obiegła akcja „stałem pod blokiem”, gdy próbowano robić przytyki Patrykowi Jakiemu za zdjęcia z młodości w podwórkowej konwencji. Jednak nie tylko ten fakt rodzi skojarzenia z bohaterem węgierskiej powieści.
Obydwie postaci cechuje odwaga, brawura i częste wychodzenie poza konwencję. Przewodniczącemu komisji weryfikacyjnej nie można też odmówić konsekwencji w dążeniu do sukcesu, bezkompromisowości w realizacji misji zgodnie z zasadą „cel uświęca środki” i w tym rodzi skojarzenia z Borowieckim z dzieła Reymonta. Natomiast przywiązanie do aparycji, poziom doświadczenia oraz pomysłów na robienie wrażenia budzi istotne skojarzenia z postacią Jaśka z Wesela Stanisława Wyspiańskiego. W tym kontekście wielu obserwatorów działania komisji nie może odmówić jej przewodniczącemu nieprawdopodobnego zapału, zaangażowania. Jednak te same osoby wyrażają wątpliwość, czy wybrano przewodniczącego, który sprosta wyzwaniu".
Jaki, wielbiciel szalików
"Patryk Jaki często wyróżnia się strojem i umiłowaniem detali. Na komisję sejmową w sprawie nowelizacji ustawy o naszej komisji przyszedł w eleganckim płaszczu i z odblaskowo purpurowym szalem (na drugą okazję z pomarańczowym odpowiednikiem). Dodajmy, że w polskim parlamencie akurat na ogrzewanie nie można narzekać. Ten sam Patryk Jaki przywiązywał wagę do kolejności spraw z uwagi na krzyk bezradności lokatorów. Dzięki jego decyzjom jednak nie wszystko w komisji obraca się wokół partykularnego interesu partii władzy. Sam byłem aktywnym świadkiem wydarzeń, których bieg zmieniał Patryk Jaki ze względu na prośby mieszkańców Warszawy".
Sebastian Kaleta, pierwszy oficer ze specjalną altanką
"Tę postać można śmiało nazwać pierwszym oficerem na pokładzie komisji weryfikacyjnej. Często zastępował Patryka Jakiego w prowadzeniu obrad lub wyręczał w licznych czynnościach technicznych. Dość szybko dorobił się wielkiej pieczęci jako członek komisji działający z upoważnienia przewodniczącego.
Swoją pracę w komisji zaczął z bagażem kontaktów z dziennikarzami, pracy w Ministerstwie Sprawiedliwości i najlepszej relacji z Patrykiem Jakim. Poza rolą zmiennika w czynnościach technicznych Sebastian Kaleta od początku jest merytorycznym zapleczem przewodniczącego komisji. Warto dodać, że ukończył prawo na UW, a następnie został radcą prawnym. Na pewno te kompetencje wielokrotnie przydały się w szybkich konsultacjach prowadzonych przez Patryka Jakiego".
Autorzy książki podkreślają, że to Sebastian Kaleta jest nieformalnym "medialnym przedstawicielem" komisji weryfikacyjnej i to on zwykle reprezentuje komisję w audycjach politycznych i rozmowach z dziennikarzami. Ci najczęściej zwracają się właśnie do niego.
"Sebastian często udziela wywiadów pod budynkiem Ministerstwa Sprawiedliwości. Z tego powodu (żartobliwie) była rozważana inwestycja w specjalną altankę, która ułatwiałaby naszemu koledze realizację misji medialnej".
Pani Małgosia jak pani Basia z Nowogrodzkiej
"Członkom komisji podczas pracy towarzyszy siedząca w sekretariacie Pani Małgosia. Ta sympatyczna, niezwykle operatywna osoba pracuje w ministerstwie od bardzo dawna. Widać to już przy pierwszym kontakcie. Pani Małgosia niejedno już w resorcie sprawiedliwości widziała. Wie, z kim i jak rozmawiać, a jej bieżąca pomoc organizacyjna jest wręcz nieoceniona. Gdyby po zakończeniu aktywności zawodowej zdecydowała się napisać książkę i uchylić w niej choć rąbek wiedzy i doświadczenia zdobytego przez lata, widząc w resorcie sprawiedliwości kolejne przewijające się ekipy polityczne, z pewnością byłby to wysokiej klasy bestseller".
"Jedna drużyna" - wyjazd do Wrocławia i przejście na "ty"
"Rok pracy komisji to także dobry moment, aby podsumować relacje międzyludzkie w niej panujące. Zwłaszcza mając na uwadze zderzenie wielu różnych środowisk: polityków, prawników, osób spoza świata polityki, jak również uwzględniając to, że w komisji zasiadają przedstawiciele wszystkich pięciu klubów sejmowych: czterech członków wskazanych przez PiS, oraz po jednym członku z ramienia PO, Kukiz’15, PSL i Nowoczesnej. Praca w takich warunkach stanowi wyzwanie, zwłaszcza dla przewodniczącego. Umiejętna współpraca na zasadzie konstruktywnego dialogu i wspólnej realizacji celów wyznaczonych przez ustawodawcę stanowi priorytet i pierwszy rok pracy komisji pokazuje, że ten cel jest realizowany pomyślnie.
Bodaj pierwszym wydarzeniem cementującym nasz komisyjny zespół był wspólny wyjazd do Wrocławia. Miał on miejsce 27 czerwca 2017 roku. Wówczas członkowie komisji przesłuchiwali niejawnie trójkę osób przebywających we wrocławskim areszcie w związku z postawionymi zarzutami dotyczącymi nieprawidłowości przy warszawskiej reprywatyzacji. Osobami tymi byli: Andrzej M., Tomasz Ż. oraz Grażyna K.-B. Prawie wszyscy członkowie komisji odbyli wspólną podróż pociągiem PKP. Podczas niej odbyła się swego rodzaju odprawa robocza, w trakcie której przeprowadziliśmy rozmowę i precyzyjne omówienie naszego celu, a także podzieliliśmy się na trzyosobowe podzespoły do przesłuchania poszczególnych świadków.
Patryk Jaki podtrzymał sformułowaną podczas pierwszego niejawnego posiedzenia komisji prośbę i deklarację o stu dniach dobrej współpracy ponad podziałami i wojnami partyjnymi. Podczas wyjazdu najstarszy z naszego grona — Jan Mosiński zaproponował, abyśmy mówili do siebie po imieniu. Ta propozycja została przyjęta przez wszystkich członków komisji, co spowodowało naturalne skrócenie dystansu i większą swobodę w rozmowie. Również przewodniczący ochoczo przyjął propozycję, dostrzegając w tym — jak sam później przyznał — pole do poprawy współpracy.
Widać było, że początkowo atmosfera była sztywna również wśród członków z rekomendacji PiS-u. Na samym początku pracy komisji doświadczyliśmy tego w dyskusjach merytorycznych. Podczas pierwszych posiedzeń niejawnych opozycjoniści symbolicznie zostali usadowieni po drugiej stronie wielkiego stołu".
Mecze rugby
"Debaty pomiędzy członkami komisji namaszczonymi przez PiS a resztą świata przypominały mecze rugby, gdzie zawodnicy rozpoczynają grę, stojąc naprzeciwko siebie. Przez pierwszy rok pracy ten obraz stopniowo się zmieniał. Straciła na znaczeniu symbolika rozdzielania większości od mniejszości. Z czasem postulaty merytoryczne z opozycji wewnętrznie stały się coraz bardziej szanowane, aczkolwiek nie zawsze uwzględniane. Od wewnątrz byliśmy świadkami kształtowania się nowej instytucji i towarzyszącej temu atmosfery pracy.
Początkowe polityczne bloki startowe w warunkach codziennej pracy, bez kamer i widowni, stały się dysfunkcjonalne. Wypada zauważyć, że większość członków komisji ma w zakresie jej prac wspólny cel. Zarówno partie PSL, jak i Nowoczesna oraz ruch Kukiz’15 nigdy nie rządziły w Warszawie (dwa z tych ugrupowań — Nowoczesna i Kukiz’15, ze względu na swoją genezę i staż na scenie politycznej, nigdy nawet nie miały takiej szansy).
Przedstawiciele tych trzech klubów parlamentarnych z założenia nie mają więc interesu we wprowadzaniu do prac komisji zbędnych obstrukcji. Wydawać by się mogło, że odmiennie sprawa będzie wyglądać w przypadku Platformy Obywatelskiej. Do tego ugrupowania należy bowiem Hanna Gronkiewicz-Waltz, prezydent Warszawy w latach 2006–2018, a więc w okresie wybuchu afery reprywatyzacyjnej. Przypuszczano, że Platforma Obywatelska, która wszak do ostatniej chwili zastanawiała się, czy skierować do komisji swojego kandydata, będzie cały czas w kontrofensywie do podejmowanych przez nią działań.
Rzeczywistość okazała się jednak odmienna. Przedstawicielem Platformy Obywatelskiej w Komisji został Robert Kropiwnicki, polityk, ale także prawnik. Jego działania należy ocenić jako prawnie i politycznie wyważone. Znajdując się w trudnej sytuacji, pomiędzy sferą obnażanych przez działania komisji faktów dotyczących warszawskiej mafii reprywatyzacyjnej a naturalną potrzebą obrony swojej partyjnej członkini, Robert Kropiwnicki odnajdywał niezbędną równowagę. Choć wielokrotnie — zwłaszcza podczas transmitowanych w TVP rozpraw — argumentował swoje stanowisko odmienne niż Patryk Jaki i członkowie komisji z nadania PiS, to jednak w kwestiach o charakterze kluczowym zawsze dostrzegał racje prawne, czego potwierdzeniem są wyniki głosowań z jego udziałem. Niemniej wielokrotnie zabierał głos w sytuacji, gdy pomiędzy sferą faktów prawnych wśród zasiadających w komisji przedstawicieli partii rządzącej wątki i uszczypliwości polityczne były dość ekspansywne.
Starał się przy tym — co jest naturalne — możliwie jak najlepiej bronić interesów partyjnych, wielokrotnie przyznając rację działaniom ratusza, pełnomocników prezydenta Warszawy oraz samej Hanny Gronkiewicz-Waltz. Tak było np. w przypadku wzywania prezydenta Warszawy w charakterze strony przed komisję, kiedy pełnomocnicy ratusza z uporem maniaka twierdzili, że miasto nie jest stroną w tej sprawie. Abstrahując od zasadności bądź niezasadności tych wywodów (nadmienię tylko, że zgodnie z art. 28 Kodeksu postępowania administracyjnego stroną w postępowaniu administracyjnym jest każdy, czyjego interesu prawnego lub obowiązku dotyczy postępowanie albo kto żąda czynności organu ze względu na swój interes prawny lub obowiązek), bez względu na obraną przez ratusz taktykę procesową, Robert Kropiwnicki poszukiwał argumentów na jej uzasadnienie".
"Komisja Jakiego. Czas decyzji" - autorzy: Bartłomiej Opaliński i Adam Zieliński, wydawnictwo Zysk i Ska, 2018 r. Książka ukaże się 24 września.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pltu wstaw treść