PolskaKomentarz Internauty: Nie gasić światła!

Komentarz Internauty: Nie gasić światła!


Wiele było w III RP afer, których sprawcy byli wszystkim znani, ale nikt nikogo nie potrafił złapać za rękę. 22 lipca 2002 r. udało się to Adamowi Michnikowi, choć dowiedzieliśmy się o tym kilka miesięcy później. To, co rozgrywało się zwykle w zaciszu gabinetów ujrzało światło dzienne. I dopóki w tym świetle pozostanie jest szansa, że tzw. Rywingate wyjdzie politykom, ludziom biznesu i nam, czyli społeczeństwu na dobre.

Pijaństwo w czasie pracy, oszustwa podatkowe, wyłudzanie zwolnień lekarskich, korupcja w urzędach... Wiele podobnych zjawisk było dotąd tolerowanych przez opinię publiczną odruchem chyba jakiegoś rodzaju solidarności. Na drugim biegunie mamy tzw. elity polityczne, wśród których zbyt często dochodzi do wyłudzania kredytów, forsowania ustaw, na których wprowadzaniu zarabiają rodzina lub znajomi posła, udzielania poręczeń za podejrzanych o przestępstwa, zasłaniania się poselskim immunitetem w pospolitych sprawach karnych. Trudno tu odróżnić przyczynę od skutku; dociec, co jest najpierw: czy naszych polityków zawdzięczamy "tolerancyjnemu" społeczeństwu, czy też to przykład z góry wpływa na nie wyjątkowo demoralizująco.

Na tym tle pojawiła się sprawa Rywina. Pierwsi świadkowie zostali przesłuchani, padły pierwsze oskarżenia. Zaczynają pojawiać się sprzeczne zeznania, których nie można od razu zweryfikować. Pozostaje tylko dać wiarę jednej lub drugiej stronie. Michnikowi, który zeznawał przez kilkanaście godzin, odpowiadał na dziesiątki pytań, lub Rywinowi, który wygłosił przygotowane oświadczenie, zapewne wcześniej dokładnie przemyślane i odmówił odpowiedzi na jakiekolwiek pytanie. Wszedł zatem w niebezpieczny syndrom Kołodki, który komunikuje się tylko za pomocą oświadczeń publikowanych na stronach ministerstwa finansów, konferencji prasowych, na których nie odpowiada na pytania dziennikarzy lub wywiadów z wybranymi mediami. Robi się tak z dwóch powodów: albo jest się przekonanym o swej nieomylności, co u osoby publicznej naprawdę trudno tolerować, albo się po prostu boi konfrontacji . W wypadku Rywina może chodzić o to drugie.

Dobrze się stało, że komisja pracuje jawnie. Pracy prokuratury sprawdzić się nie da, a jej prestiż nie jest nieskazitelny. W tej sytuacji, Bogu dzięki za wolne media w Polsce. Póki sprawa będzie nagłaśniana, póty będzie istnieć wiara w jej wyjaśnienie. Tym bardziej, że oprócz wątków związanych z propozycją Rywina i jego ewentualnymi mocodawcami poruszane są przy okazji inne, nie mniej ciekawe. Mówi się więc siłą rzeczy o nieszczęściu w postaci KRRiTV, o publicznej tylko z nazwy telewizji, o sympatiach, czy może raczej antypatiach jej prezesa i o jego ewidentnych politycznych powiązaniach. Któż to wie, co może wyjść na jaw w krzyżowym ogniu pytań niektórych, najbardziej dociekliwych posłów z komisji śledczej?

W ogóle dla polityków otwiera się teraz szansa. Kiedy sprawa korupcji stanie się w Polsce głównym tematem rozmów, kiedy zmieni się klimat na bardziej sprzyjający jej zwalczaniu, ten polityk, który tę tendencję wykorzysta, może zebrać obfite polityczne żniwo. Kiedy łapówki, pijaństwo w pracy będzie wreszcie piętnowane, kiedy wzbierze społeczna fala przeciw oszustom i oszustwom, uczciwość w życiu politycznym może stać się normą, a nie czymś wyjątkowym. (Endargo)

Źródło artykułu:WP Wiadomości

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (0)