Komentarz WP: zwycięstwo niemych to porażka
Po raz kolejny zwycięstwem w wyborach mogą chełpić się ci, którzy do urn nie poszli. Ci, którzy nad komisje wyborcze przedłożyli parki, kawiarnie, działki i telewizor, stanowią ponad 60% uprawnionych do głosowania – najwięcej w historii wyborów parlamentarnych w III RP. Szkoda tylko, że ich głos jest całkowicie niemy. Ta cisza powinna dźwięczeć nam w uszach.
25.09.2005 | aktual.: 26.09.2005 09:33
Oczywiście nie ma co dłużej zastanawiać się nad przyczynami zwycięstwa bezgłośnych. Politycy ciężko pracują na te regularne sukcesy. Przez ostatnie cztery lata nieustannie prowadzili kampanię wyborczą na rzecz zostania w domu. Po co zdzierać zelówki, po co marnować tusz w długopisie, skoro „i tak nic się nie zmieni”, „i tak nas oszukają”.
Jednak to, że tak łatwo i tak banalnie można wyjaśnić niską frekwencję, nie znaczy że należy nad tym przejść do porządku dziennego. Im mniej osób będzie głosowało, tym więcej nie będzie miało swojej reprezentacji we władzach. Im więcej osób będzie pozbawionych reprezentacji, tym bardziej będzie rosło poczucie opuszczenia przez rządzących. A im większe będzie poczucie opuszczenia, poczucie „że i tak nic się nie zmieni”, tym mniej będzie głosujących. Gdzie nas zaprowadzi to błędne koło?
Od czasu do czasu pojawiają się głosy, że uczestnictwo w wyborach powinno być obowiązkowe, że osoby, które nie spełnią tego obowiązku, powinny być karane finansowo. Inny pomysł miała Samoobrona, która chciała nagrodzić gminę, w której frekwencja będzie najwyższa. Pomysły chybione. Nie chodzi o to, by lęk o stan portfela pchał nas do urn. Nie chodzi o to, by wybory traktować jak kolejną „zdrapkę”. Mamy być wolnymi ludźmi w wolnym kraju, brać odpowiedzialność i znać wartość swojego głosu. Choćby po to, by mieć prawo do narzekania na polityków.
Od wielu lat głównym tematem powyborczych komentarzy jest ubolewanie nad niską frekwencją. Z wyborów na wybory Polacy zdają się coraz bardziej znudzeni możliwością wyboru władzy. Znudzeni wolnością? Kiedy nudzimy się jednym programem telewizyjnym, przełączamy się na drugi lub wyłączamy telewizor i idziemy na spacer. Co zrobią ci, którzy znudzili się wolnością? Na co przełączą Polskę?
Krzysztof Cibor, Wirtualna Polska