Komar z wyrokiem śmierci


- Zarazek zaatakował już niektóre wróble i mazurki schwytane na skraju Puszczy Kampinoskiej w podwarszawskich Łomiankach. Świadczą o tym przeciwciała, które u nich wykryto - twierdzi prof. Józef Knap, doradca Głównego Inspektora Sanitarnego. Podobnie było pod koniec lat 90. w USA, gdzie najpierw masowo padały ptaki i zwierzęta, głównie konie, a dopiero potem wirus przeniósł się na ludzi. Od tej pory krąży we wszystkich stanach USA i w Kanadzie. Wniknął do krwiobiegu ponad 300 tys. Amerykanów, ponad 4 tys. osób zachorowało, a 240 chorych zmarło. Czy tak samo będzie w Polsce?

12.07.2004 | aktual.: 12.07.2004 08:20

Wylęgarnia wirusów

Wirus Zachodniego Nilu (West Nile Virus - WNV) wywołujący zapalenie mózgu pierwszy raz wykryto w 1937 r. u mieszkanki Ugandy. W latach 50. wywołał epidemię zapalenia mózgu i rdzenia kręgowego wśród mieszkańców Izraela, Egiptu, Konga, RPA, Pakistanu oraz Indonezji. Kilka lat temu w rejonie Wołgogradu i w dolnym biegu Wołgi zaatakował około tysiąca osób, z których 40 zmarło. W Europie wirus zadomowił się już w Grecji, Hiszpanii, Portugalii, we Włoszech i w Rumunii, gdzie zachorowało prawie 1,5 tys. osób, a 50 zmarło. Pojedyncze przypadki zachorowań odnotowano również u niemal wszystkich naszych sąsiadów: w Czechach, na Słowacji, Ukrainie i Białorusi.

Groźny wirus prawdopodobnie przeniosły do Polski ptaki migrujące z regionów tropikalnych. Od nich zarażają się miejscowe wróblowate, krukowate, gołębie, a także ptaki egzotyczne przebywające w ogrodach zoologicznych (łącznie zagrożonych jest co najmniej 135 gatunków). Do zakażenia dochodzi najczęściej latem, gdyż wirusy WNV rozmnażają się w temperaturze co najmniej 22 C utrzymującej się przez 12 dni. Zarazki roznoszą głównie komary, a także meszki, muchówki, kleszcze - stawonogi, które żywią się zarówno krwią ptaków, jak i ssaków. - Na człowieka najczęściej przenoszą je pospolite w Polsce komary Culex pipiens, które mogą się wylęgać w beczkach z wodą na działkach, a nawet w wazonach na cmentarzach - mówi entomolog Elżbieta Wegner z Instytutu Zoologii PAN. Po powodzi w Gdańsku ich liczba w stosunku do innych gatunków komarów wzrosła z 17,2 proc. do 97,2 proc. Nadal dominują w Trójmieście. Do wielu zakażeń może dojść również jesienią, kiedy komary szukają schronienia w mieszkaniach.

Zwiastun epidemii

W Polsce nie prowadzi się na razie żadnych badań sprawdzających, czy chorzy na zapalenie opon mózgowych i mózgu byli zainfekowani wirusem gorączki Zachodniego Nilu, tymczasem aż 80 proc. tego typu zakażeń przebiega bezobjawowo. Okres wylęgania się choroby trwa 2-10 dni, a dolegliwości przypominają objawy grypy, z narastającą gorączką, dreszczami, ogólnym rozbiciem, bólami głowy i nieżytem żołądkowo-jelitowym. W naszym kraju nie bada się, czy komary nie są nosicielami tropikalnych wirusów. - Te badania zakończono w latach 60., gdy wytępiono u nas komary roznoszące malarię - mówi dr Beata Biernat, entomolog z Instytutu Medycyny Morskiej i Tropikalnej gdańskiej Akademii Medycznej. Ukłucie przez zarażone wirusem WNV owady jest najczęstszą drogą zakażenia, choć w USA odnotowano co najmniej 21 przypadków infekcji spowodowanej transfuzją krwi i przeszczepami narządów oraz jeden przypadek zakażenia dziecka przez matkę karmiącą piersią. Niektóre zainfekowane osoby mają objawy polio z ostrym porażeniem mięśni. Od 5 do
15 proc. osób dotkniętych gorączką umiera na skutek powikłań.

Ebola w Europie?

We Włoszech zidentyfikowano pochodzącego z Azji komara tygrysiego, który przenosi wirusy powodujące zapalenie mózgu i gorączkę denga. Na Bałkany, do basenu Morza Śródziemnego i Morza Czarnego oraz na Węgry dotarła przenoszona przez kleszcze tzw. gorączka Krym-Kongo, która wywołuje silne wymioty, biegunkę i krwotoki. Jest szczególnie niebezpieczna, ponieważ można się nią zarazić od człowieka. - Do Polski może powrócić malaria, ponieważ jest u nas dużo jej przenosicieli - komarów z rodzaju Anopheles, które wylęgają się m.in. w pobliżu lotniska Gdańsk-Trójmiasto - podkreśla dr Beata Biernat. Malarią może nas zarazić komar, który dostał się do Polski w samolocie, lub rodzimy widliszek, który nakarmił się krwią turysty wracającego ze strefy tropikalnej. W Europie w ostatnich 20 latach zarejestrowano 64 przypadki tej choroby. Za kilka lat większość ludzi będzie narażona na choroby tropikalne, nawet na wywoływaną przez wirus Ebola wyjątkowo groźną gorączkę krwotoczną.

Monika Florek

Źródło artykułu:Wprost
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)