Komendant Główny Policji: uczciwi nie mają się czego bać
Nowy komendant główny policji Marek
Bieńkowski zapowiada wzmocnienie pionu wewnętrznego w policji,
który ściga "czarne owce" wśród funkcjonariuszy. W ciągu 2 lat
pracowników tego pionu ma być trzy razy więcej niż teraz - nie
mniej niż 700.
07.11.2005 | aktual.: 07.11.2005 21:53
Bieńkowski przedstawił w poniedziałek zarys swego programu antykorupcyjnego, który zamierza wdrażać, i liczy na poważne jego wsparcie z budżetu państwa. Programu restrukturyzacji policji nie da się realizować bez dodatkowych środków w budżecie - powiedział.
Podstawowe założenia programu to wzrost płac policjantów, tak by miały one walor antykorupcyjny (zapowiedziano, że zaczynają się prace studyjne nad systemem motywacyjnym), rozbudowa i nabór najlepszych policjantów do Biura Spraw Wewnętrznych (czyli policji w policji, BSW), powołanego przed ponad 5 laty przez komendanta Jana Michnę i w opinii Bieńkowskiego obecnie niedoinwestowanego kadrowo.
Komendant chce, by BSW było aktywne w zwalczaniu przestępczości wśród policjantów, działało wyprzedzająco, stosowało prowokacje i techniki operacyjne. Ostatni etap to wprowadzenie i "solidna weryfikacja" oświadczeń majątkowych wszystkich policjantów, a także wprowadzenie zasady, w myśl której policjant, skazany za ciężkie przestępstwo, np. korupcyjne czy współpracę z gangami, nie tylko byłby wydalany ze służby, ale też traciłby służbowe mieszkanie, uprawnienia emerytalne i wszystkie inne świadczenia. Każdy musi wykalkulować, czy to mu się opłaca - podkreślił Bieńkowski.
Według niego, zaostrzenie dyscypliny w policji polepszy jakość tej służby. Jestem przekonany, że w policji pracuje bardzo wielu uczciwych, rzetelnych i oddanych swej pracy. Uczciwi nie mają się czego bać - zapewnił Bieńkowski.
Pytany przez dziennikarzy na konferencji prasowej, czy w policji jest aż tak źle, by trzykrotnie podnosić liczbę funkcjonariuszy BSW, Bieńkowski odpowiedział, że nigdy nie jest tak dobrze, by nie mogło być lepiej. Uważa on, że nie szkoda kierować najlepszych fachowców do BSW, bo per saldo ich praca - "policji w policji", jak nazywane jest to biuro - przyniesie tej formacji wiele pożytku.
W poniedziałek kierownictwo Komendy Głównej Policji wręczyło nagrody policjantom Centralnego Biura Śledczego z Łodzi, którzy współpracują z prokuraturą w śledztwie ws. zniknięcia ponad 40 kg narkotyków z łódzkiego magazynu CBŚ. Pod koniec października media podawały, że policja zatrzymała, a sąd aresztował dwóch mężczyzn, w tym policjanta z łódzkiego zarządu CBŚ-podejrzanych ws. kradzieży tej kokainy i heroiny z policyjnego magazynu.
Rzecznik łódzkiej prokuratury okręgowej Krzysztof Kopania chwalił w poniedziałek tę współpracę z policją i ocenił ją bardzo wysoko. O samej sprawie organa ścigania wiele nie mówią. Kopania ujawnił, że ok. 40 policjantów CBŚ zgodziło się poddać badaniu na wykrywaczu kłamstw. Nie zgodziło się dwóch - poinformował rzecznik prokuratury. Policjanci powiedzieli, że aresztowany policjant CBŚ to jeden z dwóch, którzy nie chcieli się zbadać. Po ujawnieniu kradzieży policjant chciał odejść na emeryturę, ale nie zgodził się na to szef CBŚ. Drugi aresztowany to cywil.
To przykład sprawy, w której klęskę udało się przekuć w sukces - powiedział Bieńkowski. Nawiązał w ten sposób do jej politycznego kontekstu - gdy latem media ujawniły, że z magazynów CBŚ zginęły kilogramy narkotyków, rozpętała się medialna burza, której finałem było odejście z MSWiA nadzorującego policję wiceministra Andrzeja Brachmańskiego.
Kto szybko daje, dwa razy daje. Nie mam wątpliwości co do wiarygodności ustaleń, poczynionych przez nagrodzonych policjantów - tak Bieńkowski odpowiedział na pytanie, czy nie jest za wcześnie na wręczanie policjantom nagród za sukcesy, mimo że śledztwo nie jest jeszcze zakończone.