Komentarze po starciu Miller-Rokita
Premier, mówiąc o "ordynarnej manipulacji",
przekroczył dopuszczalne miary; tym razem Miller starał się
bardziej trzymać na wodzy swoje emocje, ale mu nie wyszło; premier
ma talent do sporów z członkami komisji i robi to, by zadowolić
"twardy elektorat" - tak poniedziałkowe starcie Leszka Millera z
Janem Rokitą (PO) komentowali posłowie i publicyści.
16.06.2003 | aktual.: 16.06.2003 19:29
Premier zarzucił Rokicie, że dopuścił się "ordynarnej manipulacji" w czasie, gdy zadawał mu pytania o procedurę towarzyszącą nowelizacji ustawy o rtv. Chodzi o pominięcie przez posła jednego z zapisów regulaminu Rady Ministrów, który mówi, że wszystkie procedury, o które pytał Rokita, nie mają zastosowania, gdy jakiś akt prawny jest zawarty w planie pracy rządu.
Słowa premiera o "ordynarnej manipulacji" Rokita uznał za próbę ucieczki przed wrażeniem skrajnej niekompetencji, jaką wykazał Prezes Rady Ministrów w sprawie trybu uchwalania ustawy podczas odpowiadania na jego pytania.
Rokita powiedział dziennikarzom po posiedzeniu komisji, że nie zamierzał sprowokować Millera, wiedząc, że ma do czynienia z osobą "szczególnie podatną na to, by wybuchnąć wyzwiskami". Tłumaczył, że zdumiało go to, iż premier nie zna w ogóle nawet tych zasad tworzenia prawa, które sam proklamował niedawno nadanym przez siebie samego regulaminem.
Były redaktor naczelny "Trybuny" Janusz Rolicki uważa, że jeśli potwierdzi się teza Rokity o tym, że przy przygotowaniu nowelizacji ustawy o rtv zostały złamane regulamin i przepisy prawa, to sprawa kwalifikuje się do Trybunału Konstytucyjnego.
Komentując starcie Millera z Rokitą, Rolicki podkreślił, że premier ma talent do spierania się z członkami komisji. "Nie unika tych starć, bo to podoba się twardemu elektoratowi" - podkreślił. Przypomniał, że za kilkanaście dni odbędzie się kongres SLD, więc Miller potrzebuje zdecydowanego poparcia. Były naczelny Trybuny podkreślił jednak, że reakcja premiera pozostawia pewien niesmak. Dodał, że również poseł Rokita mógł darować sobie określenie: "kiedy ten człowiek przestanie mnie obrażać".
Członek komisji śledczej Zbigniew Ziobro (PiS) - który podczas poprzedniego przesłuchania premiera przed komisją nazwany został przez szefa rządu "zerem" - uważa, że w poniedziałek Miller starał się bardziej trzymać na wodzy swoje emocje. Choć, jak dodał, pod koniec przesłuchania dwukrotnie premier zaatakował Rokitę, zarzucając mu, że świadomie manipuluje.
Publicysta "Rzeczpospolitej" Bronisław Wildstein uważa, że Miller, oskarżając Rokitę o "ordynarną manipulację", przekroczył dopuszczalne miary. "Zachowanie premiera było dość zdumiewające, wyglądało to tak, jakby chciał coś ukryć" - dodał Wildstein.
Szef komisji śledczej Tomasz Nałęcz (UP) uważa, że i Rokita, i Miller odeszli od reguł Kodeksu postępowania karnego. Dodał, że nie chce rozstrzygać, kto w tej sytuacji zawinił bardziej.