PolskaKomendant zgwałcił 3 kobiety - mroczna przeszłość milicji

Komendant zgwałcił 3 kobiety - mroczna przeszłość milicji

Komendant zgwałcił 3 kobiety - mroczna przeszłość milicji
PAP/CAF
16.11.2011 12:03, aktualizacja: 16.11.2011 14:10

Po wojnie milicjanci, zamiast wprowadzać ład i porządek, często siali chaos. Niekiedy byli sprawcami najcięższych przestępstw - pisze tygodnik "Polityka". 14 maja 1945 r. "Gazeta Lubelska" doniosła o skazaniu na śmierć milicjanta, który zabił dwie osoby. Wyrok wykonano. Wiosną 1947 r. w Wiśniewie niedaleko Ełku komendant Konstanty Uliasz zgwałcił trzy kobiety. Został wydalony z MO i aresztowany. 4 lipca 1946 r. w Kielcach rozegrał się największy z powojennych antysemickich pogromów; w dużej mierze dokonał się on przy udziale tamtejszych funkcjonariuszy MO.

Po wojnie ciągnęło do milicji młodych mężczyzn, najczęściej bez wykształcenia, zarażonych wojennym stylem życia, zdemoralizowanych. Na terenie województwa kieleckiego 50% oficerów MO było pochodzenia włościańskiego, 30% robotniczego. W przypadku podoficerów i szeregowych aż 65% pochodziło ze wsi, 22% deklarowało pochodzenie robotnicze. Dla nich był to awans społeczny. Tak popularne w PRL dowcipy i anegdoty o milicjantach nie wzięły się z powietrza.

Samo pochodzenie, wcześniejsza zbędność, wojenne doświadczenia nie tłumaczą dostatecznie powojennego, nagannego zachowania wielu milicjantów. Można wskazać na wiele dodatkowych przyczyn np. wynagrodzenia na poziomie pensji głodowej. Jak głosiło popularne wówczas powiedzonko o funkcjonariuszach nowej władzy: "Z przodu łata, z tyłu łata, oto idzie demokrata".

"Milicja jest b. słaba, źle uzbrojona i na niesłychanie niskim poziomie moralnym" - oceniano sytuację na Opolszczyźnie. "Milicjanci biorę udział w rabunkach, są często w cichej zmowie z 'szabrownikami'". Powszechne było łapówkarstwo: drobne od "naręcznej handlarki" i znacznie poważniejsze - od rekinów czarnego rynku.

Pijaństwo milicjantów i nadużywanie przez nich władzy to codzienność powojnia. Plagą niektórych miejscowości stały się zdemoralizowane obsady posterunków, które łupiły okoliczną ludność. Miały na koncie wymuszenia, kradzieże, bandyckie napady.

Kilkanaście, może kilkadziesiąt zdemoralizowanych posterunków w całości zostało rozwiązanych przez służby wewnętrzne. W całym kraju było parę akcji weryfikacyjnych kadr w MO. Na przykład w Gdańsku zwolniono w 1945 r. 3 tys. osób, w woj. śląsko-dąbrowskim - 1,6 tys., na Dolnym Śląsku - ponad 2 tys.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (0)
Zobacz także